Maciej Giemza: - Razem wygrywamy i przegrywamy

Maciej Giemza: - Razem wygrywamy i przegrywamy

Maciej Giemza: - Razem wygrywamy i przegrywamy

Maciej Giemza: – Razem wygrywamy i przegrywamy

Maciej Giemza przyznał po zakończeniu Rajdu Dakar, że gdyby tylko jego ciało było sprawne, próbowałby dotrzeć do mety imprezy.

Motocyklista ORLEN Team miał poważny wypadek na dziewiątym etapie rywalizacji. W wyniku uderzenia przy dużej prędkości zawodnik złamał stopę oraz uszkodził więzadła stawu barkowo-obojczykowego. Na szczęście zadziałała kamizelka ochronna, co uchronił Giemzę przed większymi urazami.

Po upadku starałem się wrócić na motocykl. Poczułem jednak ból w prawej stopie. Odczekałem chwilę, ponieważ pomyślałem, że to tylko chwilowe. Zacząłem sprawdzać też, jak działa lewa ręka. Zszedłem z motocykla. Chciałem go przepchnąć na bok, ale nie byłem w stanie tego zrobić. Jeszcze chwilę łudziłem się, że pojadę dalej, ale nie dałem rady – mówił Giemza.

Decyzja o wycofaniu się z rajdu nie jest łatwa. Przygotowujesz się do startu przez cały rok. Poświęcasz bardzo dużo czasu. Nie tylko ty, ale również cała Twoja ekipa. W momencie wycofania się pojawia się milion myśli, czy jest to słuszna decyzja.

Zostałem przetransportowany helikopterem na biwak, a tam od razu skierowano mnie do centrum medycznego. Okazał się, że mam dwa złamania w prawej stopie. Ona nie była największym problemem. Gdyby chodziło tylko o złamania usztywniłbym nogę trytytkami i dojechałbym do mety etapu. Bark jest jednak w dużo gorszym stanie i zerwałem więzadła. Lewa ręka nie jest władna i pojawia się ból. Przy tych prędkościach i trudnościach dalsza jazda byłaby niebezpieczna. Jechałbym prowadząc jedną ręką, a na motocyklu to nie jest możliwe.

Postanowiłem zostać do końca rajdu z zespołem. Razem wygrywamy i przegrywamy. W rajdzie nadal był Kamil i Kuba. Mieliśmy komu kibicować. W razie awarii mogli liczyć na pomoc. Nie umierałem, a ból był do zniesienia. Uniemożliwiło mi to tylko dalszą jazdę. Wiele osób odradzało mi tego i sugerowało, by jak najszybciej wrócić do kraju, ale zostaliśmy, by wspierać chłopaków. Tak powinno się postąpić.

Trzeba jak najszybciej naprawić siebie. Nie chciałbym zaprzepaścić tego, na co pracowałem przez ostatnie miesiące. Chcę iść dalej. Kontuzja mentalnie mnie wzmocni. Jestem starszy niż dwa lata temu, gdy rezygnowałem z pierwszego Dakaru. Wiem na jakim poziomie jestem. Przed rajdem nie doceniałem swoich możliwości. Niektóre punkty kontrolne pokazały, że mogę trzymać dobre tempo, co było bardzo pozytywne. Po ośmiu etapach wiem nad czym muszę pracować.

Bardzo dziękuję wszystkim za wiadomości i miłe słowa. Byłem w szoku widząc ile osób śledzi mój start. Bardzo to doceniam. Bardzo dziękuję całemu zespołowi. Jesteśmy bardzo zgraną ekipą. Mogę z nimi jechać na drugi koniec świata. Panuje świetna atmosfera i wszyscy się dogadują.

Przeczytaj również