O trudach dzisiejszej próby szybko przekonali się Sebastien Ogier i Julien Ingrassia. Mistrzowie świata po 2,5 kilometra wpadli do rowu. – To stało się na skrzyżowaniu, było bardzo, bardzo ślisko – mówił na mecie Francuz. – Zaciągnąłem ręczny, ale samochód ani myślał o skręcaniu. Było bardzo wolno, około 10 km/h. Bycie pierwszym samochodem na trasie to katastrofa, ale myślę, że będziemy szybsi. Nie jest to jednak wymarzony start – narzekał Francuz.
W tym samym miejscu błąd popełnił Thierry Neuville, jednak jego strata okazała się być znacznie mniejsza niż 40 sekund, jakie zgubił Ogier. – Było okej, w niektórych miejscach pojechaliśmy za szeroko, ale podobało mi się, mimo wszechobecnego lodu. Dobrze czuję samochód, jest świetnie – komentował Belg.
Trzecim czasem na próbie Agnieres en Devoluy – Le Motty 1 popisał się Kris Meeke, który w skutek błędu Ogiera wskoczył na fotel wicelidera. – Nie wierzę, że po tym wszystkim tracimy tylko kilka sekund – dziwił się zawodnik Citroena. – To loteria. W niektórych miejscach jest pełno lodu, traci się tam masę czasu. Na śniegu jest nieźle. Łatwo jest tu zgubić całą minutę i nie mieć pojęcia, co zrobiło się źle.
Miejsca 4. i 5. przypadły zawodnikom Toyoty Yaris WRC, odpowiednio Jari-Matti Latvali i Juho Hannineowi, który stracił odrobinę czasu wymijając samochód Evansa. Ten z kolei ukończył odcinek z ponad 2-minutową stratą do Tanaka.
Jadący ubiegłorocznym Citroenem DS3 WRC Craig Breen zameldował się na mecie z siódmym czasem, awansując na oczko numer 6 w generalce. Czołową dziesiątkę odcinka zamknęli Stephane Lefebvre, Sebastien Ogier i Jan Kopecky.