Nowy podatek od przejechanego kilometra to nie żart
Transport, poruszanie się samochodem, czy ogólnie na większe dystanse niż tylko po bułki do sklepu, w najbliższych latach będzie przechodził ogromną rewolucję. Coraz więcej mówi się o tym, że wszyscy powinniśmy przesiąść się do samochodów elektrycznych, a jeśli nie, to chociaż do transportu miejskiego. I oczywiście w założeniu takie pomysły są bardzo dobre. Problem tylko w tym, że sieć transportu miejskiego w większości miejsc po prostu nie funkcjonuje.
Ludziom nie wszystko się podoba. Tak, jak większość z nas nie chce przesiadać się z Diesla na elektryka. Tak samo nie chcemy płacić absurdalnych opłat. A ten podatek przekracza chyba wszystkie granice.
Grupa ekspertów powołana przez niemiecki rząd federalny wystąpiła z propozycją, aby kierowcy płacili podatek za każdy przejechany kilometr. I to niezależnie od tego, czy jadą benzyną, elektrykiem, czy samochodem z silnikiem wysokoprężnym. Portal Focus informuje o tym, twierdząc, że przyczyną jest zły stan wielu dróg, na których naprawę nie ma pieniędzy.
Niemcy mają trudny orzech do zgryzienia
Klub samochodowy AvD (Automobilclub von Deutschland) stanowczo sprzeciwił się czemuś takiemu. Podkreśla on, że kierowcy już obciążeni są niesamowitą ilości wszelkiego rodzaju opłat i podatków, które cały czas rosną. Oczywiście, każdy nowo wprowadzony podatek „reklamowany” był przez polityków jako konieczność, aby naprawić drogi. Według statystyk jednak, tylko 62 procent zebranych w ten sposób pieniędzy jest wykorzystywana w ten sposób. Reszta znajduje inne zastosowania.
Niemcy w ostatnich latach marnowali pieniądze podatników (chociażby na gigantyczne dopłaty do elektryków), więc ta sytuacja nie jest zaskakująca. Na elektryki wydano setki milionów euro, a teraz tych pieniędzy, co logiczne, brakuje gdzie indziej. Jednocześnie musieliby znów płacić ludzie, którzy już przecież na naprawę dróg podatek zapłacili. Ważne jednak, że dołożyli się do drogich elektryków.
Nowa propozycja jeszcze bardziej pogłębia przepaść społeczną. Prowadzi też do coraz bardziej przygnębionych nastrojów. Michael Habersland, szef innego niemieckiego klubu Mobil in Deutschland stwierdził, że „część kierowców nie ma nawet możliwości przesiadki na transport publiczny, bo taki nie istnieje, szczególnie w odległych rejonach.” Dla wielu osób w Niemczech prowadzenie samochodu już dziś staje się nieopłacalne. Nowy podatek może jeszcze pogłębić ten problem.
Na chwilę obecną nie wiadomo, jak dokładnie będzie wyglądał nowy podatek. Wydaje się jednak, że będzie on obowiązywał tylko kierowców posiadających zarejestrowany w Niemczech samochód. Kierowcy przejeżdżający tranzytem zapewne nie będą musieli więc wnosić takiej opłaty. Nie można jednak wykluczyć, że śladem Niemców pójdą rządy innych krajów, w tym Polski.