Przymusowe wolne było konsekwencją tragicznego poziomu przygotowań do kolejnego sezonu F1. Kulminacją było opóźnienie budowy bolidu FW 42, przez co Robert Kubica i George Russell nie mogli rozpocząć przedsezonowych testów. Do tej pory nie było jasne, jak dalej Lowe zamierza funkcjonować w zespole Williamsa, którego jest udziałowcem od 2017 r. Ostatecznie zgodził się na odejście z zarządu dyrektorów.
Podziękowania i serdeczności
– Po okresie starannej refleksji doszedłem do wniosku, że nie wrócę do pracy w Williamsie – oświadczył Lowe w oficjalnym komunikacie prasowym. – Życzę wszystkim moim byłym kolegom jak najlepszego sprostania wyzwaniom, które przed nimi stoją. Jestem pewien, że sobie poradzą. Chciałbym szczególnie podziękować fanom Williamsa, którzy są niezwykle wspierający.
W obliczu ogromnych tarapatów, w jakie Lowe wpędził Williamsa, dosyć groteskowo wybrzmiewa wypowiedź pełniącej rolę szefa zespołu, Claire Williams. – Rozumiemy i szanujemy decyzję Paddy’ego – oznajmiła córka sir Franka Williamsa. – Życzymy mu dobrze na przyszłość – dodaje bez przesadnej sympatii.
Od bohatera do zera
Tym samym kończy się saga Lowe’a w Williamsie, który przychodził jako potencjalny zbawca z Mercedesa, a odchodzi z kompletnie zniszczoną reputacją. Obecnie większość obowiązków dyrektora technicznego spoczywa na barkach aerodynamika Douga McKiernana. Konsultantem zespołu jest też były dyrektor techniczny ekipy z Grove, Patrick Head.
F1: Czy „urlopowanie” Paddy’ego Lowe’a było koniecznym krokiem wstecz Williamsa?