Promotor RSMP w szczerej rozmowie ujawnia nieznane kulisy polskich rajdów. „Na promocji RSMP zarobić się nie da” [WYWIAD]

Promotor RSMP w szczerej rozmowie ujawnia nieznane kulisy polskich rajdów. „Na promocji RSMP zarobić się nie da” [WYWIAD]

Promotor RSMP w szczerej rozmowie ujawnia nieznane kulisy polskich rajdów. „Na promocji RSMP zarobić się nie da” [WYWIAD]

Łukasz Lewandowski

Na początku tego roku nieoczekiwanie ProfiAuto Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski zyskały nie tylko sponsora tytularnego, ale i nowego promotora. Dowodzący zespołem Łukasz Lewandowski opowiedział jak naprawdę wyglądają obecne realia takiej pracy i wskazał podstawowe bariery popularyzacji rajdów w Polsce. Odniósł się także do nadziei kibiców związanych ze stworzeniem polskiego odpowiednika platformy WRC+ lub nowego pucharu markowego.

Ostatnio całą Polskę obiegła tragiczna informacja o śmiertelnym wypadku na Rajdzie Śląska. Czy to twoim zdaniem poważny cios dla reputacji tego sportu?

Wydaje mi się, że nie, ponieważ wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest to sport ekstremalny. Czasami pomimo wszelkich starań ze strony organizatora, czy tych, którzy przygotowują auta, takie rzeczy po prostu się zdarzają. Na szczęście w ostatnich latach, tak tragiczne w skutkach wypadki były bardzo rzadko. W każdym takim przypadku ważne są okoliczności, dlatego zanim się ich nie przeanalizuje, jestem daleki od ferowania jakichś tez czy wyroków. Myślę, że jest wiele dyscyplin sportu, w których takie wypadki śmiertelne się zdarzają. Przykładowo w boksie jest ich dużo więcej, a mogłoby się wydawać, że to rajdy są bardziej ekstremalne.

fot. rsmp.pl

Z punktu widzenia komunikacji medialnej to była bardzo delikatna sprawa i zastanawiam się, czy w ekipie promotora były poważne dylematy, jak w takiej sytuacji zareagować?

Na pewno nie jest to łatwa sytuacja dla każdego, kto zajmuje się komunikacją. Jak sam powiedziałeś, temat jest delikatny. Z jednej strony jakaś komunikacja musi być, ale z drugiej myślę, że istotniejsze w takich sytuacjach jest to, żeby uszanować osoby, których ta tragedia dotknęła. Tak też myśmy do tego podeszli. Postanowiliśmy kwestię komunikacji, takiej czysto sportowej, postawić na drugim planie. Ograniczyliśmy ją do niezbędnego minimum i mam nadzieję, że to się spotkało ze zrozumieniem kibiców. Tak jest po prostu przyzwoicie. Zresztą, Tomek [Pyra, mąż tragicznie zmarłej Agnieszki – przyp. red.] kontaktował się z nami i dziękował nam za takie podejście do sprawy.

W kontekście promotora nie sposób nie zapytać w ogóle o popularność rajdów samochodowych. Podrzucę kilka istotnych nazwisk – Sobiesław Zasada, Marian Bublewicz, Krzysztof Hołowczyc. Gdyby zrobić sondę uliczną w centrum dużego miasta o znajomość tego, kim są ci ludzie, to wydaje się, że sporo osób wiedziałaby o kim mowa. Czy tak samo byłoby, gdybyśmy zapytali o Jariego Huttunena, Miko Marczyka czy Grzegorza Grzyba?

Zdecydowanie nie. Myślę, że czasy, w których startował Marian Bublewicz, Sobiesław Zasada, czy nawet później Leszek Kuzaj, Krzysztof Hołowczyc i Janusz Kulig, są nieporównywalne do tego, co mamy dziś. Rajdy pod względem popularności są w zupełnie innym miejscu i niestety nie jest to lepsze miejsce. Zresztą kiedy zerknie się na badania popularności różnych dyscyplin sportu, to te nasze rajdy samochodowe plasują się gdzieś w drugiej dziesiątce.

No właśnie patrząc na archiwalne nagrania nie da się ukryć, że kibiców rajdowych jest mniej niż choćby 20 lat temu. Czy rajdy przestały być atrakcyjne dla nowych fanów? A może dziś do tego sportu musi przyciągać coś innego niż kiedyś?

Na te pytania nie ma łatwych odpowiedzi, bo trudno tutaj mówić o jednej konkretnej przyczynie. Można to rozpatrywać w skali Polski, czy szerzej w skali Europy, albo nawet świata. Dziś najbardziej popularnymi dyscyplinami sportu są te, które najbardziej zglobalizowano. Do tego dochodzi jeszcze taki aspekt, czy w danym kraju dyscyplina posiada kogoś, kto może odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej. Przykładem może być sytuacja Roberta Kubicy, który w momencie, kiedy regularnie jeździł w F1 i walczył o podium, to wówczas stało się to niemal sportem narodowym w Polsce. Świadczyła o tym oglądalność F1 w stacjach telewizyjnych. Natomiast kiedy Robert Kubica wypadł z tej regularnej stawki, a nawet gdy startował w najsłabszym zespole Williamsa, zainteresowanie F1 było już na nieporównywalnie niższym poziomie. Brakowało tego sukcesu sportowego i sam fakt startowania nie był w stanie tego nadrobić.

W świecie rajdów nie ma nikogo, kto byłby w stanie skupić na sobie taką uwagę jak Robert Kubica?

Jeśli chodzi o rajdy, to w tym momencie mamy oczywiście zarówno Kajetana Kajetanowicza, jak i Miko Marczyka, którzy liczą się w walce w swoich cyklach. Jeden w mistrzostwach świata, drugi w mistrzostwach Europy. Jednak w przypadku Kajetana, mimo że ma szansę na mistrzostwo WRC 3, to jednak nie jest ta królewska kategoria [WRC – przyp. red.]. To powoduje, że to zainteresowanie mass mediów jest nieporównywalnie mniejsze, niż gdyby jeździł w fabrycznym zespole i rywalizował o tytuł w klasyfikacji generalnej. W przypadku Miko przeszkodą jest to, że sama popularność mistrzostw Europy nie jest aż tak duża jak WRC. Musimy też jeszcze chwilę poczekać zanim Miko wejdzie na taki poziom, gdzie będzie mógł realnie myśleć o tytule. To wszystko nie pomaga wystarczająco w popularyzacji rajdów samochodowych w Polsce.

fot. kajto.pl

Jak zatem pomóc może w tym promotor mistrzostw Polski?

Trzeba pamiętać, że popularność dyscypliny zależy od bardzo wielu rzeczy np. od budżetu posiadanego na promocję, czy od zainteresowania mass mediów i w związku z tym, trudno nagle wypromować rajdy na popularną dyscyplinę. Moją rolą było przede wszystkim pozyskanie partnerów i uporządkowanie komunikacji RSMP w mediach społecznościowych. Skupienie się na przekazie do tych kibiców, którzy byli, są i pewnie będą „w rajdach”. Konieczne było też przetestowanie schematu komunikacji z każdej rundy, ale też zadbanie o nią pomiędzy nimi, żeby utrzymać zainteresowanie. Myślę, że lepiej lub gorzej, ale jakiś postęp został w tym względzie uczyniony. Dopiero, gdy zbuduje się fundamenty, czyli przekaz dla zagorzałych kibiców, można myśleć o wyjściu szerzej. Jeżeli nie mamy fundamentów to co z tego, że my przyciągniemy jakiegoś nowego odbiorcę do tego sportu, skoro zgubi się w chaosie komunikacyjnym, który był wcześniej.

Jesteś zadowolony z dotychczasowych efektów?

Trochę udało się to uporządkować, ale nie jest jeszcze idealnie. Na pewno można sporo poprawić. Mam nadzieję, że to będzie kontynuowane w kolejnych latach. Obecnie wejście w mass media niewiele by w sumie pomogło, bo za dużo jest takich zaniedbań komunikacyjnych, które się gdzieś przez lata nagromadziły. Przeciętnemu Kowalskiemu ciężko jest się zorientować nawet w takich prozaicznych rzeczach jak to, kiedy jest następny rajd i gdzie on się odbędzie. Trzeba pamiętać też, że możliwości promotora wyznacza trochę kwestia finansowa. My jako promotor możemy poruszać się w ramach pieniędzy, które mamy do dyspozycji, a to jest bardzo ważny aspekt. W ostatnich latach tych pieniędzy nie było, ponieważ nie było sponsorów cyklu. Myślę, że pod tym kątem uczyniliśmy jakiś krok na przód, że udało się pozyskać partnerów na ten sezon. Być może nie są to jeszcze środki, które chcielibyśmy mieć do dyspozycji, ale jednak jest to coś, co przynajmniej wystarcza na social media i taką podstawową komunikację w internecie.

fot. Photo Grégory Lenormand / DPPI

Za nami już półmetek sezonu ProfiAuto RSMP. Czy po takim czasie możesz stwierdzić, że z punktu widzenia promotora było to trudniejsze zadanie, niż się wydawało?

Myślę, że parę rzeczy mnie zaskoczyło i zupełnie nie to, czego się spodziewałem, że może mnie zaskoczyć. Wynikło to trochę z samego sposobu organizacji tego cyklu. Polski Związek Motorowy jest jego właścicielem i sprawuje pieczę pod względem regulaminowym. Jednak de facto później cykl jest organizowany przez lokalne podmioty i moim zdaniem najbardziej brakuje takiego współdziałania między organizatorami poszczególnych rund, PZM a promotorem. Nie wynika to moim zdaniem z jakichś uprzedzeń czy niechęci. Po prostu wiele lat tak to funkcjonowało, przez co brakuje takiego zrozumienia, że w zasadzie każda runda powinna promować inną rundę. Ta współpraca powinna być bardzo mocno zacieśniona pomiędzy tymi wszystkimi podmiotami, które w tym uczestniczą. Im lepszy przekaz uzyskamy, dajmy na to z Rajdu Nadwiślańskiego, tym lepiej wpłynie to na Rajd Świdnicki.

Nie da się ukryć, że organizator myśli tylko o swoim evencie, a nie o całym cyklu

Co za tym idzie, brakuje też wypracowanych schematów komunikacyjnych. Przykładowo każdy rajd ma swoją stronę internetową, a każda z tych stron internetowych wygląda zupełnie inaczej. Jeżeli patrzymy na to z punktu widzenia kibica, który sobie wędruje po tych poszczególnych imprezach, to jest to dla niego duża bariera. Nie jest to łatwe do zrobienia, jeżeli uczestniczy w tym wiele podmiotów, więc to jest taki prosty przykład, ale myślę, że dużo mówiący. To samo jest z mediami społecznościowymi, bo każdy rajd posiada swoje social media. Jedni robią to lepiej, drudzy robią to trochę gorzej. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że nasz cykl RSMP nie odbywa się tylko w Polsce. Niektóre rundy są łączone z rundami zagranicznymi, co również powoduje, że nawet jak się jakiś schemat komunikacji opracuje, to czasem ciężko go utrzymać.

Zapewne wiele przeszkód można pokonać dysponując większym budżetem. Czy w kontekście finansowym przyszły sezon zapowiada się lepiej?

Przy małym zainteresowaniu dyscypliną ciężko o stworzenie atrakcyjnej oferty dla sponsorów, ale w tym roku trochę nad tym pracowaliśmy. Mamy wypracowaną ofertę na kolejny sezon i zobaczymy jak to się przełoży na pozyskiwanie partnerów. W momencie kiedy tych pieniędzy będzie więcej, to też znacząco wzrosną możliwości. Zarówno co do samego przekazu z samych imprez, jak i komunikacji pomiędzy rajdami. Te okresy pomiędzy rajdami trzeba czymś wypełniać. Trzeba mieć materiały, trzeba mieć kontent, trzeba mieć wideo, zdjęcia itd. Żeby to wszystko zapewnić potrzeba pieniędzy na ludzi, którzy się tym zajmą. Myślę, że dalsza praca nad pozyskiwaniem partnerów i budowaniem zespołu, który na stałe pracuje przy promocji, w perspektywie kilku lat może przynieść zauważalne efekty w postaci popularyzacji naszej dyscypliny.

Obecnym kibicom rajdów marzyłoby się pewnie stworzenie odpowiednika WRC+ All Live, czyli platformy do śledzenia transmisji na żywo z całego rajdu. Czy jest jakaś perspektywa wdrożenia takiego rozwiązania do RSMP?

Zależy, jakie mamy oczekiwania. Powiem szczerze, że mi też marzyłoby się stworzenie platformy typu WRC+. Natomiast myślę, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jakie to jest ogromne przedsięwzięcie. Promotorem mistrzostw świata jest spółka, której udziałowcem jest Red Bull. Nie każdy wie, że organizator rajdu WRC lub ERC musi zapłacić ogromne pieniądze, takie wpisowe, które jest przeznaczane na finansowanie przekazu medialnego z tej imprezy. Nie dość, że promotor WRC ma potężnego udziałowca, to na dodatek ma zagwarantowane przychody na zbudowanie przekazu. Szczerze mówiąc przekaz w jakości, jaką widzimy na platformie WRC+ jest moim zdaniem kompletnie nierealny w kontekście jakichkolwiek krajowych czempionatów. Niezależnie od tego, czy mówimy o Polsce, Czechach czy Francji. Środki techniczne i ludzkie potrzebne do tego, żeby taki przekaz stworzyć kosztują tyle pieniędzy, że to nigdy nie miałoby prawa się zwrócić.

fot. rsmp.pl

Może warto spróbować jakimiś małymi krokami?

Jak pokazał ten rok, udało nam się stworzyć radio, które działa na żywo przez cały czas trwania imprezy, a także Studio Rajdowe czyli godzinny program na wysokim poziomie emitowany po każdym rajdzie. Myślę, że fajnie przyjął się także projekt Kuzi Flat Out Trophy oraz krótki format TOP 10. W kontekście wideo live to oczywiście, możemy stworzyć coś, co będzie trochę uboższe niż WRC+. Na przykład nie będziemy mogli transmitować na żywo onboardów z samochodów, ale jesteśmy w stanie dojść do takiego poziomu, gdzie będziemy mieć relacje na żywo z zewnątrz, z każdego odcinka z komentarzem. Tego typu rzeczy są na pewno realne. Jednak żeby to zrealizować myślę, że potrzebowalibyśmy tak ze trzy razy więcej pieniędzy, niż mamy na ten sezon.

W sieci nie brakuje krytyki, a wręcz hejtu. Z tym musi mierzyć się niemal każdy. Czy jakieś zarzuty wobec waszej pracy uznałeś za słuszne, a któreś były kompletnym nieporozumieniem? Z pewnością oczekiwania niektórych były bardzo wysokie.

Krytyka jest potrzebna zawsze, bez niej nie ma rozwoju, więc podejmując się tej roli na ten sezon, zakładałem, że takowa się pojawi. Ja sobie bardzo cenię krytykę. Pod warunkiem tylko, że ona jest konstruktywna. To znaczy, że jeżeli ktoś wskazuje jakieś niedociągnięcia, czy pokazuje jakieś błędy, to też proponuje rozwiązania. Poza tym nie przesadzałbym z tym hejtem, bo poza waszym kolegą redakcyjnym i kilkoma innymi osobami ze środowiska, to w sumie więcej jest pozytywnych opinii niż hejtu. A co do zarzutów, to na pewno słuszne były te dotyczące pierwszej rundy. Z mojego punktu widzenia była to najtrudniejsza impreza, ponieważ była po dwóch odwołanych rajdach, pierwsza za granicą, najmniej pewna finansowo itd. Myślę jednak, że już od kolejnego rajdu było dobrze. Obecnie testujemy z Wena Live wideo relacje na żywo i myślę, że na przyszłość, jeśli budżet na to pozwoli będzie to fajne rozwinięcie przekazu. Natomiast co do krytyki, która była nie na miejscu, nie będę się wypowiadał, bo szkoda mi na to energii.

fot. Bastien Roux / DPPI

Kibice rozumują zapewne w taki sposób. „Promotor zarabia na tym kasę, to ja będę wymagał”.

Ludzie mają takie przekonanie, że u nas promotor kojarzy się z jakąś firmą, która chce zarobić pieniądze na promocji RSMP. Być może tak jest w mistrzostwach świata czy mistrzostwach Europy. Natomiast w realiach polskich, nie wiem czy na dziś znalazłaby się jakakolwiek firma, która weszłaby w promocję rajdów w celach zarobkowych. Szczerze mówiąc, na promocji RSMP na dziś pieniędzy się zarobić nie da. Wiele osób pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy, ale ja działania promotorskie prowadzę społecznie i bez wynagrodzenia, inwestując swój czas. Po prostu kocham rajdy, jest to moja pasja i miałem w tym roku możliwość, aby spróbować pchnąć promocję RSMP do przodu. Dlatego ludzie oceniający moją pracę powinni wiedzieć, że ja podejmując się tej roli, łączę ją z normalną pracą zawodową, jak również ze swoimi startami.

Pasuje ci taki podział?

Pod takim warunkiem zgodziłem się w to zaangażować. Gdyby ktoś mi powiedział na początku sezonu, słuchaj Łukasz, możesz się zająć promocją rajdów, ale pod warunkiem, że będziesz się tym zajmował przez cały dzień, 8 godzin dziennie, nie będziesz startował, to ja bym się oczywiście na to nie zgodził, bo mnie na to nie stać. Ja się nie utrzymuję z promocji rajdów tylko z normalnej zawodowej pracy. Dla bardzo ciekawskich zdradzę, że na co dzień prowadzę z żoną sporą firmę, w której zajmuję się eksportem i e-commerce.

W takich okolicznościach wydaje się to bardzo trudną misją na dłuższą metę.

Zdecydowanie tak, chociaż gros tej czarnej roboty zostało już wykonane w tym roku, bo na ten moment RSMP dysponuje już konkretnymi statystykami i formatami, które może oferować potencjalnym sponsorom na sezon 2022. Myślę, że jeżeli na przyszły sezon uda się zainteresować więcej partnerów i pozyskać więcej środków to wtedy okoliczności ulegną zmianie. Będzie wówczas możliwość, aby zatrudnić na stałe koordynatora, podnieść jakość przekazu i zadbać o szerszy zasięg.

Do rajdów warto zachęcić nie tylko kibiców, ale i zawodników. Czy na horyzoncie widać jakąś możliwość stworzenia, np. pucharu markowego?

Jest możliwość stworzenia pucharu markowego, nawet dosyć łatwo. Osobiście rozmawiałem z dwoma producentami. Obydwie strony zadeklarowały, że nie ma problemu ze stworzeniem pucharu. Jest w zasadzie jeden warunek – trzeba znaleźć na to finansowanie. Kiedyś puchary markowe organizowali producenci aut, a dzisiaj jest tak, że najczęściej puchary organizują stajnie, które zarabiają w ten sposób na obsłudze zawodników i częściach. Każdy z producentów aut, jeżeli ma markować taki puchar, oczekuje także, że będą sponsorzy takiego pucharu, którzy wyłożą określone pieniądze, żeby mógł być promowany w mediach. Tak więc powstanie pucharu zależy od tego, czy znajdzie się chętny do organizacji (najlepiej któraś ze stajni) oraz wsparcie sponsorskie. Przy okazji chciałbym obalić taki mit, że nie można stworzyć pucharu, ponieważ blokuje to PZM, bo jest to ewidentna nieprawda.

fot. Alexandre Guillaumot / DPPI

Kibice co jakiś czas przywołują temat pucharów, bo zawsze były postrzegane jako strefa do udowodnienia talentu kierowcy, niezależnie od posiadanego sprzętu.

Myślę, że czasy się trochę zmieniły. Dziś do dyspozycji są głównie auta Rally2, Rally3, Rally4 i Rally5. W każdej z tych kategorii auta są bardzo porównywalne. Pod tym względem kiedyś puchary markowe miały trochę większy sens, ponieważ N-kowe samochody były bardziej zróżnicowane pomiędzy sobą. Najsensowniejszy byłby puchar Rally5, ale brakuje takich aut w Polsce. Najłatwiej jest zrobić puchar w Rally4. Na pewno puchar byłby atrakcyjny dla utalentowanych kierowców, szczególnie jeśli byłby przystępny finansowo, np. obejmowałby tylko 4 rundy. Nadal jednak żyjemy w czasach, kiedy na starty w takim pucharze młody talent musiałby zdobyć finansowanie, ponieważ ani producent, ani federacja, a tym bardziej promotor nie zasponsoruje takiego startu.

Jeśli o rywalizacji mowa to jak w ogóle ją oceniasz w tegorocznym sezonie RSMP? Wskazałbyś jakąś największą niespodziankę?

Jeżeli chodzi o efekt sportowy i rywalizację to uważam, że dawno, a może i nigdy w historii polskich rajdów nie mieliśmy tak wyrównanej rywalizacji. Jeśli chodzi o klasyfikację generalną, to mamy kilkanaście aut, które dają po prostu realną szansę na wywalczenie tytułu. Pod tym względem nie wiem czy kiedykolwiek były takie czasy w mistrzostwach Polski, żeby była aż tak duża konkurencja. Natomiast czy ktoś mnie zaskoczył? Chyba wszystkich zaskoczył Miko [Marczyk], bo przed sezonem raczej nikt się nie spodziewał, że będzie regularnie startował w mistrzostwach Polski. Natomiast tak się to potoczyło wszystko, że mamy sytuację, w której ten Miko nie dość, że startował regularnie, to jeszcze może zdobędzie tytuł.

fot. Jorge Cunha / DPPI

Jeśli chodzi o „ośkę” to takim największym zaskoczeniem są wyniki Adama Sroki. On jest co prawda na 2. miejscu w klasyfikacji Poland 2WD, ale myślę, że będzie stanowił poważne zagrożenie dla Kuby Brzezińskiego do ostatnich metrów w Rajdzie Koszyc. Bardzo pozytywnie zaskoczył też Krzysiek Bubik. Ciekawie rozwija się także kategoria Rally3. Oczywiście aut w niej jest na razie mało, bo na razie niewiele jest ich jeszcze dostępnych. Jednak wydaje mi się, że w kolejnych latach może to być bardzo ciekawa kategoria, która będzie budziła dużo emocji. Właśnie dlatego, że te auta są takie same, równe i stanowią takie fajne uzupełnienie tej rywalizacji w generalce i generalce ośki.

Wracając do klasyfikacji generalnej RSMP, pokusisz się o wytypowanie podium tegorocznego sezonu? Faworytem do 1. miejsca w punktacji jest na pewno Marczyk.

Rajdy potrafią być bardzo nieprzewidywalne, wystarczy jedna awaria i losy potrafią się odwrócić. Za to uwielbiamy ten sport, ale faktycznie Miko ma na ten moment bardzo komfortową sytuację. Jeśli chodzi o wicemistrzostwo, to na podstawie obserwacji formy z ostatnich rajdów, ja bym obstawiał, że drugi będzie Wojtek Chuchała. Zastanawiam się też, czy Kacper Wróblewski rzutem na taśmę nie wskoczy na podium, wyprzedzając Tomka Kasperczyka. Ostatnio jego dyspozycja wydaje się być na fali wznoszącej. Nie wiem jakie plany do końca sezonu ma Grzesiek Grzyb, ale jeśli wystartuje w obu końcowych rundach, to myślę, że cały czas będzie w grze o podium.

Rozmawiał: Marcin Zabolski

Przeczytaj również