Zawodnik z Czech, biorący obecnie udział w Rajdzie Dakar, startował na odcinkach specjalnych mistrzostw świata od 2012 roku, broniąc prywatnych barw swojego zespołu.
W połowie sezonu 2016 Prokop narzekał na to, że z prywatnymi budżetami nikt, nigdy nie będzie w stanie nawiązać walki z czołowymi zespołami, a listopadowe odejście Volkswagena ze sportu powitał z radością. Gwoździem do trumny była 5-minutowa kara nałożona na Prokopa przed Rajdem Sardynii.
– Naszym planem jest to, co robiliśmy w sezonach 2011 i 2012, kiedy wystawialiśmy samochody pod szyldem M-Sportu, ale obsługą zajmował się nasz zespół Adapta Motorsport – przyznaje na łamach brytyjskiego Autosportu Morten Ostberg, ojciec Madsa. – W tym roku będziemy jednak bardziej niezależni i zaczniemy współpracę z Martinem Prokopem.
Mimo, iż Ostberg i Prokop będą w pełni „prywatnymi kierowcami”, ich zgłoszeniem do kolejnych rund będzie zajmował się zespół M-Sportu, bowiem samochody w specyfikacji na sezon 2017 mogą być zgłaszane tylko przez producentów.
Dla Prokopa wszystko w zeszłym roku zmieniło się po Rajdzie Sardynii, kiedy zespół otrzymał karę czasową w postaci 5 minut za nieprawidłowo zerwaną plombę skrzyni biegów Fiesty WRC zespołu Jipocar.
– Jesteśmy zespołem prywatnym i nie walczymy tu o podium. To pokazało nam, że nie jesteśmy tu mile widziani – mówił w czerwcu manager zespołu, Quirin Muller. W równie nieciekawym nastroju z WRC rozstawał się Martin Prokop: – Mam inne projekty i teraz patrzę na wszystko z nieco innej perspektywy. Nie chcę już tutaj być. Dlatego skupię się na pracy nad autem na Dakar.