W WRC miał być skończony
Wiele osób spodziewało się, że niczego nigdy nie osiągnie w WRC. Choć Adrien Fourmaux był obiecującym kierowcą, to jego pierwszy pełny sezon (a przynajmniej taki miał być w 2022 r.) w topowej kategorii był dla niego porażką. Seryjne wypadki, zwłaszcza ten słynny z Rajdu Monte Carlo, mocno nadszarpnęły do niego zaufanie.
Zwłaszcza w obliczu tego, że każdy wypadek drogich w obsłudze hybrydowych samochodów Rally1 była ciosem finansowym dla prywatnego zespołu M-Sportu, wspieranego w niektórych działaniach rozwojowych przez Forda. Niedoszły chirurg ortopeda (rzucił studia dla rajdów) w sezonie musiał karnie pomagać mechanikom naprawiać uszkodzenia swojego samochodu.
Ostatecznie tamtego sezonu nie dokończył opuszczając finałowy Rajd Japonii 2022. Pozostał w rodzinie M-Sportu, ale już w samochodzie Rally2. Degradacja pozwoliła mu jednak na przemianę, bo Francuz pokazywał nie tylko szybkie tempo za kierownicą Forda Fiesty Rally2. Udowodnił, że potrafi być regularny i skuteczny za sprawą sięgnięcia po mistrzostwo Wielkiej Brytanii. W nagrodę dostał to, co rok wcześniej mu odebrano, czyli start hybrydowym Rally1 w Rajdzie Japonii, który… zakończył się wypadkiem.
Przemiana, która zmieniła jego reputację w WRC
Jednak w 2024 r. Fourmaux ponownie dostał kontrakt na pełny sezon, który w końcu udało się zrealizować. Udoskonalony mental 29-latka przyczynił się do wyraźnych postępów. Już w drugiej rundzie sezonu, Rajdzie Szwecji sięgnął po swoje pierwsze w życiu podium w WRC. O tym, że nie był to przypadek potwierdziło powtórzenie trzeciego miejsca w następnym występie, tym razem w Rajdzie Safari.
Umiejętność kompletowania punktów (w razie niepowodzeń dobrze spisywał się na dodatkowo punktowanych niedzielnych etapach i Power Stage’ach) sprawił, że przez wiele miesięcy był na trzecim miejscu w klasyfikacji kierowców. Było to tym bardziej zaskakujące, że w pełni fabryczne ekipy Toyoty i Hyundaia miały dużo lepiej rozwinięte samochody, a w dodatku kierowców z większymi sukcesami. Ten sezon pokazał jednak, że zamiast łatki złomiarza rajdówek, zyskał reputację stabilnego kolekcjonera ważnych punktów.
To sprawiło, że zwrócił na siebie uwagę zespołów fabrycznych. Zwłaszcza Hyundaia, który w kwestii zdobywania punktów mógł ufać jedynie Thierry’emu Neuville’owi. Choć w składzie mieli byłego mistrza świata, Otta Tanaka, to Estończyk oprócz zwycięstw wiele razy rozczarowywał wypadkami. To zresztą ostatecznie doprowadziło do utraty prowadzenia w mistrzostwach świata producentów na rzecz Toyoty. Rzecz jasna nie spisali się też ci, którzy mieli stanowić backup na wybryki Tanaka, czyli niektórzy kierowcy z obsady trzeciego auta.
Francuz stał się idealnym kandydatem
Duże przerwy między startami kierowców trzeciego Hyundaia i20 N Rally1 doprowadziły władze zespołu do nowej konkluzji. Uznano, że lepiej będzie, jeśli w zespole będzie trzeci, stały kierowca. Na udział w 14 rundach nie byli jednak chętni już Esapekka Lappi (który wygrał w Szwecji, ale w reszcie rund rozczarował) czy Dani Sordo (mimo szybkości, wysyłany na emeryturę). Z kolei Andreas Mikkelsen nie udowodnił swoimi występami, że może stanowić wzmocnienie dla zespołu spod Frankfurtu. Wtedy właśnie złożono ofertę dla Adriena Forumaux.
Francuz otrzymał wielką szansę na awans sportowy. Hyundai dysponuje bodaj największym budżetem w WRC, co przekłada się na konkurencyjność i wypłaty dla kierowców. Z drugiej strony przychodząc do zespołu, gdzie jeździ już dwóch mistrzów świata (Neuville i Tanak) wiadomo, że jego początkowa rola w zespole może ograniczyć się do roli „skrzydłowego”. Pozostając w M-Sporcie dalej byłby liderem, ale ze świadomością, że ekipa z Kumbrii nie będzie w stanie przeznaczyć na poprawki homologacyjne auta tyle, co w pełni fabryczni rywale.
Dlaczego M-Sport Ford nie zdołał utrzymać Adriena Fourmaux?
Adrien Fourmaux wyjawił serwisowi DirtFish, że sprawa niejako rozwiązała się sama. Wszyscy w M-Sporcie mieli nadzieję, że potencjał Forda Pumy Rally1 i wyniki Fourmaux zostaną dostrzeżone przez centralę amerykańskiego producenta. Ford udostępniał zespołowi m.in. profesjonalny symulator Ford Performance ale środki budżetowe na rozwój silnika czy aerodynamiki musiał zapewnić głównie M-Sport, który co roku niemal balansuje na krawędzi. Liczono, że sukcesy osiągnięte z mniejszymi środkami zachęcą giganta do ponownego zaangażowania się w WRC.
– Czekaliśmy na jakiś telefon z Forda, ale to nigdy nie nastąpiło – wyznał Adrien Fourmaux dla DirtFisha. – Potem na pewnym etapie zadzwonił do mnie Malcolm [Wilson, dyrektor zarządzający M-Sportu] i powiedział „Przykro mi Adrien, ale nie stać mnie na ciebie. Także ten, dziękuję i widzimy cię w przyszłym roku w kombinezonie Hyundaia” – opowiedział zdobywca 5 podiów w WRC (wszystkie w 2024 r.).
W rozstaniu poszło zatem o pieniądze, a raczej ich brak. Gdyby M-Sport zyskał ponownie w pełni fabryczne wsparcia Forda, Fourmaux nawet by się nie zastanawiał czy przechodzić do ekipy Hyundaia. Nie o pensję tu bowiem chodziło, a o możliwości rozwoju niehybrydowego Rally1.
Zwycięskie pożegnanie i pierwsze dni w nowej pracy
Adrien Fourmaux nie zdążył odnieść wygranej w WRC z M-Sport Fordem, ale pożegnał się z nimi zwycięstwem w Monza Masters’Show Rally1. Coroczny event na słynnym włoskim obiekcie wyścigowym zgromadził 6 samochodów Rally1, w tym 5 kierowców z topu (Thierry Neuville, Sebastien Ogier, Adrien Fourmaux, Dani Sordo, Sami Pajari).
M-Sport wystawił hybrydową Pumę Rally1 dla Fourmaux, a Toyota i Hyundai testowały GR Yarisa i i20 N bez jednostki hybrydowej, jak będzie to miało miejsce w 2025 r. Na dwóch okrążeniach 3-kilometrowej trasy najlepszy wynik uzyskali Fourmaux i Neuville. Obaj zmierzyli się w finale konkurencji, gdzie Francuz pokonał świeżo upieczonego mistrza świata o 2,07 sekundy.
29-latek nazajutrz po świętowaniu triumfu, zaczął pracę w Hyundai Motorsport. W nadchodzący weekend przetestuje i20 N Rally1 w rundzie Pucharu Francji, Rallye National Hivernal du Dévoluy. W ramach przygotowań do Rajdu Monte Carlo zgłoszenie wysłał tam też powracający na pełny etat w Toyocie, dwukrotny mistrz świata Kalle Rovanpera. Francuz będzie miał zatem znakomity punkt odniesienia.
Ciekawostką dla polskich kibiców jest fakt, że zgłoszenie na imprezę wysłali Jarosław Kołtun z Ireneuszem Pleskotem. Czy to może oznaczać, że załoga Skody Fabii RS Rally2 planuje występ w Rajdzie Monte Carlo? Zobaczymy.