Samochód za worek pieniędzy
Wzrosty cen za samochody już wyhamowują, bowiem dobrnęły za daleko. Kierowcy nie akceptują już stawek pojazdów, które są im oferowane. Zwłaszcza w przypadku nowych pojazdów, gdzie trzeba wydać wyjątkowo dużo za samo auto, które tak naprawdę praktycznie nie ma żadnego wyposażenia. Chcąc je posiadać, trzeba posiadać dodatkowy worek pieniędzy.
Społeczeństwa, nawet tego bardziej zamożnego, nie stać już na nowy pojazd. A nawet jeżeli stać, to jest to zbyt duży koszt, który stał się nieakceptowalny. Zdecydowanie takie osoby wolą sięgać po samochód z drugiej ręki, który jest tańszy, ma lepsze wyposażenie i jest od ręki. Choć i tutaj jak wiadomo ceny auto mocno podskoczyły.
Wygląda na to, że ten rok przyniesie nam kolejne zmiany na rynku motoryzacyjnym. Ceny zapewne nie będą spadać, bo sytuacja wciąż na to nie pozwala, ale na pewno nie będą rosły w tak zastraszającym tempie. Szacuje się, że może to być ”tylko” maksymalnie 10 procent. Bardziej jednak prawdopodobne wydaje się być to, że będzie to znacznie mniej.
Raty odstraszają
Nie każdego oczywiście stać na to, aby kupić samochód za gotówkę. Dlatego też same raty dodatkowo zniechęcają potencjalnego kupca do inwestycji. Wszystko za sprawą tego, że w górę mocno poszedł WIBOR, a więc sama rata jest znacznie wyższa niż mogłaby być. Tym samym nie dość, że samochód jest drogi, to dodatkowo trzeba dopłacać sporo do tego, że spłaca się go w ratach.
Nie ma zatem mowy o tym, żeby społeczeństwo przekonało się do tego, aby inwestować w dobie inflacji tak duże pieniądze. Dlatego też albo będzie duży kryzys albo oferty staną się bardziej atrakcyjne dla klientów. Dziś dla osoby zarabiającą średnią krajową wszystkie auta mogą wydawać się być z klasy premium, patrząc na ceny. Sytuacje na szczęście ratuje rynek wtórny, ale na jak długo?