Pechowy powrót Ratajczyka

Za nami pierwsza runda Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski sezonu 2017 – Bieszczadzki Wyścig Górski. W trakcie dwóch dni zawodnicy dostarczyli kibicom wielu wrażeń i emocji. Począwszy od pierwszego sobotniego treningu kierowcy mieli przed sobą aż 8 podjazdów. Program zawodów był podobny każdego dnia. O poranku rozgrywane były dwa podjazdy treningowe, zaś po południu na zawodników czekały dwie najważniejsze sesje – podjazdy wyścigowe.

Pechowy powrót Ratajczyka
Podaj dalej

Michał Ratajczyk: –Pierwszy dzień zawodów nie przyniósł wielkich sukcesów, ale tempo wyglądało dobrze. Był to mój pierwszy kontakt z tym samochodem, więc jestem zadowolony z liczby kilometrów, które udało mi się pokonać. Pojawiło się kilka problemów, jednak na szczęście wszystkie były automatycznie eliminowane. Sobota była dniem, który rozpatrujemy bardziej w charakterze testowym, jednak na niedzielę samochód był już przygotowany idealnie. Z tego względu postanowiłem, że można przyśpieszyć i zawalczyć o lepszą pozycję. Już na pierwszym podjeździe treningowym silnik dawał o sobie znać. Czułem, że coś złego się z nim dzieje. Niestety, na drugim niedzielnym treningu, tuż po prostej startowej silnik wybuchł. Nie tylko nas spotkały takie problemy, drugi dzień był istnym pogromem i do mety dojechały ostatecznie tylko 2 samochody zaliczane do klasy Open. Wydaje się, że problemy z jednostkami napędowymi mogły mieć wiele wspólnego z bardzo długimi prostymi i wysokimi temperaturami, które panowały w niedzielę w okolicach Sanoka.

Bieszczadzki Wyścig Górski był powrotem na górskie trasy dla reprezentanta teamu Daftracing – Michała Ratajczyka. Doskonale znany kibicom m.in. z występów na Rajdzie Warszawskiej Barbórki zawodnik zasiadł w Załużu za kierownicą Mitsubishi Lancera Evo IX, którego obsługą zajmowała się stajnia 7MOTORSPORT.

Pierwsza sesja treningowa rozpoczęła się w sobotę o godzinie 9:00. Do startu przystąpiła rekordowa liczba 100 kierowców. Najlepszy był Vaclav Janik. Na drugim miejscu podjazd ukończył Igor Drotar, zaś trzeci był Dubai. Dla Michała Ratajczyka była to pierwsza styczność z nowym samochodem, więc 6. miejsce w pierwszym treningu można uznać za dobry początek weekendu.

Sytuacja nie zmieniła się podczas drugiego podjazdu treningowego. Reprezentant Daftracing utrzymywał solidne tempo i zameldował się na mecie ponownie z 6. czasem. W drugim treningu najlepszy był znów Vaclav Janik. Podium uzupełnili ci sami zawodnicy, co w pierwszej sesji, jednak zamienili się kolejnością. Drugi był Dubai, trzeci Igor Drotar.

Równo o godzinie 14:30 kierowcy przystąpili do pierwszego podjazdu wyścigowego. Najlepszy w jego trakcie był Waldemar Kluza. Drugie miejsce zajął Karel Treny, trzeci był Igor Drotar. Michał Ratajczyk cały czas prezentował równe, dobre tempo, co pozwoliło mu na zajęcie 6. miejsca. Sytuacja odmieniła się podczas drugiego podjazdu wyścigowego. Wtedy to zawodnik Daftracing wykręcił 3. czas i wbił się na podium po raz pierwszy w trakcie zawodów rozgrywanych w okolicach Sanoka. Kierowca Mitsubishi Lancera Evo IX od 7MOTORSPORT uległ tylko Dubaiowi i Waldemarowi Kluzie.

Niedziela nie była już tak szczęśliwa. Pomimo faktu, że po sobotnich zmaganiach samochód był przygotowany bardzo dobrze, to niestety zaczęły pojawiać się większe problemy. Już podczas pierwszego podjazdu treningowego Michał Ratajczyk zaczął odczuwać, że samochód nie pracuje tak jak powinien. Nie wskazywał na to czas, gdyż reprezentant Daftracing zajął wtedy 3. miejsce. Obawy zawodnika potwierdziły się na drugim podjeździe treningowym, kiedy to na jednej z bardzo długich prostych silnik w jego Mitsubishi doszło do awarii jednostki napędowej. Oznaczało to koniec zmagań dla Michała Ratajczyka w Bieszczadzkim Wyścigu Górskim. Szansa na poprawę nadarzy się podczas Wyścigu Górskiego Magura Małastowska, który rozegrany zostanie niedaleko Gorlic w województwie Małopolskim w dniach 23-25 czerwca.

fot. UMA Fotografia Agnieszka Wołkowicz

Przeczytaj również