Wystarczy, że popatrzymy w kalendarz Rajdowych Mistrzostw Świata w roku 1981 i już robi się nam trochę przykro. Co za klasyki. Safari, Akropol, czy Sanremo… to wszystko legendy. Zatrzymajmy się na chwilę przy tym ostatnim. W 1981 roku impreza z bazą w Sanremo rozgrywana była po raz 23. W trakcie pięciu etapów, od 5 do 10 października załogi musiały zmierzyć się tam z niesamowita liczbą 61 odcinków specjalnych o łącznej długości ponad 751 kilometrów!
Na liście startowej znalazło się wtedy miejsce dla 64 załóg. Na samym szczycie widzieliśmy Waltera Rohrla, dalej mieliśmy m.in. Markku Alena, Ariego Vatanena, Hannu Mikkolę, czy Attilio Battegę. Nie zabrakło tam też dwóch urokliwych kobiet, Michele Mouton i Fabrizii Pons. Wkrótce okazało się, że to Sanremo przejdzie do historii i zapisze się złotymi zgłoskami w annałach rajdów. Mouton dała prztyczka w nos wszystkim swoim rywalom i to ona stanęła ostatecznie na najwyższym stopniu podium z łącznym czasem wszystkich oesów przekraczającym osiem godzin!
Francuzka startowała wtedy za kierownicą Audi Quattro. Pokonała o ponad 3 minuty drugiego Henriego Toivonena i o ponad 6 trzeciego, zawodnika pod pseudonimem Tony. Było to pierwsze w historii zwycięstwo kobiety w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Mouton wygrywała później także trzykrotnie w sezonie 1982, w Rajdach Portugalii, Akropolu oraz Brazylii i po wymagających 12 rundach została wicemistrzynią świata, ustępując tylko Walterowi Rohrlowi w Oplu.
Michele do tej pory jest jedyną kobietą, która zdołała wygrać rajd zaliczany do mistrzostw świata. Czy w najbliższym czasie taki stan rzeczy może się zmienić? Raczej nie powinniśmy się tego spodziewać. Obecnie kilka pań obserwujemy w mistrzostwach Europy, jednak nawet tam wyzwania okazują się dla nich często zbyt trudne. Mouton pozostała w strukturach FIA i znajduje się tam po dziś dzień. To ona odpowiedzialna jest za bezpieczeństwo na odcinkach i to w głównej mierze od niej zależy, czy dany oes dojdzie do skutku, czy też nie.