Jak będą wyglądały ceny paliw na początku lutego?
Już od ponad trzech tygodni rosną ceny hurtowe paliw. Łącznie w tym czasie zarówno olej napędowy, jak i benzyna podrożały już o około 25 groszy. Tym samym diesel wyceniany jest już na 5,20 zł/l, a 95-tka na 4,97 w średniej cenie hurtowej na rynku. Co to oznacza w rzeczywistości dla kierowców? Olej napędowy po dodaniu podatku powinien kosztować 6,40 zł/l, a benzyna 6,11 zł/l.
Warto zwrócić przy okazji wzrok na ostatnie średnie ceny paliw, jakie zaprezentował e-petrol. 95-tka jest wyceniana średnio na 6,34 zł/l, a olej napędowy na 6,54 zł/l. Realnie patrząc a wielu stacjach paliw wciąż obowiązują nie tylko ceny poniżej średniej krajowej, ale za tankowanie płaci się niewiele więcej, niż prezentują się ceny hurtowe.
Taka sytuacja wynika z racji tego, że jak widać ceny detaliczne były dużo wyższe, niż ceny hurtowe. Dlatego też wyraźny wzrost cen w hurcie nie doprowadził nagle do gwałtownych zmian przy dystrybutorach. Nie zmienia to jednak faktu, że koszty tankowania się zmienią i wzrosną o kilkadziesiąt groszy. Nie powinno to jednak potrwać długo, gdyż sytuacja na rynku paliw zaczyna się zmieniać na korzyść kierowców.
Benzyna i diesel będą w lutym tanieć?
Tutaj warto zatrzymać się na chwilę i rzucić okiem, jaką obecnie wartość ma ropa Brent. Ta w ostatnim czasie z poziomu niemal 84 dolarów potaniała i dziś wyceniana jest na 77 dolary. Od tygodnia jej cena wyraźnie maleje. Również dolar po nieznacznym wzrośnie wartości względem złotówki tanieje. To dobre sygnały w kontekście tego, że rosnące koszty tankowania są chwilowe i realnie patrząc szybko się zatrzymają, a w połowie lutego olej napędowy i benzyna mogą tanieć.
Nie można jednak zapominać też o tym co dzieje się na Morzu Czerwonym. Wiele tankowców omija obecnie Kanał Sueski, a to oznacza, iż odbywają one dłuższą podróż wokół Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce. Tym samym dostawy oleju napędowego do Europy z Azji są droższe. W dodatku wciąż jest duża wizja tego, że na Bliskim Wschodzie konflikt wzrośnie i dołączą do niego w pełni Stany Zjednoczone.
Kierowcy jednak są już przyzwyczajeni do tego, że dobre wiadomości często przewijają się z tymi złymi. A tak naprawdę sami mamy niewielki wpływ na to, co się będzie działo na świecie i na rynku paliw. Pozostaje tylko czekać i obserwować sytuacje, a tym samym płacić tyle, ile tak naprawdę pokaże pylon przed wjazdem na stacje paliw. Sytuacja jak na razie pozostaje stabilna, ale nie można wykluczyć, że potencjalna ”nowa wojna” przyczyni się do tego, że w najbliższych miesiącach może się bardzo wiele zmienić. To jednak najbardziej czarny scenariusz z wszystkich możliwych.