Robert Kubica ma za sobą debiutancki sezonu w serii DTM. Z całą pewnością trzeba przyznać, że praca wykonana przez kierowcę ORLEN Team w minionym roku była ogromna, a nagrodą za walkę było wywalczone pierwsze podium w kultowej serii. Zacznijmy jednak od początku.
Od zera po podium, czyli podsumowujemy sezon Roberta Kubicy w DTM
Wszystko zaczęło się jeszcze w zeszłym roku. Po plotkach wiążących Polaka z serią DTM, w grudniu potwierdzono, że pojawi się za kierownicą BMW podczas testów serii.
– Mogę sobie bardzo dobrze wyobrazić przyszłość w DTM. Ta seria jest świetnie obsadzona, a poziom jazdy niezwykle wysoki. Poczekajmy jednak na test i zobaczmy, jak sobie poradzę – mówił wówczas Kubica.
Testy na torze Jerez odbyły się w połowie grudnia i już wówczas mogliśmy z dużą dozą prawdopodobieństwa potwierdzić, że Robert Kubica powalczy w pełnym sezonie DTM. Polak okazał się najbardziej zapracowanym kierowcą BMW, a dodatkowo uzyskał najlepszy czas wśród kierowców marki. Za plecami znaleźli się m.in. fabryczni kierowcy.
– Minęło sporo czasu od mojej ostatniej jazdy samochodem wyścigowym z dachem. Choć z drugiej strony DTM to trochę jak F1 z dachem. Jak każdy samochód, auto DTM ma swoją własną charakterystykę i zachowuje się inaczej, ale czułem się komfortowo niemal od razu. Podobało mi się. Od pierwszych okrążeń miałem dobre wyczucie auta, a to zawsze pozytywny sygnał – komentował kierowca wspierany przez PKN ORLEN.
Początek roku dla samej serii nie był najlepszy. Audi ogłosiło zakończenie fabrycznego projektu DTM, a pandemia koronawirusa mocno pokrzyżowała plany. W czerwcu odbyły się kolejne testy, by kierowcy i zespoły miały okazję do przygotowania się na sprinterski sezon. Do jazd wykorzystano tor Nurburgring.
– Dla mnie testy były ekstremalnie ważne w kontekście moich przygotowań do startu sezonu. Cały czas trzeba robić postęp, poznawać auto i zespół. Jesteśmy debiutantami w DTM i dla nas to dopiero początek nauki. Z drugiej strony jeździmy na różnych torach przy różnych warunkach. Mamy sporo do odkrycia. To cena, jaką debiutant musi zapłacić na starcie. Inni mają wiedzę, którą ja dopiero zdobędę – mówił po testach Polak.
– DTM ma swoje własne wymagania, tak jak każda inna seria wyścigowa czy rajdowa. Wymaga odrębnego stylu jazdy. Trzeba do maksimum wykorzystać pakiet, który się ma. Cieszę się, że tu trafiłem, bo jest to mocno pożądana seria wśród kierowców. Po dwóch, niezbyt udanych latach w F1, moim priorytetem jest prawdziwe ściganie. DTM daje mi wspaniałą okazję do radości z jazdy, nawet mimo tego, że będzie trudno. Przejście z F1 do DTM nie będzie łatwe, ale jestem w tej branży od dłuższego czasu – dodawał.
Sezon ostatecznie ruszył w belgijskim Spa, gdzie Kubica perfekcyjnie rozpoczął weekend i zakończył trening na czwartym miejscu. Później niestety było nieco gorzej. Zarówno zespół, jak i Polak uczyli się nowych dla siebie realiów, co sprawiło, że Belgię opuścili bez zdobyczy punktowych. Już w pierwszym wyścigu objawiła się bolączka, która trapiła ekipę przez cały rok: problemy podczas pit-stopów. Strata kilku sekund w serii, gdzie czołowa dziesiątka walczy w kwalifikacjach na ułamki sekund przekreśla jakiekolwiek szanse na dobry wynik. Polak oba wyścigi zakończył na czternastym miejscu.
Podczas drugiej rundy na Lausitzring było nieco lepiej. Dwa trzynaste miejsce oznaczały poprawę wyników ze Spa, ale nadal nie były to rezultaty, których pragnęli kibice. Polak jednak był nieugięty w swojej pracy i twardo brnął do celu, zwłaszcza że również trzeci wyścigowy weekend zaplanowano na Lausitzringu. Zespół nie mógł jednak poradzić sobie z niskimi prędkościami na prostych i trzecią rundę należy jak najszybciej wyrzucić z pamięci.
– Jeśli wykluczmy proste, jesteśmy w czołówce. Z jednej strony to budujące, z drugiej frustrujące. Wiesz, że mimo tych wszystkich trudności wykonujesz swoją pracę, ale to za mało. Może popełniamy jakiś błąd w ustawieniach przy mierzeniu wszystkich parametrów. Możliwe też, co widać zarówno na wykresach, jak i fizycznie, nasze auto operuje w zupełnie innym oknie niż pozostałe samochody fabryczne BMW, mając takie same ustawienia – mówił po trzech rundach Kubica.
Pewnym przełomem była jednak kolejna runda w Assen. Mimo dopiero piętnastej pozycji w kwalifikacjach Polak wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i wywalczył pierwszy punkt kończąc wyścig na dziesiątym miejscu. Taki sam rezultat uzyskał w niedzielnych kwalifikacjach, co było wówczas najlepszym wynikiem kierowcy ORLEN Team. W wyścigu jednak pojawiły się dotychczasowe bolączki i Kubica musiał pogodzić się z czternastą pozycją.
– Jak przebiega sezon? Powiedziałbym, że dość rozczarowująco. Z pewnością nie spodziewaliśmy się, że będzie łatwo. Jednak mamy też pewne problemy, które najpierw musimy w pełni zrozumieć. Osiągi naszego pakietu są gorsze, niż oczekiwaliśmy. Z pozytywnych rzeczy, wiemy co się dzieje. Musimy to poznać i oczywiście uporać się z tym. Mam nadzieję na lepsze występy, ale tego nie da się rozwiązać w jeden dzień. Mieliśmy szansę na walkę w Spa, ale już na Lausitzringu żaden z weekendów nie był dobry. Tamten tor uwypuklił nasze słabości i ograniczenia – komentował Kubica.
– Nie wydaje mi się, by to podwozie było przyczyną. Problem sam w sobie nie jest prosty do rozwiązania. Jeśli chodzi o samą jazdę, można spróbować dać z siebie więcej, ale wciąż tracimy sporo na prostych i w fazie przyspieszania. Nadrabiać można w zakrętach, ale tylko przez kilka okrążeń. Potem opony nie nadają się do użytku. To błędne koło, zwłaszcza, że ogumienie jest bardzo wrażliwe i podatne na degradacje. Z jednej strony to rozczarowujące, jednak z drugiej powiedziałbym, że jest całkiem jasne, iż nasza wydajność znacznie się poprawi, jeśli rozwiążemy swoje problemy – dodawał.
Niestety pierwszy weekend na Nurburgring nie przyniósł oczekiwanej poprawy. W pierwszym wyścigu Kubica zamknął stawkę, a w drugim był trzynasty. Zdecydowanie lepiej było jednak podczas drugiej wizyty na niemieckim obiekcie. Kubica uzyskał swój najlepszy wynik w kwalifikacjach i do drugiego wyścigu ruszał z siódmego pola. Niestety tym razem pech pokrzyżował plany kierowcy ORLEN Team. Polak musiał pogodzić się z awarią skrzyni biegów.
– Pojawiły się problemy ze skrzynią biegów. Po prostu przestała pracować. Miałem dobry start i wszystko było w porządku. Dbałem o przednie opony, ponieważ planowaliśmy długi wyjazd. Niestety pojawiły się problemy. Gdy samochód dobrze pracuje jest w porządku. Nadal musimy poprawić pewne kwestie – mówił wówczas Kubica.
Kolejne problemy pojawiły się w Zolder, gdzie Kubica był czternasty i dwunasty. Co więcej również podczas drugiego weekendu na belgijskim obiekcie uwydatniły się poważne kłopoty, w tym awaria silnika. Gdy wydawało się, że nie ma, co marzyć o dobrym wyniku, pojawił się przełom. Drugi wyścig kierowca wspierany przez PKN ORLEN rozpoczynał z dziesiątego pola startowego i dzięki wspaniałej strategii oraz po pierwszym bezproblemowym wyścigu, Polak stanął na najniższym stopniu podium. Było to pierwsze podium Polaka w DTM. Lepsi byli tylko walczący o mistrzostwo: Rene Rast i Nico Muller.
– Dzisiejsze podium smakuje świetnie. Po ciężkim początku sezonu to dla nas wielkie osiągnięcie. Wykorzystaliśmy to co się wydarzyło na torze. Dziś wszystko funkcjonowało. O własnych siłach nie bylibyśmy w stanie stanąć na podium, ale wykorzystaliśmy błędy innych. Ponadto mieliśmy dobry rytm w ważnych momentach wyścigu. Cały zespół zasłużył na to i bardzo im dziękuję. Długo nie byłem na podium, więc jest miło. Cieszę się, choć nie wygrałem, ale zawsze lepiej być w czołowej trójce. Wiemy jednak, jakie to mistrzostwa i jakie problemy mamy. Często ludzie nie zdają sobie sprawy z jakimi trudnościami się mierzymy. Życie debiutanta w DTM nie jest łatwe. Przed nami dwa ostatnie wyścigi i też powalczymy. Może ponownie wykorzystamy problemy rywali – komentował sukces Polak.
Dobra passa była kontynuowana podczas finału sezonu na Hockenheimring. W pierwszym wyścigu Kubica wywalczył ósme miejsce i zdobył kolejne punkty do klasyfikacji sezonu. Drugi wyścig niestety był podsumowaniem całego roku. Nienajlepsze tempo sprawiło, że kierowca ORLEN Team znalazł się na piętnastym miejscu.
Robert Kubica zakończył sezon z jednym podium i 20 punktami. Polak został sklasyfikowany na piętnastej pozycji, przed Fabio Schererem i Benoitem Treluyerem. W klasyfikacji zespołów ORLEN Team ART znalazł się na ósmej pozycji. Wielka szkoda, że od przyszłego roku DTM zmienia swoje oblicze, ponieważ wywalczone w tym roku doświadczenie z pewnością przyniosłoby zdecydowanie lepsze wyniki. Teraz pozostaje nam czekać na decyzję Roberta Kubicy, gdzie zobaczymy go w przyszłym sezonie.