- Właściciel Tesli Cybertruck miał poważny wyciek płynu chłodzącego zaledwie po 50 kilometrach podróży
- Tesla początkowo nie chciała uznać jego gwarancji
- Finalnie serwis wysłał na miejsce lawetę i naprawił Cybertrucka
Zepsuta Tesla Cybertruck po 50 kilometrach od nowości
Tesla Cybertruck to samochód budzący wiele skrajnych emocji. Jedni go kochają, inni nienawidzą. Ale wszystko wskazuje na to, że producent samochodów elektrycznych nadal ma spore problemy z kontrolą jakości w swoich fabrykach. Jak to możliwe, że elektryczny pickup zepsuł się już po 50 kilometrach od nowości?
Właściciel tego konkretnego samochodu nie będzie dobrze wspominał swojego pierwszego dnia przygody z Cybertruckiem. Po odebraniu go z salonu przejechał 50 kilometrów i zatrzymał się przy ładowarce Tesli aby uzupełnić baterie w swoim samochodzie. Swoją przygodą postanowił podzielić się na forum CybertruckownersClub w wątku, który zatytułował „35 mil do cyberprzestępstwa”.
W tym miejscu chcemy też nadmienić, że finalnie Tesla uznała jego gwarancję i naprawiła samochód, ale nie obyło się bez przygód. „Tesla naprawiła dziś moją ciężarówkę i umyła ją. Wróciłem do domu i samochód funkcjonuje sprawnie. Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Dziś miała miejsce bardzo dobra obsługa klienta. Jestem szczęśliwy, a mój Cybertruck jest niesamowity – napisał właściciel.
Ładowanie było konieczne chwilę po opuszczeniu salonu
Co ciekawe, właściciel początkowo nie był tak zachwycony obsługą serwisową. Ponadto, jego Tesla Cybertruck w momencie odebrania miała naładowany akumulator tylko w 47 procentach. Dlatego też pierwszym celem jaki obrał w swojej nowej życiowej podróży była ładowarka.
Gdy dotarł do jednej z nich zlokalizowanej w miejscowości Destin na Florydzie, podłączył swój samochód, aby doładować baterie. Po chwili z tyłu ciężarówki zaczął wylewać się płyn chłodniczy. Tesla informuje, że podczas ładowania czasami z niektórych pojazdów może wydobywać się para. Tutaj nie było jednak o niej mowy, na podłoże wyrwał się ciągłym strumień płynu.
Kiedy właściciel zadzwonił do Tesli poinformować ich o problemie, serwis na początku twierdził, że gwarancja nie obejmowała wycieku płynów chłodniczych. „Po kilku chwilach wahania powiedzieli jednak, że wyślą na miejsce lawetę” – napisał właściciel.
Wszystko wskazuje na to, że problem pojawił się z powodu błędu produkcyjnego. Finalnie samochód dotarł do serwisu lawetą i został naprawiony a także umyty z płynów, które na niego wyciekły. Nie zmienia to jednak faktu, że pierwszy dzień przygody z Cybertruckiem tego właściciela z pewnością mógł wyglądać lepiej.