Olej napędowy drożeje. Ile kosztuje?
W sobotę w cenach hurtowych wyraźnie widać, że diesel wyraźnie drożeje – także względem benzyny. Średnia cena hurtowa jest już na poziomie 5,35 zł/l, a więc na stacjach paliw mówimy już kwocie 6,58 zł/l. Do tego nie można zapominać o tym, aby doliczyć marżę, więc już olej napędowy jest bliski poziomu 6,70 zł/l. Tym razem z piątku na sobotę cena tego paliwa podskoczyła o 6 groszy.
W tym samym czasie pierwszy raz od wielu dni potaniała benzyna. Spadek jest jednak niewielki, bowiem o 2 grosze i kierowcy nie mają co liczyć na to, że odczują go w portfelu. Tym bardziej, że to bardziej jednorazowy ”wybryk”, niż początek tendencji spadkowej. Różnica między olejem napędowym, a benzyną w hurcie wynosi obecnie 16 groszy. Przy tankowaniu będzie to zatem około 20 groszy.
Trzeba się spodziewać, że już od poniedziałku zobaczymy kolejne wyraźne zmiany w cenach. Mało tego – trzeba liczyć na to, że w najbliższych dniach znów wzrośnie cena w hurcie. To będzie oznaczało kolejne podwyżki. W ostatnich tygodniach średnio co 7 dni na stacjach paliw płacimy więcej o około 20 groszy. Dlatego już kwota 5,99 zł/l i mniejsza jest choć niedawnym, to już cenowo odległym wspomnieniem.
Co cena za diesel oznacza dla Polaków?
Pierwsze co zrozumiałe to wyższy wydatek w trakcie tankowania. Polacy już muszą dołożyć do pełnego baku około 25 złotych więcej, niż jeszcze trzy tygodnie temu. Kto tankuje częściej już widzi, że pieniędzy zaczyna ubywać w szybszym tempie. Listopad jeszcze pokaże, że będzie pod tym względem jeszcze gorzej. Niebawem będzie to już 30 złotych, a na koniec listopada bądź początek grudnia dokładać będziemy ponad 40 złotych. Oczywiście to wartości w porównaniu z ceną za olej napędowy i benzynę względem cen z 15 października tego roku.
Drożejący olej napędowy nie jest dobrą informacją także dla pozostałych Polaków. Jeżeli sprawdzą się prognozy ekspertów, a cena zbliży się do 7 złotych, znów trzeba spodziewać się wzrostów cen towarów i usług. Co ciekawe, gdy wartości były niższe nikt nie myślał i nie mówił o obniżkach. Teraz, gdy cena wróci praktycznie do wcześniejszego poziomu, znów słychać, że ma to być motor napędowy do wzrostów cen towarów i usług. A przecież kwota 7 złotych była już z nami dość długo i to wtedy przyczyniła się do wzrostów. Teraz ma to być kolejne uderzenie z rynku, choć stawka będzie ta sama.
Droższe paliwo popcha także wyraźnie w górę inflację. Tutaj nie powinno to nikogo dziwić, bowiem ta była w ostatnich miesiącach sztucznie obniżana na potrzeby wyborów. Jak twierdzą złośliwi – wróci ona tak naprawdę do tego poziomu, w którym powinna być. Tyle tylko, że teraz w związku z droższym paliwem, będzie prezentowała się gorzej, niż by faktycznie mogła. To też pokazuje, że każdy nienaturalny ruch w stronę zmniejszenia inflacji, tak naprawdę jest sztuczny i z czasem tylko pogarsza sytuację.