Igor Szmidt Igor Szmidt 14.06.2019

Testujemy SEAT-a Leona ST i bierzemy pod lupę najświeższy nabytek Orlen Team - wywiad z Kacprem Wróblewskim

114 interakcje Przejdź do dyskusji

Testujemy SEAT-a Leona ST i bierzemy pod lupę najświeższy nabytek Orlen Team - wywiad z Kacprem Wróblewskim

Na początku czerwca spotkaliśmy się z najmłodszym stażem członkiem Orlen Team, Kacprem Wróblewskim, aby porozmawiać o szczegółach jego umowy z polskim koncernem paliwowym, a przy okazji przetestować SEAT-a Leona w wersji ST. Wycieczka na Salmopol na dawny odcinek Rajdu Wisły okazała się strzałem w dziesiątkę.

Z Kacprem spotkaliśmy się na stacji Orlen w Buczkowicach, na którą podjechał swoim Volkswagenem Golfem wyposażonym w ten sam silnik, jaki drzemie w testowanym Leonie. Szybko okazało się jednak, że w hiszpańskim kombi dodatkowe 20 koni mechanicznych robi sporą różnicę.

Już podczas pierwszych kilometrów na Salmopolu Kacper postanowił zmieniać biegi przy pomocy łopatek zlokalizowanych za kierownicą. To idealne rozwiązanie, jeśli chcemy poczuć odrobinę sportowego ducha w tym rodzinnym kombi.

WRC: Zacznijmy od krótkiego podsumowania naszych dzisiejszych testów – przez cały dzień wydawałeś się czerpać sporą frajdę z jazdy 150-konnym Leonem.

Kacper Wróblewski: Tak, to prawda. Samochód, mimo iż jest to rodzinne kombi, ma naprawdę fajne, sportowe zacięcie. Choć nie możemy porównać go do auta rajdowego, to dla kierowcy, który jeździ na co dzień cywilnym samochodem, jest to dobra i przyjemna konstrukcja. Leon nie przechyla się w zakrętach, prowadzi się „za ręką”, a do tego wszystkiego mamy szybką i płynną, automatyczną skrzynię DSG.

Najbardziej spodobał ci się chyba silnik SEAT-a, który jest nieco mocniejszą wersją tego, z którego sam korzystasz na co dzień.

Dodatkowe 20 koni jest bardzo odczuwalne, przyjemniej się jeździ, a wyprzedzanie z pewnością będzie bezpieczniejsze. Silnik ma duży moment obrotowy i fajną charakterystykę, bo ciągnie już od dołu, trochę jak diesel. Do tego wszystkiego mamy bardzo intuicyjny panel multimedialny, cyfrowe zegary i dobrze trzymające fotele, więc tak naprawdę nie bardzo jest do czego się przyczepić.

Mimo niemałych gabarytów, Leon spisywał się nadspodziewanie dobrze na ciasnych i krętych trasach wokół Szczyrku

Przejdźmy do tematu, o którym było ostatnio bardzo głośno w całej rajdowej Polsce. Dołączyłeś do Orlen Team, zespołu, który w Polsce zbudował już sobie ogromną renomę i w którym ścigają się tacy mistrzowie jak Kuba Przygoński czy Robert Kubica. Jakie to uczucie dołączyć do tego grona?

To jest niesamowite wydarzenie i nawet nie chodzi tu tylko o moją karierę, ale ogólnie o rajdy. Spółka PKN Orlen od dawna była nieobecna w rajdach płaskich i ten powrót to świetna wiadomość dla całego sportu. Dla mnie to ogromna trampolina i spełnienie marzeń. O takim sponsorze marzy każdy kierowca rajdowy. Mnie się to udało i jestem bardzo szczęśliwy. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie trwała jak najdłużej.

Świetne wyniki, zwłaszcza w ubiegłym sezonie, na pewno były jednym z czynników, które pozwoliły na dołączenie do Orlen Team. Obaj wiemy jednak, że wyniki sportowe nie zawsze idą w parze ze znajdowaniem sponsora. Jak tobie udało się tego dokonać?

Myślę, że zeszły sezon i nasze wyniki bardzo pomogły w całym tym przedsięwzięciu, na które złożyło się jednak jeszcze kilka innych rzeczy. Takie coś nigdy nie dzieje się z przypadku. Jak w każdej takiej historii, musieliśmy znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie i oczywiście mieć trochę szczęścia. Wpłynęło na to kilkanaście czynników, pomogło mi sporo ludzi, którym bardzo dziękuję. Wszystko poskładało się w jedną całość i udało się.

Kacprowi Wróblewskiemu przypadły do gustu w szczególności fotele w wersji wyposażeniowej Xcellence. Niezłe trzymanie na boki i komfort w dłuższych podróżach - brzmi jak klasyczne "win win"

Czy wsparcie tak dużego partnera i reprezentowanie Orlen Teamu zmienia coś w twoim podejściu do rajdów?

Zmienia przede wszystkim tyle, że w końcu stać mnie, aby pojechać w tym rajdzie. Nie musisz pożyczać pieniędzy od babci, wujka, czy od dziewczyny i dopiero pojawiasz się na starcie. To nie jest też sytuacja, gdy masz jakiegoś małego sponsora, dzięki któremu stać cię na połowę rajdu, a resztę musisz wykładać sam, szczególnie, że dla osoby w moim wieku są to horrendalne koszty. Chciałbym też wspomnieć, że mamy też innych partnerów w tym projekcie jak KOWAX max for WELDING, WIRTUALNA POLSKA, AB FILM, RMF FM, 2Brally, Pirelli. Generalnie posiadanie tak dużego wsparcia, zresztą nie tylko finansowego ale i medialnego, to bardzo duży komfort psychiczny, ale też dodatkowa presja, bo ludzie z zewnątrz oczekują dobrych wyników. Jeździmy porządnym samochodem, który jest stworzony do robienia dobrych czasów, więc to naturalne. Podchodzę do tego jednak z dużym spokojem. Okej – Rajd Nadwiślański nie poszedł po mojej myśli. Z założenia miałem pojechać ten rajd wolno, ale ostatecznie wyszło tak, że walczyliśmy o podium. Głupi błąd zaprzepaścił szanse i sportowo jestem zły na siebie, jednak to nie zaważy na naszą przyszłość. Szkoda punktów i świetnego debiutu, ale przyjmujemy to na spokojnie. Potrzeba czasu, aby wjeździć się w taki samochód.

Żałujesz, że nie udało się tego wszystkiego załatwić dwa miesiące wcześniej i wystartować w Świdnicy?

Nie żałuję. To, czy wystartowałbym w Świdnicy, czy nie, w skali sezonu pewnie będzie miało jakieś znaczenie, bowiem punkty uciekły, ale w skali przyszłościowej nie ma to żadnego znaczenia. Najważniejsza dla mnie w tej chwili jest długotrwała współpraca z naszym sponsorem i żeby to utrzymać, musimy patrzeć w przyszłość, a nie tylko na to, co jest tu i teraz.

Jak ta przyszłość będzie wyglądała?

Nie wiem. W tej chwili nie jestem w stanie tego powiedzieć. Na ten moment jadę do końca cały sezon Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, a później zobaczymy. Będziemy negocjować dalsze warunki, dalszą współpracę. Mam nadzieję, że Orlen będzie zadowolony z wyników oraz zwrotów medialnych, które im dajemy oraz że ta współpraca potoczy się dalej.

Jedną z osób, która bardzo pomogła ci w twojej rajdowej karierze, jest Łukasz Habaj, z którym współpracujesz do dziś. Obecnie znajduje się on na fotelu lidera klasyfikacji mistrzostw Europy, co z pewnością musi być i dla ciebie czymś szczególnym.

Łukasz odgrywa bardzo dużą rolę w mojej karierze, choćby z tego powodu, że jeżdżę z nim na rajdy i bardzo dużo się od niego uczę, ale na samym początku mojej kariery bardzo pomagał mi Piotr Woś, również kierowca rajdowy, a następnie pilot Łukasza. Spędzaliśmy razem bardzo dużo czasu, gdy nie miałem jeszcze prawa jazdy. Łukasz nigdy nie wsiada na prawy fotel do rajdówki, bo się boi, więc tak naprawdę nigdy nie jechał ze mną samochodem. Dzięki temu, że jeżdżę z nim na każdą rundę mistrzostw Europy, znamy się od bardzo dawna, a ja słucham, jakie zmiany wprowadza, wspólnie analizujemy jego przejazdy i ta wymiana zdań powoduje, że moja wiedza cały czas rośnie.

SEAT sprzedał w 2018 roku ponad 500 tys. samochodów na całym świecie. Tradycyjnie już, na 1. miejscu tego zestawienia w Polsce znalazł się Leon

Jak odnajdujesz się w roli szpiega? Czy to zadanie poprawia twoje umiejętności kierowcy rajdowego?

To bardzo dużo uczy. Myślę, że odnajduje się w tej roli dobrze, trzeba umieć tu przewidywać, a ja mam taki zmysł przewidywania rajdowego. Potrafię wyczytać rzeczy, które mogą się wydarzyć, jak np. brud, który zostanie naniesiony, czy wypatrzeć niebezpieczne miejsce. To daje dużo satysfakcji, szczególnie gdy jedzie się w teamie Łukasza, gdzie w tym roku walczymy o najwyższe wyniki. Ok, były lata słabe i wtedy ciężko było znaleźć motywację, ale zawsze w niego wierzyłem i póki co sezon 2019 układa się bardzo dobrze. Mamy ogromną motywację i pomagamy realizować jego cel, a ja zyskuję bezcenne doświadczenie.

Cyfrowy wyświetlacz Leona daje praktycznie nieskończone możliwości - od klasycznych, prostych zegarów, po układ nawigacji wyświetlający się na całym panelu.

Wspomniałeś, że trasy mistrzostw Europy znasz lepiej, albo równie dobrze, co te występujące w kalendarzu RSMP. To z pewnością także ogromny atut.

Tak, znam rajdy mistrzostw Europy bardzo dobrze. Teraz Łukasz jedzie już swój czwarty sezon na Starym Kontynencie, a ja jestem z nim od początku tej przygody. Mam dodatkowo bardzo dobrą pamięć do odcinków i jestem w stanie przejechać raz oes i zapamiętać go w całości. To nawet nie chodzi już o samą znajomość tych tras, tylko raz jedziemy do Rzymu, czy na Kanary, gdzie mamy do czynienia z mega krętymi i ciasnymi trasami, po to by przenieść się potem na Litwę, czy Łotwę, gdzie jedziemy bardzo szybko po szutrze. Moja wizja drogi się zmienia, cały czas dowiaduje się czegoś nowego. W Polsce przejeżdżając Rościszów – Walim po raz 55. nie da się wiele nauczyć. Cały czas szpieguję jednak również innym kierowcom, na przykład w Świdnicy współpracowałem z Andrzejem Borkowskim, więc nasze polskie oesy są cały czas mi bardzo bliskie.

Pakiet wyposażeniowy Xcellence charakteryzuje się chromowanymi elementami grilla oraz bardziej stonowaną kolorystyką. Kacper z pewnością wolałby pakiet FR, jednak i w tym było mu całkiem do twarzy

Czy jazda po tych samych zakrętach w RSMP nie staje się z czasem nudna?

Nudna, nie nudna – teraz w samochodzie R5 jest to dla mnie duże wzywanie. Chłopaki znają te odcinki tak samo dobrze, jak ja, jednak mają doświadczenie z czterołapów – Miko Marczyk czy Marcin Słobodzian jeżdżą już jakiś czas w samochodach z napędem na dwie osie. Jest mi ciężej, ale to motywuje by działać i być jeszcze szybszym. Myślę, że dajemy sobie radę.

Następny w kalendarzu mistrzostw Polski jest Rajd Polski w Mikołajkach. Zeszłoroczny start skończył się tam dla ciebie potężnym dzwonem. Co chciałbyś osiągnąć w tej imprezie w tym roku?

W zeszłym roku miałem już zapewniony tytuł w RSMP i zbudowałem sobie niepotrzebnie ciśnienie, aby zgłosić się do ERC i powalczyć z juniorami. To było porywanie się z motyką na słońce, bo do tej pory przejechałem tylko trzy rajdy szutrowe w życiu, więc jest to tyle, co nic. Jazda na asfalcie jest dosyć prosta – jeśli masz odwagę, technikę i jakiś tor jazdy, dość szybko zbudujesz prędkość. Poza tym, to nasza naturalna nawierzchnia, od zawsze się po niej poruszamy. Na szutrze od razu wydaje się, że jedziesz bardzo szybko, jednak nie o to chodzi, by jeździć poślizgami. Tu trzeba poszukać linii i jechać na czas, a nie widowiskowo. Koledzy ze Skandynawii mają nieco inaczej, bo dla nich to naturalna nawierzchnia. Dużo łatwiej jest przerzucić się z szutru na asfalt niż z asfaltu na szuter… Nie nastawiam się na walkę o podium w mistrzostwach Europy, bo na to oczywiście nie ma jeszcze szans.

1,5-litrowa jednostka zasilająca naszego Leona pozwala zarówno na dynamiczną jazdę poza miastem, jak i na zachowanie rozsądnego spalania. Po całym dniu spędzonym w górach, apetyt na benzynę nie przekroczył 9 l/100 km

Ale w RSMP podium będzie już całkiem realne?

Szczerze mówiąc, nie wiem. Patrząc na to, że Miko zadebiutował w ubiegłorocznej edycji na szutrze, to da się. Trzeba jednak pamiętać, że miał już spore doświadczenie z Subaru, gdzie przeprowadził dużo testów szutrowych. Ośka względem samochodu R5 różni się diametralnie. Skoro na Nadwiślańskim, gdzie wszyscy są szybcy, walczyliśmy o 3. miejsce, myślę, że powinniśmy być też wysoko w Rajdzie Polski, jeśli chodzi i klasyfikację RSMP. W mistrzostwach Europy, jeśli skończymy w czołowej dziesiątce, to będzie to bardzo dobry rezultat.


Jakie emocje towarzyszyły ci pierwszym kilometrom w samochodzie klasy R5?

Cóż, pierwsze wrażenie wsiadając do tego samochodu było takie, że jest dość łatwe w prowadzeniu, nie czuć prędkości i pozwala na bardzo dużo. To było jednak na torze. Gdy wjechałem na oes, okazało się, że wcale tak nie jest. Wciąż jest dość łatwe w prowadzeniu, jednak wszystko poza tym – hamowanie, praca gazem, jest odmienne w porównaniu do ośki. W ośce najważniejsze jest to, że jak się odhamujesz, to trzeba przejechać cały zakręt z gazem w podłodze, a tutaj tak nie jest. Wynika to z mniejszej mocy, mniejszej prędkości, a w ośce napędzana jest tylko przednia oś, więc wciśnięcie gazu powoduje spięcie szpery i po prostu łatwiej jest przejechać dany zakręt. W samochodzie R5 nie można tak robić. Oczywiście w zależności od zakrętu. Tutaj mówimy o wolnych partiach, bo od razu stracimy przyczepność tyłu, a co za tym idzie, czas. Kibice będą się cieszyć, ale nie o to chodzi w walce na oesie.

Hyundai i20 R5, którym w tegorocznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski ściga się Kacper Wróblewski to konstrukcja absolutnie topowa. Kolejny raz śledzić będziemy mogli ją już na Rajdzie Polski w Mikołajkach

Jak zareagowała reszta stawki, gdy na Nadwiślańskim pojawiłeś się w Hyundaiu?

Światek rajdowy w Polsce jest na tyle mały i hermetyczny, że plotki pojawiały się już od dawna. Każdy mówił coś innego, o różnych sponsorach, różnych samochodach, więc wszyscy podejrzewali, że coś takiego może się wydarzyć. Oprócz miłego przyjęcia i gratulacji sponsora oraz przesiadki do R5, bardzo pozytywnie przyjęto mnie w gronie samochodów R5.

W tym gronie większość zawodników ściga się jednak „za swoje”. Taki sponsor musi być dla ciebie wyróżnieniem.

Tak, jak mówiłem wcześniej, marzeniem każdego kierowcy w Polsce jest mieć na samochodzie logo Orlen. Niezależnie, czy jeździ za swoje, czy nie. To jeden z największych koncernów w Polsce i największy sponsor w sportach motorowych.

Oprócz spokojnej głowy w kontekście budżetu na ten sezon, czy macie jeszcze jakieś plany na rozszerzenie współpracy na linii Wróblewski – Orlen Team?

Może zdążyliście już zauważyć w moich social mediach ale związanie się z ORLEN Team łączy się również z uczestnictwem w  dodatkowych imprezach – poza rajdowych, gdzie mogę się pokazać a w przyszłości pewnie też samochód. Jest to super sprawa i fajne doświadczenie. Mam też możliwość poznać pozostałych zawodników team’u jak np. Kubę Przygońskiego ale również tych, którzy są niezwiązani z motorsportem np lekkoatleci. Od każdego z nich można się czegoś nauczyć, dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy a poza tym posłuchać naprawdę fajnych anegdot z ich dyscyplin. Przy okazji fajnie też przybliżyć im rajdy bo z pewnością niektórzy z nich są fanami 4 kółek ale nie wiedzą co to RSMP, auta klasy R5 itd. Na bieżąco będę was informował gdzie będziecie mogli mnie spotkać dodatkowo, w tym mam nadzieję również na imprezach typowo motorowych jak Verva Street Racing czy też inne targi motoryzacyjne itd. Ale na razie dajmy też sobie czas bo tak naprawdę jestem od miesiąca w Teamie i wszystko jest dla mnie nowe.

Przeczytaj również