Zmiany w zespole mogą wyjść Citroenowi tak naprawdę na dobre. Może i nie ma teraz takiego zawodnika, który będzie w gronie faworytów do zwycięstwa w rajdzie, ale z kolei nie ma też takiego, przy którym jest ponad 35% szans na to, że w ogóle nie dojedzie do mety. Jeśli więc patrzeć w statystyki, to była większa szansa, że Meeke wydzwoni niż na to, że znajdzie się choćby na podium.
Barwy francuskiej ekipy reprezentować będą tym razem Craig Breen ze Scottem Martinem oraz Mads Ostberg z Torsteinem Eriksenem. Co ciekawe, Breen pojedzie samochodem o numerze rejestracyjnym ER-006-NK, a więc kompletną nowością, którą nikt wcześniej nie jeździł. Jeśli chodzi z kolei o samochód Ostberga, tym samym startował on już w Szwecji, w Argentynie pojechał nim Al-Qassimi, zaś w ubiegłym roku roztrzaskał go… tak, Kris Meeke. Gdzie? Nomen omen, na Rajdzie Sardynii.
Taki skład to bez wątpienia prawdopodobieństwo zdobycia większej liczby punkty. Nie można powiedzieć naturalnie, że jest to pewność, bo to rajdy, jednak większe prawdopodobieństwo? Jak najbardziej. Breen od pewnego czasu czuje się w mistrzostwach świata coraz lepiej. To już nie jest ten chłopak, który na mecie co drugiego oesu prawie płakał i nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, że jest w WRC. To już jest zawodnik, który chce kąsać pozostałych, on chce znajdować się na podium, a nawet wygrywać.
Mads Ostberg z kolei to kierowca, który jak mało kto potrafi dowozić do mety cenne punkty, czego z resztą byliśmy świadkami już w Rajdzie Portugalii. Wszyscy znamy jego zamiłowanie do latania na hopach, jednak tym razem, na Fafe Mads pojechał wolno i na mecie powiedział: – Przepraszam kibiców, że nie skoczyłem, ale zespół naprawdę bardzo chce ten samochód na mecie w jednym kawałku. To rzemieślnik, który potrafi cieszyć się jazdą, ale też wie po co dostaje samochód i jakie jest jego zadanie. Meeke był harpaganem, który chciał zawsze chciał mieć wszystko od razu. Jak w gorącej wodzie kąpany. Kiedy mówił, że jedzie już wolniej, bo szanuje wynik, to na kolejnym oesie potrafił być gdzieś zaparkowany w lesie. Ostberg to z kolei człowiek bardziej rozważny, który naprawdę zna wartość każdego punktu i co najważniejsze, potrafi znaleźć granicę ryzyka.
Czy Citroen wygra Rajd Sardynii? Raczej nie, ciężko postawić na to jakiekolwiek pieniądze. Czy francuski zespół wygra cokolwiek do końca sezonu? Tutaj również raczej powiedzielibyśmy, że nie. Ale czy Citroen będzie ostatni w klasyfikacji producentów i będzie wywoził z poszczególnych rund tak mało oczek, jak to było do tej pory? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam.