Walka o mandat w sądzie
Kierowcy muszą pamiętać o jednym – policja to służba zaufania publicznego. Dlatego nikt nawet nie zakłada, że robi ona coś celowo, złośliwie, czy – co bywa często zarzucane – kłamie. Żaden funkcjonariusz nie ma powodu ku temu, aby oszukiwać daną osobę, że przekroczyła prędkość o więcej, niż wskazało dane urządzenie pomiarowe.
I tutaj też kolejna ważna rzecz. Wszystkie używane przez policję przyrządy do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym zostały dopuszczone do stosowania przez Główny Urząd Miar. Nie ma zatem podstaw ku temu, aby negować ich jakość pomiaru. I sądy też bez wyraźnych podstaw ku temu nie widzą takiej potrzeby.
Ciężko zatem jest udowodnić w sądzie swoją niewinność albo to, że policja dokonała źle pomiaru. Tego typu sytuację są z reguły bardzo stresujące dla kierowców i często otrzymując mandat podejmują nieracjonalny wybór, decydując się na nieprzyjęcie kary. Warto zatem wiedzieć, że to może pogrążyć nas jeszcze bardziej i naraża nas na dodatkowe i niepotrzebne koszty.
Awantura o nic, a wina po naszej stronie
Policyjne urządzenia mają granicę błędu na poziomie +/- 3 kilometrów. Awantura zatem rozchodzić się może jedynie o zmniejszenie jednego progu z taryfikatora. Mandat może zatem być niższy o kilkaset złotych, ale szansa na udowodnienie tego jest niezwykle ciężka. Trzeba mieć niezbite dowody np. w postaci nagrania wideo, na którym mierzona jest prędkość. Ale i to może czasem nie okazać się wystarczającym dowodem.
Lepiej wybrać wariant bezpieczny, a więc przestrzeganie przepisów. Wtedy mamy pewność, że do takich nieprzyjemności nie dojdzie, a policja nie będzie musiała zatrzymywać nas za złamanie przepisów. Podkreślamy jednak jeszcze raz – jeżeli czujemy, że zmierzona prędkość jest nieprawidłowa, warto szukać sprawiedliwości w sądzie.