Chodziło oczywiście o kontuzję Jerome’a Degouta, który miał zasiadać na prawym fotelu Bryana w trakcie rywalizacji w Rajdzie Monte Carlo. Wypadek, w którym uczestniczyła załoga, poskutkował złamaniem obojczyka pilota.
Zespół zwrócił się więc na prędko z prośbą o zastępstwo do mieszkającego na stałe w Polsce Xaviera. Francuz opowiedział ze szczegółami jak wyglądał jego start w 1. rundzie WRC 2018.
– Z Dakaru wróciłem w poniedziałek. Następnego dnia odpoczywałem i załatwiałem swoje sprawy. W środę wsiadłem do samolotu do Genewy, by wziąć udział w Ronde du Jura. To rajd, w którym debiutowałem dokładnie 26 lat temu i jestem tam gościem honorowym – pomagam przy organizacji i spotykam się z przyjaciółmi – opowiada.
Panseri wylądował na płycie lotniska o godzinie 10:15 i po włączeniu swojego telefonu zobaczył, że ma nieodebrane połączenie od Jeana-Luca Alneta, jednego ze sponsorów Bouffiera.
Po kilku chwilach na telefonie doświadczonego pilota pojawiła się wiadomość mówiąca o tym, że sprawa jest pilna. Poza tym, trzykrotnie z Xavierem próbował skontaktować się Bryan. Kiedy uczestnik tegorocznego Dakaru oddzwonił do swojego przyjaciela, usłyszał tylko: – Musisz teraz przyjechać do Gap.
Wtedy Xavier dowiedział się o stanie kontuzjowanego pilota: – Na szczęście byłem w Genewie, a nie w Polsce, bo wtedy nigdy nie zdążyłbym na czas. Nie wiedziałem, jakiej natury jest to prośba, dopiero po drodze do Gap dowiedziałem się o stanie Jerome’a.
Z Grenoble Xaviera odebrał ktoś z M-Sportu, a w Gap pojawił się dokładnie o godzinie 15:15. Zaledwie 45 minut przed rozpoczęciem odcinka testowego.
Francuz dysponował tylko kaskiem i kombinezonem kontuzjowanego Degouta, jednak nie to było największym problemem. Gdy dopasowano kostium Jarmo Lehtinena (gdy ten jeździł w M-Sporcie z Mikko Hirvonenem) Xavier zabrał się za przepisywanie notatek i dostosowywanie ich do swojego stylu.
Zestaw i ołówki pożyczył mu Matthieu Duval z ekipy Erica Camillego. Julien Ingrassia z kolei pożyczył mu jeden ze swoich zegarków. W pomocy (w środę do północy i w czwartek rano) udział wziął również kontuzjowany Jerome.
– Nigdy nie powtórzę takiego czegoś – wspomina Panseri. – Byłem wycieńczony. Na ostatniej 27-kilometrowej dojazdówce do Monako zasnąłem na prawym fotelu. Pierwszy raz w życiu byłem tak zmęczony – to był niesamowicie skomplikowany Dakar i zwariowane Monte Carlo.
Tagi: WRC, Rajd Monte-Carlo, Xavier Panseri, Bryan Bouffier