Od razu zaznaczamy – w oficjalnej prasówce M-Sportu niczego konkretnego na ten temat nie znaleźliśmy. Nic, a nic. Natomiast dzięki umiejętności czytania między wierszami, w ostatnich tygodniach sporo w kwestii Forda i jego powrotu do WRC zostało przekazane.
Po pierwsze – Sebastien Ogier już od dawna (mniej więcej od połowy roku) podkreślał, że jego dalsza przyszłość w M-Sporcie uzależniona jest od fabrycznego wsparcia ze strony Forda. Czytaj – Francuz oczekiwał strumienia pieniędzy z błękitnego owalu, który umożliwi dalsze prace nad Fiestą RS WRC i przede wszystkim zabezpieczy jego przyszłoroczny kontrakt.
Po drugie – Szef Citroena Yves Matton od kilku miesięcy przekonywał rajdowy świat, iż Ogier jest na jego celowniku. Biorąc pod uwagę, że to fabryczny zespół, gdzie pieniądze płyną wprost z centrali PSA, wydawało się, że Seb wróci do zespołu, który niemal dekadę temu stworzył mu warunki, aby w przyszłości walczyć o mistrzowskie tytuły. Tak się jednak nie stało, a sam Matton podkreślił, że nie był w stanie przebić oferty dotychczasowego pracodawcy Ogiera, czyli M-Sportu.
Po trzecie – (to w sumie związane z drugim) – Malcolm Wilson podczas Rajdu Polski postawił sprawę jasno, że utrzyma w zespole Ogiera bez większego zaangażowania Forda. Można to oczywiście odczytywać, że Brytyjczyk nie byłby w stanie zapewnić Sebowi odpowiedniego kontraktu. Tymczasem zdołał on (a raczej Ford) przebić ofertę z Wersalu.
Po czwarte – pod koniec ubiegłego tygodnia szef Ford Performance Europe, Gerard Quinn na łamach irlandzkiego dziennika Irish Examiner wypowiedział dość istotne słowa: – Jestem zaangażowany w negocjacje z Sebem i dążę do tego, aby podpisał on nowy kontrakt na 2018 rok, ale i kolejne lata. Jestem w tej kwestii optymistą –. Co to oznacza? Ano to, że Ford Performance Europe bierze udział w sprawach dotyczących umowy mistrza świata z M-Sportem, czyli wspiera brytyjski zespół finansowo.
Po piąte – Ford Performance (to akurat Amerykanie, ale zawsze) po kiepskim sezonie w Rallycrossowych Mistrzostwach Świata postanowił wycofać się ze współpracy z dowodzoną przez Kena Blocka ekipą Hoonigan Racing Division, przez co w kasie zostało „trochę” budżetu do wydania. Być może został on przesunięty na wsparcie M-Sportu.
Po szóste – hasztagi, a raczej jeden hasztag, ale za to bardzo wymowny. Publikując na swoim facebookowym profilu informacje o przedłużeniu współpracy z Ogierem, M-Sport otagował Ford Performance. We wcześniejszych postach tego nie robił, więc coś jest na rzeczy.
Po siódme – podczas wczorajszych „Rozmów w kuchni” Colin Clark z Radia WRC mówi i pisze: – Well it’s the news that we’ve all been waiting and hoping for. Sebastien Ogier and M-Sport will be partnered by Ford for the 2018 WRC. – Zresztą posłuchajcie.
Po ósme – bo to dobra okazja. Ford może mieć tak wiele, za tak niewiele. W tym roku M-Sport wygrał wszystko co było do wygrania. Fiesta RS WRC okazała się najlepszym samochodem i dzięki wynikom Ogiera, Tanaka i Evansa Brytyjczycy sięgnęli po trzeci w historii mistrzowski tytuł w kategorii producentów. Co równie ważne (a może ważniejsze), Ogier spełnił pokładane w nim nadzieje i po raz pierwszy w historii tytuł wśród kierowców trafił do Dovenby. Takiego sezonu M-Sport jeszcze nie miał. Dla Forda to nie lada gratka i wręcz nieprawdopodobne narzędzie marketingowe. To najlepszy moment, aby powiedzieć: „Wracamy!”.
Tagi: Ford, Ford Performance, M-Sport, Sebastien Ogier