Za diesel i benzynę będziemy płacili więcej
Poniedziałek na światowych rynkach wciąż pozostaje mało obiecujący. Ropa Brent jest wyceniana wyżej niż na zakończenie piątkowej sesji. Obecnie oscyluje w okolicach 88 dolarów, a więc o około trzy dolary więcej, niż normalnie. Ten tydzień będzie budził niepokoje inwestorów, także z powodu zbliżającego się spotkanie OPEC+. Na nim ma zostać ogłoszone – prawdopodobnie – zmniejszenie wydobycia.
To już sprawia, że cena za baryłkę wzrasta i tutaj również taka tendencja powinna być zauważalna. A im wyższa cena ropy przy wysokim kursie dolara, tym diesel i benzyna będą stawały się coraz droższe. Już w ostatnich dniach ceny paliw podskoczyły blisko o 30 groszy. W tym tygodniu przewiduje się, podobny skok ceny.
Oznacza to, że w dość krótkim czasie ceny paliw pójdą w górę o około 50 groszy. Dużo na pewno zależy od decyzji OPEC+, którą poznamy już pod koniec tego tygodnia. Jeżeli wydobycie faktycznie zostanie zmniejszone, to cena za ropę Brent może podskoczyć do wartości jaką chce Arabia Saudyjska, a więc okolice około 100 dolarów. A to byłby najgorszy możliwy scenariusz dla wszystkich kierowców.
Widmo recesji daje pewien ratunek
Inwestorzy wciąż mają duży niepokój pod względem recesji, która staje się coraz bardziej realna. Pogarszająca się sytuacja na świecie – rosnące ceny, problemy z dostawami, inflacja, etc., to kłopoty nie tylko Polski, Europy, ale w zasadzie całego świata. A sytuacja pod tym względem wydaje się tylko i wyłącznie, iż się pogarsza z miesiąca na miesiąc. Do tego dochodzi kryzys energetyczny.
Prawdziwa weryfikacja tego co mamy obecnie, będzie za około pół roku. Wtedy również diesel i benzyna może mieć ceny, jakie dziś wydają się nam nierealne. Wiele zależy od tego na pewno jaka będzie zima, bo jeżeli surowa, to kryzys tylko i wyłącznie będzie się pogłębiał. To niestety odbije się na cenach na stacjach paliw, które im bliżej wiosny, tym będą coraz bardziej odstraszać.