Zakaz jazdy pod wpływem alkoholu, zakaz korzystania z telefonu komórkowego bez systemu głośnomówiącego czy chociażby zakaz rozmowy z kierowcą środka publicznego transportu to regulacje, które w powszechnej świadomości społeczeństwa są już obecne i ogólnie akceptowane. Świat pędzi jednak mocno do przodu i panujące obostrzenia będą musiały być na bieżąco aktualizowane. Powstaje bowiem pytanie, czy np. uczestnik ruchu drogowego w samochodzie autonomicznym, które można już przecież spotkać na światowych drogach w fazie testów, będzie miał prawo podróżować pod wypływem alkoholu? Jeżeli nie, to dlaczego lub w jakim zakresie?
Są jednak także przepisy, które bardziej dotykają aktualnej rzeczywistości i nie wybiegają tak mocno w przyszłość. Jednym z nich jest zakaz palenia tytoniu w samochodzie. I chociaż niewielu kierowców zdaje sobie z tego sprawę, w Polsce również taki zakaz obowiązuje. Tyle tylko, że jest on sformułowany w bardzo specyficzny sposób i zgodnie z Kodeksem Drogowym, art. 63 pkt 5 czytamy Kierującemu pojazdem silnikowym, który przewozi osobę, zabrania się palenia tytoniu lub spożywania pokarmów w czasie jazdy. Nie dotyczy to kierującego samochodem ciężarowym, który przewozi osobę w kabinie kierowcy, i kierującego samochodem osobowym, z wyjątkiem taksówki. Na chłopski rozum można więc śmiało uznać, że chodzi tutaj faktycznie tylko o kierowców taksówek. Dodatkowo zaznaczony jest jednak ciekawy fakt zwracający uwagę na kwestię jedzenia posiłków w samochodzie. Koszt takiego przewinienia to 50 złotych jednak powinno się obyć bez punktów karnych.
Władze Belgi robią obecnie kolejny krok i wprowadzają zakaz palenia tytoniu w samochodzie w obecności dzieci. I chociaż prace parlamentarne dopiero trwają, to losy nowego pomysłu wydają się być przesądzone. Za nową regulacją opowiedziało się tam bowiem aż 90% społeczeństwa. Jedyną niewiadomą pozostaje graniczny wiek młodocianych podróżnych. Urzędnicy zastanawiają się nad pułapem ulokowanym pomiędzy 16 i 18 rokiem życia. Takie przewinienie nie będzie należało do błahych z punktu widzenia domowego budżetu, bowiem w przeliczeniu na naszą walutę kierowcy będą musieli uregulować mandat sięgający kwoty wyższej niż 600 złotych. Podobne regulacje obowiązują już chociażby we Francji, Australii oraz Wielkiej Brytanii. W tej ostatniej, zakaz dotyczy zarówno kierowcy jak i pasażerów a kara sięga 50 funtów.