Filip Tokar, który w tym roku powrócił do rywalizacji za kierownicą wyścigowego Picanto, przyznał, że chce zaliczyć równy sezon, co ma mu zapewnić tytuł mistrza Polski. Jak na razie Tokar może pochwalić się dwoma drugimi miejscami wywalczonymi w wyścigach na austriackim Red Bull Ringu i dwoma zwycięstwami na Torze Poznań.
Filip Tokar: Moim celem jest tytuł mistrzowski
Powróciłeś do startów w mistrzostwach Polski Kia Picanto. Co skłoniło Cię, by wrócić do rywalizacji akurat w tej serii?
Filip Tokar: – Od dłuższego czasu myślałem o tym, by wrócić. Chcę zrealizować swój cel, jakim jest zdobycie tytułu mistrza Polski. Na swoim koncie mam już tytuły wicemistrza i drugiego wicemistrza. Udało się nam znaleźć partnerów i sponsorów, którzy zagwarantowali część budżetu i zdecydowałem się ponownie startować. Ponadto bardzo chciałem wrócić do rywalizacji.
Nie myślałeś o innych seriach? Czy KIA PLATINUM CUP okazała się najlepszą opcją dla Ciebie?
FT: – Głównym czynnikiem, który zadecydował o moim wyborze były pieniądze. KPC jest najtańszym pucharem i myślałem tylko o tej serii. Inne cykle na takim poziomie wykraczają poza budżet, jakim dysponuję.
Powrót w Twoim wykonaniu nie należał do najłatwiejszych i na Hungaroringu było bardzo dużo bezpośredniej walki o jak najlepszą pozycję. Jak podsumujesz ten pierwszy weekend po powrocie?
FT: – Pierwsza runda ze względu na sędziowanie była dość kontrowersyjna. Walczyliśmy też z ustawieniami auta, ale na Red Bull Ringu poradziliśmy sobie z tym, co było widać i jazda jest zdecydowanie lepsza.
Na Red Bull Ringu wywalczyłeś dwa drugie miejsca, ale zabrakło tej „kropki nad i” w postaci zwycięstwa. Czujesz pewien niedosyt z tego powodu?
FT: – Pierwsze miejsce straciłem przez uszkodzenie skrzyni biegów, która działała dobrze, ale w pewnym momencie nie chciał wbijać się trzeci bieg, przez co straciłem prowadzenie w wyścigu. Konrad Wróbel od razu to wykorzystał, ale weekend jako całość należy zapisać do udanych.
Poznań był dla Ciebie niezwykle udany i jednocześnie nieco pechowy. Wygrałeś oba domowe wyścigi, ale nie wygrałeś rundy. Półmetek sezonu należało jednak zaliczyć do udanych?
FT: – Półmetek był w miarę dobry. Szkoda, że tak duża ilość punktów jest w puli za najszybsze okrążenia i pole position. Moją mocniejszą stroną zawsze są całe wyścigi, a nie pojedyncze okrążenia. W Poznaniu o zwycięstwie w rundzie zadecydowały właśnie one.
Jak na razie najsłabiej wypadłeś na Słowacji. Czego zabrakło do lepszych wyników?
FT: – Zderzaka… Od razu po stracie dwóch zawodników wzięło mnie w kleszcze i urwał się przedni zderzak. Bez niego nie da się jechać szybko a na Slovakiaringu przez opory powietrza auto z takim „pakietem aerodynamicznym” wręcz się wlecze.
Powróciłeś do mistrzostw Polski Kia Picanto i miałeś możliwość jeżdżenia zarówno starym, jak i nowym modelem auta. Jakie są główne różnice między nimi?
FT: – Nowe auto jest dużo lepiej przygotowane. Ma lepsze zawieszenie z możliwością regulacji, co pozwala na poprawę prowadzenia. Dużym plusem są również hamulce. W poprzednich modelach często przegrzewały się, ale w nowym nie ma z tym problemu i w każdym momencie wyścigu można liczyć na sprawny układ hamulcowy. To główne zmiany, które dużo pomogły. Na minus zaliczę opony. Nowa mieszanka zużywa się dużo szybciej, ale ogólnie samochód jest lepszy.
Do końca sezonu pozostały dwie rundy. Biorąc pod uwagę różnice w klasyfikacji sezonu tylko maksymalny atak pozwala ci jeszcze realnie myśleć o mistrzowskim tytule. Skupiasz się na tym, czy bardziej zastanawiasz się na sposobami, by obronić drugie miejsce?
FT: – Moim celem jest tytuł mistrzowski. Na pewno różnica punktowa między mną a pierwszym miejscem jest duża, ale póki jest to matematycznie realne nie zamierzam odpuszczać i zmieniać celu.