Alkohol stał się złym doradcą dla tego kierowcy
11 lutego 2024 roku w okolicach godziny 16:30 do fordońskiego komisariatu trafiło zgłoszenie o najprawdopodobniej nietrzeźwym kierowcy. Policjanci ruszyli więc w rejony ulicy Twardzickiego w Bydgoszczy, gdzie zauważono podejrzanie poruszającego się Opla Astra. Pojazd kierował się w kierunku centrum miasta. Trzeba było działać, zwłaszcza że funkcjonariusze, dzięki podjętym działaniom, dowiedzieli się ważnej rzeczy. Nie były to już tylko podejrzenia, a fakt. Po mieście jeździł pijany kierowca.
Policjanci trafili na informację, że chwilę przed zgłoszeniem do pizzerii przy ul. Rzeźniackiego przyjechał Oplem Astrą mężczyzna i wyraźnie był pod wpływem alkoholu. Uwagę na to zwrócił klient pizzerii i nawet próbował zatrzymać odjeżdżający samochód, stojąc przed jego maską, lecz nie zadziałało. Nietrzeźwego kierowcę nic nie obchodziły próby odważnego obywatela i jakby nigdy nic ruszył naprzód.
Aby schwytać pirata drogowego, funkcjonariusze przeszukali policyjne systemy informacyjne, uzyskując w ten sposób miejsce zamieszkania podejrzanego. Tam właśnie się skierowali i los chciał, że akurat przy jednym z bloków parkował właśnie poszukiwany pojazd. Wysiadł z niego mężczyzna, po czym udał się w stronę klatki schodowej. Właściciel opla zorientował się, że policjanci zmierzają w jego kierunku, nie reagował na wezwania do zatrzymania. Zamiast tego pośpiesznie chciał wejść do budynku i uniknąć konfrontacji z funkcjonariuszami.
Dosięgły go konsekwencje własnych decyzji
Mundurowi nie dali mu uciec, przez co mężczyzna szybko stał się agresywny i wulgarny. Policjanci łatwo mogli wyczuć od bydgoszczanina alkohol. Podczas doprowadzania do radiowozu pijany kierowca nie hamował się i ubliżał funkcjonariuszom, znieważając ich. Co więcej, odmówił nawet poddania się testowi alkomatem, choć nie był potrzebny, by stwierdzić, że mężczyzna wypił zdecydowanie za dużo. Z powodu silnych podejrzeń, że 44-latek prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości, został zatrzymany.
To jednak nie koniec tej historii. Podczas drogi do komisariatu mężczyzna zaoferował policjantom łapówkę, po 1 000 zł dla każdego, żeby sam uniknął konsekwencji swoich czynów. Funkcjonariuszy jednak nie tak łatwo przekupić i od razu usłyszał, że właśnie popełnił kolejne przestępstwo. Już na komisariacie w końcu było można zbadać stan trzeźwości 44-latka, co potwierdziło podejrzenia mundurowych. Mężczyzna miał 2,6 promila alkoholu we krwi, gdy prowadził samochód. W konsekwencji stracił prawo jazdy i trafił do policyjnego aresztu aż nie wytrzeźwieje.
Kiedy 44-latek doszedł już do siebie, usłyszał zarzuty. Nie było ich mało, ponieważ mężczyzna miał za uszami jazdę pod wpływem alkoholu, narażenie świadka na utratę życia lub zdrowia, zaoferowanie łapówki oraz znieważenie funkcjonariuszy. Trafiły one również do oskarżyciela, który po zapoznaniu się z katami sprawy poparł wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego. Wniosek trafił do sądu, a sędzia orzekł areszt dla bydgoszczanina na 2 miesiące.