Renault za kilka lat zwiększy konkurencyjność
Do 2027 roku Renault ma w planach obniżyć cenę produkcji samochodów elektrycznych aż o 50 procent. Takie stwierdzenie wypowiedział Thierry Chavre – dyrektor ds. przemysłu i jakości we francuskiej firmie. Efekt tego ma być taki, że zwiększy się zainteresowanie modelami, jakie będą zaoferowane na rynku. Ma to wpłynąć również na konkurencyjność i pozwoli lepiej wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów.
Przykładowo jeden z najpopularniejszych modeli Reanult ZOE obecnie kosztuje w cenie katalogowej 180 500 złotych. Akumulator E.V. 50 pozwala na przejechanie do 386 kilometrów na jednym ładowaniu latem i 250 kilometrów zimą. Patrząc na nasz kraj taka cena dla większości osób, która z auta spalinowego chciałaby przesiąść się na elektryka, jest dość zaporowa. Dlatego jeżeli te i inne modele, jakie zapowiada Renault mają być sprzedawane na większa skalę, muszą być tańsze.
I z deklaracji dyrektor ds. przemysłu i jakości w Renault wynika, że tak będzie. Do tego mają pojawić się niebawem w ofercie cztery nowe modele samochodów, których produkcja ma rozpocząć się w tureckiej fabryce. Jedyne co może martwić odbiorców to to, że firma nie poinformowała o tym, jak zamierza doprowadzić do tak znacznego obniżenia kosztów produkcji. Przypomnijmy, że maję one wynieść aż 50 procent. Nie ma jednak podstaw, aby podważać taką deklarację, a trzeba tylko wierzyć, że uda się osiągnąć założony cel.
Wszyscy producenci będą musieli zejść z cen
Dziś najtańsze samochody spalinowe w Polsce można nabyć za kwotę niższą niż 100 tysięcy złotych. Wspomnieć by tutaj można chociażby o kultowej marce Dacia (bliskiej jak wiadomo Renault) , która dzięki niskim ceną podbiła serca wielu kierowców nad Wisłą. I choć mówi się, że są to auta tzw. budżetowe, to jednak odgrywają one swoją rolę doskonale pod wieloma względami.
Podobne wartości będą musiały w najbliższych latach osiągnąć samochody elektryczne. Tak musi się stać jeżeli w przyszłości auta mają one być pozyskiwane przez osoby o nieco niższych dochodach. A nie ma co ukrywać, że to będzie dość spora grupa osób. Tym bardziej, że przez podnoszenie najniższej krajowej dość wyraźnie klasa średnia na tym straciła finansowo.
Tańszy samochód elektryczny będzie musiał mieć jednak odpowiednią jakość i akceptowalny zasięg. W dużej mierze na cenę elektryka wpływa właśnie pojemność akumulatora. I w tej materii, która nieustannie się rozwija będą musiały zajść duże zmiany. Nikt nie wyobraża sobie zakupy elektryka z zasięgiem na poziomie 100-150 kilometrów i długim ładowaniem.