Zawodnik Falubazu Zielona Góra już w fazie zasadniczej zebrał 13 punktów i prowadził w rywalizacji. W półfinale i finale dołożył do tego dorobku jeszcze trzy oczka i jest pierwszym liderem mistrzostw świata. Z tej okazji postanowiliśmy uciąć sobie z nim krótką rozmowę i zapytać jak posumuje sobotnie Grand Prix Polski.
WRC: Po Grand Prix Polski jesteś liderem mistrzostw świata – zgarnąłeś najwięcej punktów, ale nie udało się wygrać finału. Jak więc podsumujesz imprezę w Warszawie?
Patryk Dudek: Jest trochę niedosyt, bo czułem się szybki i gdyby nie błąd w półfinale na starcie, gdzie mnie za mocno podniosło, mogło być lepiej. W finale wybierałem pole startowe jako trzeci. Liczyłem, że czwarte będzie szczęśliwe. Trudno. Najważniejsze, że plan minimum został zrealizowany i koncentruję się na kolejnych zawodach.
Czyli na wyniku w finale zaważyło drugie miejsce w półfinale?
Dokładnie tak. Ale Leon wygrał z trzeciego pola, a wybierał ostatni. Także jak widać nie ma na to reguły. Ja wiem, jakie były błędy, ale warszawska runda to już historia i jestem mądrzejszy na przyszłość.
W finale najlepszy był Leon Madsen, zaskoczyła cię jego dyspozycja?
To zawodnik, który od kilku lat plasuje się w czołówce PGE Ekstraligi, więc nie zdziwiło mnie to. Zbierał punkty, a w półfinale turniej zaczyna się na nowo. Wykorzystał to i gratuluję mu. Na pewno jego obecność doda pewnej świeżości w cyklu.
W fazie zasadniczej wygrałeś cztery biegi, byłeś w gazie. Jakie emocje ci wtedy towarzyszyły?
Starałem się tonować emocje i koncentrować na zadaniach i każdym biegu, który jest przede mną. Walczyłem też trochę z bólem, więc myślami uciekałem do miejsc, które oberwały w upadkach. Mimo wszystko cały czas musiałem być skoncentrowany, by odpowiednio ustawiać motocykl i wybierać miejsce do startu.
Jak ocenisz tor w Warszawie? Pozwalał na ściganie, czy według ciebie raczej w większości przypadków decydował start?
Było kilka mijanek, a tor według mnie był świetnie przygotowany. Myślę, że jeden z najlepszych, jak nie najlepszy, od kiedy przyjeżdżam do Warszawy na Grand Prix.
Jak oceniasz formułę piątkowych treningów i kwalifikacji. Czy według ciebie ma to jakiekolwiek znaczenie dla sobotniej rywalizacji?
Dla kibiców i promotorów jest to na pewno dodatkowy aspekt show jakim jest cykl Speedway Grand Prix. Ja na treningu skupiam się na innych aspektach, niż samej szybkości. W żużlu wygrywa pierwszy na linii mety, a nie najszybszy. A tak jak pokazała ta runda, czułem się szybszy w finale od kolegów, ale jak po starcie nie znajdziesz się w optymalnej ścieżce, to mimo prędkości nie wyprzedzisz.
Czy twoim celem na ten sezon jest mistrzostwo świata?
Mój cel mam zapisany i wiem do czego zmierzam w tym sezonie. I niech to pozostanie moją tajemnicą.
Jest taka impreza w tym sezonie, na którą czekasz wyjątkowo mocno?
Nie mam chyba takiej. Każde zawody są dla mnie ważne, a mam nadzieję, że jak będzie dobry sezon, to zrobimy imprezę po sezonie, ale do tego trzeba mieć co celebrować.
W przedmeczowym programie wyczytaliśmy, że lubisz gotować. Zdradzisz nam jakie potrawy lubisz najbardziej przygotowywać?
Różnie. Czasem makarony, czasem sałatki. W sezonie na to nie ma czasu, zimą się zdarza częściej, ale również mam sporo obowiązków. Gdy znajdę chwilę, jest to fajnie relaksacyjne zajęcie.
Jakie są twoje pozostałe hobby? Co lubisz robić pomiędzy meczami?
Lubię spotkać się ze znajomymi, pójść na rower, albo pooglądać koszykówkę. Czasami pogram na konsoli. Jestem normalnym chłopakiem, który między meczami stara się spędzić jak najwięcej czasu z dziewczyną, znajomymi i na odpoczynku.