Nieco ponad 6 miesięcy pozostało do premiery „Szybkich i wściekłych 9”. Jeśli znacie tę serię, to dobrze wiecie, że jej pierwsze części były skoncentrowane wokół nielegalnych wyścigów, głośnej muzyki i kobiet w bikini…
…natomiast późniejsze części były już skoncentrowane wokół akcji rabunkowych, pistoletów i kobiet w bikini.
I jak zapewne domyślacie się, żadna z tych wersji nie jest w pełni zgodna z rzeczywistością, bo w prawdziwym życiu… nie było żadnych kobiet w bikini. Były za to importowane samochody.
Zaczęło się od artykułu o nielegalnych wyścigach
Reżyser pierwszej części „Szybkich i wściekłych”, Rob Cohen, zaczerpnął inspirację do nakręcenia filmu po przeczytaniu artykułu zatytułowanego „Racer X”, który ukazał się w magazynie „Vibe” w 1998 r.
Głównym bohaterem artykułu jest 30-letni Rafael Estevez, z pochodzenia Dominikańczyk, mieszkaniec nowojorskiej dzielnicy Washington Heights. Autor tekstu nazywa go przedstawicielem nowego pokolenia „ćpunów prędkości”, którzy upalają swoje importowane wozy podczas wyścigów miejskimi ulicami na 1/4 mili. Brzmi znajomo? Powinno, ponieważ twórcy „Szybkich i wściekłych” wykupili prawa do artykułu, aby móc zekranizować tę historię.
W artykule czytamy, że dzieciaki biorące udział w nielegalnych wyścigach przynależą do różnych grup etnicznych. Są wśród nich m.in. Chińczycy, Portorykańczycy, Jamajczycy czy Włosi. Oprócz potrzeby odczuwania prędkości, łączy ich także chęć zarobku. Autor tekstu opisuje wyścig, w którym Rafael Estevez pokonuje swoim Nissanem 300ZX kierowcę Mitsubishi Stariona i zgarnia nagrodę w wysokości 7 500 dolarów. Skojarzenia z pojedynkiem Mazdy RX-7 z Mitsubishi Eclipse w pierwszej części filmu są jak najbardziej na miejscu.
– Wyścigi na ćwierć mili są jak wojna. Jeśli przyniesiesz na nią nóż, a ja wezmę ze sobą karabin maszynowy, będziesz trupem – mówił cytowany w artykule Estevez.
Trzeba przyznać, że taką kwestię można było bez zażenowania wsadzić w usta Vina Diesla.
Importowane wozy budziły śmiech i zdziwienie
W tekście magazynu „Vibe” czytamy, że kultura modyfikowania samochodów jest obecna w Ameryce od czasów „Buntownika bez powodu”, ale wcześniej były to fury pokroju Chevroletów Camaro czy Fordów Mustangów. Z kolei nowe pokolenie „ćpunów prędkości” pokazało, że ogromną moc można wykrzesać także z samochodów, którymi dotąd jeździli ich rodzice.
– Kiedy stawaliśmy do wyścigu przednionapędowymi autami, śmiano się z nas i pytano: „co to ma być?!”. Ale kiedy już pokazywaliśmy, jak szybko jeździmy, każdy pytał: „co ty masz pod maską, chcę to zobaczyć”. Odpowiadałem, że mam jedynie mały 4-cylindrowy silnik. Nie mogli w to uwierzyć – powiedział po latach od premiery „Szybkich i wściekłych” Rafael Estevez.
Autor artykułu „Racer X”, Kenneth Li, opisał samochody biorące udział w nielegalnych wyścigach, jako tanie w zakupie Hondy, które kierowcy „tatuują” naklejkami niczym deskorolki.
Po latach dziennikarz również podzielił się kilkoma dodatkowymi spostrzeżeniami na temat ówczesnej kultury samochodowej.
– Posiadanie samochodu w Nowym Jorku to kompletne szaleństwo. Nie ma racjonalnego powodu, aby posiadać tutaj samochód. Tymczasem ci goście nie tylko posiadali swoje auta, ale wydawali też całe oszczędności, żeby je modyfikować – powiedział Kenneth Li.
Życie pisze najlepsze historie, ale tylko do czasu
Zarówno autor artykułu, jak i jego bohater, nie mieli pojęcia, że film okaże się tak dużym sukcesem i zaowocuje kolejnymi częściami. Oczywiście nie trzeba dodawać, że fabuła „Szybkich i wściekłych” to w większości fikcja, bo w prawdziwym świecie nie było żadnego policjanta pod przykrywką ani kradzieży ładunków z ciężarówek.
– W prawdziwym życiu nie było żadnych dziewczyn w bikini – dodaje Li, na co Esteves dopowiada: – Ale niektóre fragmenty filmu były bliskie rzeczywistości, jak scena, gdy Dom ucieka swoją RX-7, parkuje ją w garażu i wychodzi. To było coś, co również mi się przytrafiło – wspomina.
BMW M3 i VW Golf prawie trafiły do „Szybkich i wściekłych”. Nieznane kulisy odsłania członek ekipy
Oczywiście im dalej w las, tym filmowa historia oddala się od tej prawdziwej, niczym Toyota Supra od Dodge’a Chargera w ostatniej scenie „Szybkich i wściekłych 7”.
W rzeczywistości Rafael Esteves zaczął zajmować się motorsportem. Już w artykule „Racer X” jest mowa o tym, jak po raz pierwszy bierze udział w profesjonalnych wyścigach na ćwierć mili. Z kolei dzisiaj Estevez prowadzi własną firmę pod nazwą DRT Racing.
Tymczasem filmowy Dominic Toretto robi nieco inne rzeczy. Ostatnio działał we współpracy ze służbami rządowymi, ratując świat przed zapędami genialnej hakerki. Ot, całe Hollywood.
Vin Diesel pokazał swoją furę w „Szybkich i wściekłych 9”. Co jeszcze wiemy o filmie?