Dlaczego ten mocny Diesel sprzedaje się w Polsce tak niesamowicie? Jeździłem specjalami zamykającymi generację i powiem wam jedno

Dlaczego ten mocny Diesel sprzedaje się w Polsce tak niesamowicie? Jeździłem specjalami zamykającymi generację i powiem wam jedno

Dlaczego ten mocny Diesel sprzedaje się w Polsce tak niesamowicie? Jeździłem specjalami zamykającymi generację i powiem wam jedno

Dlaczego ten mocny Diesel sprzedaje się w Polsce tak niesamowicie? Jeździłem specjalami zamykającymi generację i powiem wam jedno

Kupując nowy samochód w salonie już prawie co drugi klient wybiera SUV-a. W tej rosnącej dominacji umyka jednak ciekawe zjawisko w postaci wzrostu zainteresowania pick-upami. Dotyczy to zwłaszcza jednego modelu – Ford Ranger, który w Polsce ma aż 46 proc. rynku w tej grupie nadwozia. Obecna generacja żegna się czterema limitowanymi edycjami i dopiero jazda nimi uzmysłowiła mi skąd ten sukces.

Pick-upy kojarzą się sporej liczbie osób tylko ze Stanami Zjednoczonymi. Tam półciężarówki są modne od dekad. Do niedawna mogło się wydawać, że Polacy nie widzą sensu w ich zakupie, ale w końcu przyszedł nagły obrót sprawy. Oprócz dominacji na naszym rynku, Ford Ranger nie ma sobie równych także w Europie.

Od lewej: Ford Ranger Wolftrak, Ford Ranger MS-RT, Ford Ranger Raptor Special Edition, Ford Ranger Stormtrak - fot. Ford

We wrześniu kultowy amerykański model ustanowił nowy rekord sprzedaży pick-upów na Starym Kontynencie (45 539 szt.). Co ciekawe, w Polsce tylko Ford zdołał w tym roku (od stycznia do października) sprzedać ponad 1000 pickupów (1 476 szt.). Przewaga nad drugą Toyotą Hilux to ponad 500 egzemplarzy. Co jeszcze zaskakujące, najchętniej wybiera się u nas najmocniejszą odmianę Raptor!

Pick-up na torze F1

Musiałem osobiście sprawdzić, dlaczego akurat ten pick-up jest coraz większym magnesem w całej Europie. Żeby to zrobić udałem się na tor… Formuły 1, na którym zaprezentowano 4 edycje limitowane na zbliżający się koniec tej udanej generacji. Nie pojechałem nimi jednak szlakiem Roberta Kubicy po asfaltowej nitce toru Hungaroring. Dla limitowanych Rangerów idealny był duży kompleks offroadowy, który otacza słynny obiekt w Mogyoródzie.

Ford Ranger Raptor Special Edition pod Hungaroringiem - fot. Ford

Zanim trafiłem na tor, trzeba było wydostać Rangera z hotelu w centrum Budapesztu. Z pozoru nie było łatwo, bowiem kręty parking podziemny wydawał się za ciasny. Ponad 3-tonowy pickup idealnie zmieścił się jednak na wąskich alejkach, co nieco rujnuje wyobrażenie o tym, że pick-up nie nadaje się do miasta. Może czasem ma się wrażenie siedzenia na słoniu w składzie porcelany, ale pojęcie „nie zmieści się”, „nie da się” nie dotyczą tego auta.

Ranger Stormtrak

Na Hungaroring pojechałem wersją Stormtrak, którego wyposażenie sytuuje go w klasie premium. Jego gabaryty sprawiają, że czujemy się władczo i patrzymy z góry na każdego SUV-a. Zresztą nie ukrywajmy, że w Polsce i Europie, pick-upy kupuje się często dla szpanu. Nie ma w tym nic złego, zwłaszcza że te pojazdy są niezwykle praktyczne.

Możliwości terenowe Forda Rangera Stormtrak są niewyobrażalne - fot. WRC Motorsport & Beyond

Nowa wersja specjalna, bazująca na serii Ranger Wildtrak, oferuje jeszcze wyższy poziom wyposażenia z dodatkowymi funkcjami zwiększającymi komfort. Na uwagę zasługuje zwłaszcza wersja z podwójną kabiną (Double Cab), gdzie tylny rząd siedzeń jest naprawdę wygodny. W pick-upach to nie jest takie oczywiste.

Mimo bogatego wyposażenia, nie jest to auto, które nie lubi się ubrudzić. Na partii do delikatnego off-roadu przekonałem się nie tylko jak niesamowicie pracuje tu napęd oraz zawieszenie. Zjazd do ciasnego wąwozu po sypkim podłożu wydawał się sekcją, z której nie da się wyjechać. Tymczasem nie było to żadne wyzwanie.

Ford Ranger Stormtrak na stromym zjeździe umożliwia niezwykłą kontrolę - fot. Ford

W tamtym momencie zrozumiałem jedno – Ford Ranger ma znakomite i rosnące wyniki sprzedaży, ponieważ staje się autem, którym w terenie poradzi sobie nawet off-roadowy laik. Nie potrzeba tu żadnych umiejętności, bowiem podczas ześlizgiwania się z kopnej i stromej górki słychać nad wszystkim czuwa elektronika. Systemy cały czas pracują tak, aby opony miały maksymalną przyczepność.

Okazuje się, że do tego wszystkiego wystarcza 213-konny silnik Diesla EcoBlue Bi-turbo. Są tacy, którzy psioczą na to, że to dramatycznie mało i „kiedyś to było”. Jednak wydajna jazda w off-roadzie nie potrzebuje potężnych mocy, a bardziej maksymalnego momentu obrotowego. Tutaj mamy aż 500 Nm, które we współpracy z reduktorem w 10-stopniowym automacie i elektroniką są niezwykle sprawne. Warto pamiętać też w jakich czasach żyjemy, a silnik Rangera spełnia normę emisji spalin Euro 6d.

Ford Ranger MS-RT zaskakuje przyjemnością prowadzenia na ulicy - fot. Ford

Ranger MS-RT – rajdowy charakter nie dla Polski

Jako sympatyk rajdów samochodowych nie mogłem doczekać się przejęcia sterów Forda Rangera MS-RT. To wersja specjalna przygotowana przez M-Sport, czyli tunera, który od lat przygotowuje wyczynowe Fordy do Rajdowych Mistrzostw Świata (WRC). Jeszcze przed jazdami entuzjazm nieco opadł, bowiem MS-RT… nie będzie oferowany w Polsce. Ta odmiana będzie w oficjalnej dystrybucji tylko na największych rynkach w Europie.

Z drugiej strony pomyślałem, że może to nie żadna strata. Modyfikacje są tutaj wyłącznie wizualne, a jeśli ktoś nie jest rajdowym kibicem to logotyp MS-RT nie robi na nim większego wrażenia. Muszę jednak przyznać, że to właśnie ten egzemplarz na 20-calowych felgach OZ Racing w nadwoziu Super Cab prowadził się najlepiej. Identyczny 213-konny silnik jak w Stormtraku, ale uczucie jakby jechało się dużo lżejszym samochodem.

Ford Ranger MS-RT nie będzie dostępny w Polsce - fot. Ford

Przyjemność kończyła się, gdy siadało się z tyłu, gdzie mniej przeszkadzała ograniczona ilość miejsca, a bardziej ultra twarde siedzenie. Jeżeli mamy mówić o gwarancji choćby minimalnego komfortu to w przypadku nadwozia Super Cab jest to pojazd dwuosobowy. Trochę szkoda, że wersja MS-RT nie charakteryzuje się jakąś większą mocą, ale w Unii Europejskiej trzeba naprawdę z rozwagą podchodzić do emisji spalin, aby nie płacić potężnych kar.

Tak czy inaczej, ciężko uczciwie ocenić tego specjala, bo największe wrażenie zrobiło jego prowadzenie… na asfalcie. Mało wymagająca trasa szutrowa nie dostarczyła większych emocji. To edycja limitowana ma jednak za zadanie przede wszystkim wyglądać i stanowić wyjątkowo praktycznego daily pick-upa, którym nie zapuszczasz się do dżungli. Razem z wersją Stormtrak, MS-RT oferuje najszybsze przyspieszenie od 0 do 100 km/h, bo w 9 sekund.

Ford Ranger Wolftrak to prawdziwy pick-up survivalowy - fot. Ford

Ranger Wolftrak – Tarzan na kołach

Tymczasem Ford Ranger Wolftrak przyspiesza do setki w 11,3 sekundy w wersji z 6-stopniowym manualem (automat o 0,1 sekundę wolniejszy). Nic dziwnego, bo mamy tu „tylko” 170 KM, ale to właśnie ta wersja jest najlepsza do wjechania w „nieprzejezdny” teren. Trasa, jaką dziennikarze mogli pokonać pod Hungaroringiem to był prawdziwy survival, ale 420 Nm, zblokowany tylny most, reduktor i opony all-terrain (AT) na 17-calowych obręczach robiły tam cuda. Nie można zapominać o elektronice, bez której niedoświadczeni kierowcy wpakowaliby się w kłopoty.

Ford przewiduje, że Ranger Wolftrak będzie cieszył się dużym zainteresowaniem klientów z branży rolniczej, leśnej i turystycznej, a także nabywców prywatnych. Zadbano tu o wiele matowych wykończeń i mniejszą liczbę elementów, które szkoda by było porysować. Wolftrak bazujący na Rangerze XLT ma być autem, którego – zabrzmi to brutalnie – nie szkoda. Jest to jednak znakomita baza dla specjalistycznego samochodu, zwłaszcza dzięki wydłużonemu orurowaniu skrzyni ładunkowej.

Ford Ranger Wolftrak ma wystarczające 170 KM - fot. Marcin Zabolski

Nie ma sensu szukać tu kamery cofania i masujacych foteli. Wolftrak to samochodowy Tarzan, który przejdzie przez prawdziwą dżunglę. Jego skuteczność w głębokim off-roadzie zrobiła chyba na mnie największe wrażenie. Obojętny jest mi rechot zatwardziałych wyznawców wielolitrażowych silników. Jak się okazuje, nowe technologie potrafią znakomicie wykorzystać mniejsze silniki czy moc, aby dużo sprawniej poradzić sobie w terenie.

Ranger Raptor Special Edition – bad-ass nie do zajechania

Na koniec prawdziwa perełka, bo przygotowany we współpracy z Ford Performance – Ranger Raptor Special Edition. Choć nie jest mocniejszy od pozostałych (też 213 KM), ani nawet szybszy (0-100 km/h w 10,6 sek.), to jest to sportowy czołg, w którym uśmiech nie schodzi z twarzy. W odróżnieniu od pozostałych edycji limitowanych, tutaj mamy niezależne zawieszenie z przodu z 2,5-calowym amortyzatorami Fox. Wzmocnień w podwoziu jest jednak dużo więcej, co sprawia, że autem możemy jechać w terenie nie tylko skutecznie, ale i szybko.

Ford Ranger Raptor Special Edition w trybie Baja to rasowa dakarówka - fot. Ford

Pomagają w tym chociażby opony General Grabber AT3 czy elektronika, gdzie w trybie Baja robimy z Raptora SE cywilną dakarówkę. Przyznaję, że na dość wymagającej trasie ze ślepymi szczytami, na jeden z nich najechałem zbyt szybko. Nieplanowany lot zakończyłem na „nosie”, a potem grzmotnięciem z pionu na koła. Mój kręgosłup odczuwa to do dziś, ale tak naprawdę był to imponujący test wytrzymałości. Po tej przygodzie samochód zawieszeniowo nie doznał żadnej awarii, chłodnica pracowała jak zawsze. Zakończyło się na drobiazgach (choć nie znam wyników pełnej rewizji), ale auto zjechało o własnych siłach.

Nie mam wątpliwości, że Ranger Raptor SE będzie jednym z bardziej popularnych wersji specjalnych. Efektowne pasy, kierownica z rajdowym znacznikiem oraz atrakcyjne wyposażenie sprawiają, że jest to pojazd z ciekawym charakterem. Tu przykładowo fotele wykończono wysokogatunkową skórą i zaprojektowano tak, by zapewniały wygodę i wsparcie zarówno w trudnym terenie, jak i na autostradzie. To szpaner, który imponuje wyglądem oraz wydajnością, co nie zawsze idzie przecież w parze. Nie zapominajmy też o tym, że to bardzo udane pick-upy z 1 toną ładowności (przyczepa do 3,5 t) oraz przemyślanymi parametrami off-roadowymi (kąt natarcia Raptora to aż 32,5 stopnia).

Ford Ranger Raptor Special Edition jest niezwykle wytrzymały - fot. Ford

Warto się pospieszyć

Te unikatowe wersje raczej prędko znajdą swoich nabywców, mimo że nie widać ich wszystkich jeszcze w konfiguratorze. Warto bezpośrednio kontaktować się z Ford Polska, bo egzemplarzy na nasz kraj przewidziano stosunkowo niewiele. Edycje specjalne Rangerów raczej przez długi czas będą trzymać swoją wartość. Odkrycie ich możliwości uświadomiło mi jak niesamowicie połączono tu wydajność i przystępność. Te elementy sprawiają, że to właśnie Ford Ranger jest najlepiej sprzedającym się pick-upem w Polsce i Europie. Po przejażdżce nie można być zdziwionym.

Przeczytaj również