Nowy Nissan za 1/3 kwoty nowego samochodu

Dziś w Polsce ciężko będzie kupić nawet najbardziej podstawowy, najmniejszy samochód za mniej niż 60-65 000 złotych. No właśnie, pojawia się tu słowo klucz – podstawowy. Dziś mało który samochód w Unii Europejskiej jest jakkolwiek zbliżony do golasa sprzed lat. Nawet Dacia oferuje już sporo, a po części jest to wymuszone przez unijne przepisy.
Kompaktowy SUV za 1/3 tej kwoty brzmi więc jak science fiction. Ale w rzeczywistości samochody takie jak Nissan Magnite mogą być naprawdę dobrym produktem. Japoński producent nie narzeka ostatnio na zbyt wielki ruch w interesie. Podczas zbliżającej się reorganizacji pracę ma stracić nawet 20 000 osób. Co najmniej siedem fabryk na świecie zostanie zamkniętych. Japończycy planują też ograniczyć swoje portfolio, aby obniżyć koszty produkcji.
Zapytacie więc, dlaczego nie zaczną oferować tanich samochodów, zwłaszcza w Europie? Skoro takie samochody już są w produkcji. Jednym z najlepszych przykładów jest mierzący zaledwie cztery metry SUV o nazwie Magnite. Zadebiutował on w Indiach w 2020 roku, jednak z czasem producent rozszerzył ofertę o wiele krajów rozwijających się.

Datsun się nie przyjął
Oryginalnie Magnite miał być jednym z topowych modeli odradzającej się marki Datsun. Miał to być swoisty odpowiednik Dacii. Jednakże, rozpoznawalność Datsuna była zbyt niska, więc Nissan zawiesił jego produkcję i wprowadził auto z własnym logotypem. Konieczne było wprowadzenie kilku poprawek, głównie pod kątem jakości produkcji. Nissan to w końcu Nissan, a nie Datsun.
Ze względu na swoją niską cenę początkowo spotkał się z ciepłym przyjęciem w Indiach. Jak wspomnieliśmy, model szybko trafił także na inne rynki. A ponieważ Japończycy potrzebują sukcesów sprzedażowych jak tlenu, w zeszłym roku zaprezentowali facelifting. SUV otrzymał świeższy wygląd i lepsze bezpieczeństwo. Mimo to, samochód wciąż jest kosmicznie tani. Dziennikarze z amerykańskiego portalu Carscoops mieli niedawno okazję przetestować takiego Nissana. Możemy więc rzucić okiem na recenzję z zachodniego punktu widzenia.

Dziennikarze z jednej strony nie byli zbyt zachwyceni małym SUV-em. Narzekali na plastikowe elementy przodu, czy wyświetlacz multimedialny kiepskiej rozdzielczości. Tylna kanapa musiała być ręcznie prostowana po jej złożeniu. Skrytykowali także silnik, czyli trzycylindrową jednostkę o mocy 100 koni mechanicznych.
Bez szans w Unii Europejskiej
Amerykanie pochwalili jednak przestrzeń we wnętrzu. Tam nie tylko z tyłu ale i z przodu jest wystarczająco dużo miejsca dla dorosłych osób. Bagażnik również zaskoczył ich pojemnością. Wydaje się, że gdyby Nissan zaoferował taki samochód w Unii Europejskiej za około 30 000 złotych, z całą pewnością znalazłby mnóstwo chętnych. Problem jednak w tym, że z całym wyposażeniem bezpieczeństwa nakładanym przez Unię, nie ma szans na tego typu cenę.
