Z dieslem i benzyną w Polsce dzieje się coś niepokojącego. Założenia ekspertów są zbyt optymistyczne? Sami zobaczcie te dane

Najnowsze dane dotyczące rynku paliw w Polsce mogą napawać niepokojem. Po przedwyborczych obniżkach cen paliw, które zaskoczyły analityków, teraz mogą nas czekać gwałtowne podwyżki. Najnowsze prognozy ekspertów mogą być zbyt optymistyczne, ponieważ znowu mamy do czynienia z zaskakującym trendem w państwowych rafineriach. Na dowód tego, warto zobaczyć jeden wykres.

Ceny paliw niepokojąco w górę
Podaj dalej

Obserwuję polski rynek paliw od wielu lat i śmiało mogę stwierdzić, że od pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, Polacy z większą uwagą przyglądają się temu sektorowi. Od tamtego czasu wahania cen bywają zaskakująco duże. Ma to duży wpływ na oszczędności, bo wydatki na paliwo stanowią często istotną składową domowego budżetu. Ceny paliw interesują nie tylko tych, którzy średnio co tydzień tankują na stacji. Te mają też przełożenie na inflację czy ceny w sklepach, a to interesuje już niemal wszystkich Polaków.

Paliwo będzie tanieć
fot. freepik.com – user16172657

Był zaskakujące spadki, teraz są zagadkowe wzrosty

Polski rynek paliw w ostatnim czasie miał wiele zawirowań. Na około półtora miesiąca przed wyborami parlamentarnymi w Polsce (odbyły się 15 października br.), w sektorze wiele działo się wbrew logice. Gdy ropa drożała, a złoty słabnął względem dolara, naturalnym wydawało się, że paliwo będzie drożeć. Tymczasem we wrześniu i na początku października obserwowaliśmy ostre obniżki w hurcie, a potem w detalu. Efekt był taki, że w przedwyborczym okresie bez problemu można było zatankować diesel i benzynę po 5,99 zł/l. Skalą obniżek zaskoczonych było wielu ekspertów i wielu z nich sugerowało ręczne sterowanie rynkiem.

Przez dłuższy czas hurtowe stawki ani drgnęły, mimo różnych wahań na giełdach. Zapewniano przy tym, że po wyborach ceny nie pójdą automatycznie w górę. Tę deklarację udało się utrzymać jedynie przez kilka dni. Od wtorku rafinerie wyraźnie podnoszą stawki za diesel i benzynę z krajowej produkcji. Każdego dnia trend przybiera na sile. Doskonale obrazuje to wykres portalu e-petrol.pl, gdzie linie hurtowych cen Pb95 i ON coraz bardziej przybierają pionową pozycję. Niestety to raczej początek dłuższego trendu, bo szacunki analityków e-petrol.pl i Biura Maklerskiego Reflex sugerowały, że ceny na naszych stacjach są o ok. 1-1,5 zł/l za niskie względem uwarunkowań rynkowych.

Kiedy nastąpią ostre podwyżki na stacjach?

To, co widać w hurcie zazwyczaj ma przełożenie na detal w czasie od tygodnia do dwóch. Oznacza to, że dostawy realizowane w okresie Wszystkich Świętych (1 listopada) mogą już zawierać skokowe podwyżki. Oczywiście istnieje ryzyko, że mogą pojawić się wcześniej. Operatorzy stacyjni od pewnego czasu borykają się z niepewnością ciągłości dostaw. Z tego powodu sami podnoszą ceny, aby nieco zmniejszyć popyt podkręcony zaniżonymi cenami paliw. Problemy z dostawami to z kolei efekt radykalnym zmniejszeniem importu, który jest niezbędny do zaspokojenia popytu w Polsce i to w normalnych warunkach.

Jednak na nadchodzący tydzień analitycy e-petrol.pl spodziewają się, że podwyżki będą niewielkie. Co najwyżej 10-groszowe, choć patrząc na wykres trendu hurtowego, może to być nieco optymistyczne założenie. Eksperci e-petrol.pl prognozują, że ceny benzyny 95-oktanowej w dniach 23-29 października wyniosą średnio 6,05-6,18 zł/l. 98-oktanowa odmiana tego paliwa ma kosztować zazwyczaj 6,67-6,80 zł/l. Diesel powinien być oferowany średnio po 6,08-6,20 zł/l. Wzrosty obejmą też importowany autogaz, bo dla LPG prognozowany zakres średniej ceny to 3,08-3,16 zł/l. Z kolei BM Reflex sugeruje, że w przypadku benzyny i diesla trzeba przygotować się na ceny odpowiednio 6,20 i 6,30 zł/l.

Promocja na paliwo co tydzień
fot. freepik.com – irenemiller

Ropa w górę, dolar w dół

O ile polski rynek dopiero jest na drodze do urealnienia cen, o tyle na giełdach rysuje się perspektywa dalszych podwyżek. Ropa naftowa typu Brent otrzymuje się na wysokim poziomie ok. 93 dolarów za baryłkę. To rejony bliskie tegorocznych maksimów, które obserwowaliśmy pod koniec września. Wtedy notowania ropy na giełdzie w Londynie wynosiły średnio 94,3 USD/bbl. Wzrosty wywołane są napiętą sytuacją międzynarodową, na ważnych szlakach dostaw surowca.

Urszula Cieślak i Rafał Zywert z BM Reflex tłumaczą to w ten sposób: W cenach ropy wciąż mamy premię za ryzyko geopolityczne związane z wojną Izraela z Hamasem. Minister spraw zagranicznych Iranu wezwał do nałożenia embarga na dostawy ropy naftowej do Izraela. Izrael importuje około 0,3 mln baryłek dziennie ropy naftowej, z tego głównymi dostawcami są Kazachstan, Azerbejdżan, Irak, Gabon i Nigeria. Wszystkie te kraje są członkami Organizacji Współpracy Islamskiej (OIC). Póki co apel Iranu pozostaje bez odpowiedzi.

Ceny ropy spadają
fot. freepik.com – teppakorn

Mało optymistyczne notowania nieco rekompensuje aktualna kondycja polskiej waluty. Od wyborów parlamentarnych w naszym kraju można było zauważyć większy optymizm inwestorów, co doprowadziło do umocnienia złotówki względem dolara. Obecnie za 1 USD trzeba płacić ok. 4,22 PLN. To także ważna informacja w kontekście ponownego zwiększenia importu paliw gotowych z rynku europejskiego. Im mocniejsza złotówka, tym niższa cena zakupu. Dzięki temu stawki w miksie hurtowym mogą być nie aż tak wysokie, jak obawiano się jeszcze miesiąc temu.

Źródło danych: e-petrol.pl / www.reflex.com.pl / money.pl

Przeczytaj również