Nowy podatek od samochodów już obowiązuje
Nowy podatek już obowiązuje i nakłada na trzy grupy kierowców konieczność jego zapłacenia.
Od początku 2024 islandzcy kierowcy samochodów z napędem elektrycznym, wodorowym i hybrid plug-in mają nowy obowiązek do spełnienia. Oznacza to, że tamtejsi właściciele właśnie takich pojazdów muszą odprowadzać podatek za korzystanie z nich. To jednak nie wszystko, ponieważ aktualnie już na wszystkie tego typu auta naliczany jest podatek VAT niezależnie od ceny. Według informacji, jakie podaje rozgłośnia radiowo-telewizyjna RUV, w ubiegłym roku połowa zarejestrowanych pojazdów w Islandii miała napęd elektryczny. Aktualnie w Islandii 17,4 proc. wszystkich pojazdów to auta elektryczne.
Przywileje i ulgi, które miały zachęcić Islandczyków do przestawienia się na pojazdy elektryczne, dobrze się spisały, lecz osłabiły budżet państwa. Właściciele elektryków korzystali z ulgi VAT-owej przy zakupie oraz nie dokładali się do podatku drogowego, który jest zawarty w cenie paliwa. Mniejszy udział samochodów spalinowych wiąże się z mniejszym przychodem z podatku do budżetu państwa. Sytuację pogorszył również 50 proc. wzrost obciążenia ruchu drogowego, a co za tym idzie zwiększyły się koszty utrzymania infrastruktury.
Z tego też powodu od 1 stycznia 2024 obowiązuje opłata kilometrowa dla samochodów elektrycznych, wodorowych oraz hybrid plug-in. Polega ona na tym, że kierowcy pojazdów z napędem elektrycznym i wodorowym muszą płacić 6 koron islandzkich za każdy kilometr, czyli 18 groszy. W przypadku samochodów hybrid plug-in opłata ta wynosi 2 korony, przeliczając na naszą walutę jest to 6 groszy za kilometr. Rząd islandzki liczy, że przy założeniu rocznego przebiegu 14 000 km przeciętny właściciel samochody będzie odprowadzać do budżetu państwa w przybliżeniu 84 000 koron, około 2475 zł.
Jak dokładnie władze chcą sobie z tym poradzić?
Żeby wszystko się zgadzało konieczna jest znajomość aktualnego przebiegu pojazdów. Stąd też obowiązek zarejestrowania początkowego przebiegu pojazdu w certyfikowanej stacji kontroli. Islandczycy mieli na to czas do 20 stycznia. Wszyscy, którzy nie zastosowali się do tego wymogu zapłacą 20 000 koron kary, w przybliżeniu 590 zł. Płatność ma być naliczana podobnie jak za prąd, czyli co miesiąc na podstawie szacunków, mimo że stan licznika będzie spisywany raz do roku.
Jednak kierowcy nie pożegnają się ze wszystkimi korzyściami. Decydując się na zakup pojazdu z napędem elektrycznym, wciąż można skorzystać z dofinansowania. Zgłosić się po nie należy w lokalnym funduszu energii i można wtedy otrzymać od 400 000 do 900 000 koron islandzkich.
Nowa opłata nie ominie też właścicieli samochodów spalinowych i w przeciągu roku ma ona zastąpić obecny podatek zawarty w cenie paliwa.
Jak najbardziej możemy się spodziewać podobnych sytuacji w innych krajach Unii Europejskiej. Wszędzie wzrasta liczba aut z nietradycyjnym napędem, a co za tym idzie spadają wpływy do budżetu z tytułu użytkowania pojazdów spalinowych. W niedalekiej przyszłości kierowcy aut elektrycznych, wodorowych i hybrid plug-in mogą się spodziewać zniknięcia przysługujących im teraz przywilejów i ulg.