Diesel w listopadzie przekroczy 7 złotych?
Biorąc pod uwagę dzisiejszą średnią cenę hurtową cen paliw, tankowanie oleju napędowego nie powinno być tańsze niż 6,45 zł/l. Do tego trzeba doliczyć jeszcze należną marżę na stacjach paliw i już robi nam się kwota powyżej 6,50 zł/l. To pokazuje, że zapewne już w przyszłym tygodniu pożegnamy się z cenami, poniżej 6,50 zł/l w całej Polsce. Dość szybko zatem przekonamy się, że czas wyborów minął i trzeba powrócić do rzeczywistości.
To też pokazuje, jak przez ostatnie tygodnie Polacy byli okłamywani oraz mamieni różnego rodzaju kłamstwami i obietnicami związanymi z cenami paliw. Wystarczy przypomnieć sobie tylko rozmowę premiera rządu z dziennikarzem telewizji Polsat.
– Czy po wyborach, 16-17 października, pójdą w górę ceny na stacjach benzynowych? – pytał szefa rządu Bogdan Rymanowski.
– Nie – odpowiedział premier.
– Czyli paliwo będzie po tyle samo, co dzisiaj? – dopytywał dziennikarz.
– Tak. Nie ma się czym niepokoić – zapewnił Mateusz Morawiecki.
Dziś narracja żegnającego się z po ośmiu latach rządu Prawa i Sprawiedliwości całkowicie się zmienia. Premier i rząd ucieka od wcześniejszych deklaracji, które przecież tak naprawdę dopiero co padły. – Widziałem takie zestawienie, że średnie ceny paliw w Polsce, jeśli chodzi o olej napędowy, to 6 złotych 14 groszy, a średnie ceny paliw benzyny 95 to 6 złotych i 10 groszy. Pokazano mi również tabelę cen w Europie i mogę powiedzieć, że nadal mamy najniższe, bądź absolutnie jedne z najniższych cen w Europie – powiedział premier.
Nowy argument
Premier tłumaczy się wzrostem cen ropy i wydarzeniami na Bliskich Wschodzie. To jednak nieprawda, gdyż cena ropy jest jedną z najtańszych obecnie od trzech miesięcy. Tylko w ostatnich dniach jest tańsza o blisko 10 procent. Obecnie wyceniana jest na poziomie około 85 dolarów, a więc mniej o 8 dolarów niż w ostatnim czasie.
Eksperci mówią wprost, że w Polsce ceny paliw są zbyt mocno regulowane nie przez rynek, a osoby trzecie. Dlatego też mamy i mieliśmy różnego rodzaju skoki i spadki cen w ostatnich latach. Działanie w taki sposób prędzej czy później musi odbić się czkawką i w sumie już widać, że to ma miejsce.
Pozostaje mieć nadzieje, że w przyszłości tego typu zabiegi nie będą miały miejsce. Tańsze paliwo zawsze cieszy, ale gdy jest faktycznie tanie, a nie sztucznie regulowane. Co z tego, że chwilę płaci się dużo mniej, jak później przez długi czas trzeba płacić znacznie więcej. Polacy nie są już tacy łatwi w oszukiwaniu, co pokazały niedawne wybory.
Kierowcy muszą szykować się na to, że w najbliższym tygodniach będą wydawać raz po raz coraz więcej. I tak zapewne będzie do momentu aż na pylonach nie pojawi się 7 złotych.