Dotychczasowy przebieg rywalizacji w sezonie 2022
Liderem klasyfikacji kierowców jest Monakijczyk – Charles Leclerc (45 pkt), który wygrał w Bahrajnie, a w Arabii Saudyjskiej na finiszu musiał uznać wyższość Maxa Verstappena (25 pkt). Holender po dwóch wyścigach jest trzeci, a miejsce na drugim stopniu podium należy obecnie do Carlosa Sainza Jr. (33 pkt). Dopiero siódme miejsce zajmuje drugi kierowca Red Bulla – Sergio Perez, którego wyprzedzają Brytyjczycy z Mercedesa – Lewis Hamilton i George Russell. Można jednak zakładać, że Meksykanin będzie się systematycznie piął w górę klasyfikacji, gdyż niemiecki zespół jest na ten moment realnie dopiero trzecią siłą F1.
Ferrari zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji konstruktorów z 78 oczkami. 38 punktów zgromadził Mercedes, a o jeden mniej Red Bull. Z dużą dozą pewności można przyjąć, że właśnie te 3 zespoły będą dzielić i rządzić w najbliższych miesiącach. Leclerc i Verstappen zasiadają w bolidach o bardzo zbliżonych osiągach, co zapowiada nam pasjonującą rywalizację, przynajmniej na poziomie tej jaka toczyła się w Formule 1 w sezonie 2021.
źródło: legalnibukmacherzy.pl
GP Australii w liczbach
GP Australii organizowane jest od 1985 roku, ale na torze Albert Park w Melbourne kierowcy staną do rywalizacji po raz 25, bowiem do połowy lat 90-tych ścigano się w Adelaide. Wyścigi w 2020 i 2021 roku zostały niestety odwołane z powodu pandemii koronawirusa, więc na wyspiarski kontynent wracamy po dwuletniej przerwie.
Zwycięzca tegorocznego GP Australii pokona 58 okrążeń liczących 5,3 km i całkowity dystans prawie 308 km. Kierowcy osiągają na tym torze prędkości oscylujące wokół 215 km/h, a najlepsi z nich pokonywali dotychczas jedno okrążenie w czasie mniejszym niż 1:26;000. W tym roku czas ten ma być znacznie pobity.
Najwięcej zwycięstw (cztery) w Grand Prix Australii odniósł legendarny Michael Schumacher. Trzykrotnie na torze Albert Park triumfował zaś Brytyjczyk Jenson Button oraz Sebastian Vettel, który w najbliższy weekend wraca do ścigania w bolidzie Aston Martina. W GP Bahrajnu i GP Australii, partnerem z zespołu Lance’a Strolla był Nico Hulkenberg, ale Niemiec wyleczył się nareszcie z zakażenia koronawirusem i jest gotowy do tego by zasiąść w kokpicie. Szefowie zespołu nie ukrywają, że sytuacja z tego względu jest trudna, gdyż bolid był dotychczas dostosowywany do wspomnianego Hulkenberga.
W ostatnich ośmiu wyścigach w Melbourne, wygrywało 6 kierowców – Valtteri Bottas, Sebastian Vettel, Nico Rosberg, Lewis Hamilton, Kimi Raikkonen i Jenson Button. Co ciekawe, aż 6 ostatnich sesji kwalifikacyjnych wygrywał Hamilton, a mimo to przełożyło się to na tylko jedną jego wygraną w 2015 roku. Co więcej, był to jedyny przypadek w ostatnich sezonach, kiedy kierowca wywalczył sobie Pole Position, a następnie wygrał wyścig.
W ostatnich ośmiu GP Australii, Safety Car pojawiał się na torze sześciokrotnie, w tym 2 razy podczas rywalizacji w 2018 roku. Ostatni wyścig, w 2019 roku odbył się bez takiego incydentu.
Jak poszczególne zespoły radziły sobie w GP Australii? Którzy kierowcy lubią ten tor?
Tylko kilka zespołów nieprzerwanie uczestniczy w GP Australii od 2012 roku. Najwięcej punktów w tym czasie zdobył Mercedes – 220, zaś 187 zapisało na koncie Ferrari. O zmianę na czele tej klasyfikacji może być w tym roku ciężko, ale różnica ta najprawdopodobniej ulegnie znacznemu zmniejszeniu. Jeżeli nie zajdą nieprzewidziane przypadki, dystans do lidera powinien również zmniejszyć Red Bull, który od lat bardzo solidnie prezentuje się na torze w Melbourne. Dalsze pozycje należą do mającego najlepsze sezony już za sobą McLarena oraz teamu Williamsa.
Od 2012 roku, najwięcej punktów na Albert Park zdobył Sebastian Vettel. Trudno jednak przypuszczać, aby w pierwszym starcie w tym sezonie znacząco powiększył swój dotychczasowy dorobek. Zaledwie 3 oczka mniej zdobył Lewis Hamilton, dla którego niemal tradycją stała się kapitalna postawa w kwalifikacjach do GP Australii. Ostatnim zwycięzcą był Valtteri Bottas, który wespół z Fernando Alonso należy do grona tych kierowców, którzy w Melbourne zwykle prezentowali się solidnie. Max Verstappen dotychczas zdobył tam 34 punkty, zaś Charles Leclerc tylko 10, ale wynika to oczywiście z różniącego ich stażu w Formule 1. Swój dorobek punktowy najpewniej wzbogacą Sergio Perez oraz Carlos Sainz Jr.
Wśród kierowców, którzy w weekend będą rywalizować w trzeciej odsłonie sezonu mamy jednego pechowca. Danielowi Ricciardo aż 4-krotnie nie udało się ukończyć wyścigu w ostatnich 8 próbach. 3 razy sztuka ta nie udała się też Kevinowi Magnussenowi, ale przy niechlubnym osiągnięciu Romaina Grosjeana i tak wygląda to blado. Francuz, którego w GP Australii tym razem nie zobaczymy, nie dojechał do mety aż 6 razy w ostatnich 8 wyścigach!
Eksperci dyskutują o GP Australii
Komentator Eleven Sports – Mikołaj Sokół donosi o tym, że kierowcy będą w tym roku pokonywać okrążenia w czasie znacznie krótszym niż w minionych latach:
Nowe wcielenie toru Albert Park – po likwidacji dotychczasowych Zakrętów 9/10. Poszerzono i zmieniono profile kilku innych zakrętów, czasy okrążeń mają poprawić się aż o 5 sekund.
Aha, jeszcze cztery strefy DRS – i dwa punkty detekcji.#ElevenF1 pic.twitter.com/2FHSPtNy80— Mikołaj Sokół (@SokolimOkiem) April 6, 2022
Starszy inżynier wyścigowy Williamsa, Dave Robson twierdzi natomiast, że zmiany korzystnie wpłyną na atrakcyjność wyścigu:
„Tradycyjny charakter toru ulicznego w Melbourne stanowił fantastyczne wyzwanie techniczne i fizyczne dla kierowców, ale także doprowadził do trudności w wyprzedzaniu. Zmiany układu i stref DRS powinny to poprawić, potencjalnie czyniąc go jednym z najlepszych torów w kalendarzu Formuły 1”.
Przewidywania bukmacherów
Legalni w Polsce bukmacherzy nie mają większych wątpliwości, że walka o zwycięstwo rozegra się między Charlesem Leclerkiem, a Maxem Verstappenem. Jednocześnie trudno jest im wskazać zdecydowanego faworyta pojedynku między nimi i minimalnie większe szanse na triumf przypisują aktualnemu Mistrzowi Świata. Jeżeli nie przeszkodzi pogoda, awaria bolidu lub nie zdecyduje wyraźny błąd kierowcy, o miejsce na najniższym stopniu podium rywalizować będą Carlos Sainz Jr. i Sergio Perez. Szanse na włączenie się do tej rywalizacji daje się jeszcze obu kierowcom Mercedesa – Lewisowi Hamiltonowi i Georgowi Russellowi. Prawdopodobieństwo tego, że do walki o czołowe lokaty włączy się ktoś inny jest już zdecydowanie mniejsze.
Nasze typy na GP Australii
Kevin Magnussen zajmie miejsce w TOP10 – @1,52 w Fortunie
Dobra postawa Haasa na starcie sezonu jest niemałym zaskoczeniem dla wszystkich fanów Formuły 1. Doświadczony duński kierowca, po roku przerwy z przytupem wszedł w nowy sezon. Po rewelacyjnym występie w Bahrajnie, gdzie zajął 5. miejsce przyszła kolej na solidną 9. lokatę w Arabii Saudyjskiej. Magnussen wydaje się dysponować formą i bolidem, który może dać mu szansę na pobicie swojego najlepszego wyniku z MŚ w 2018 roku, kiedy to zajął 9. pozycję. Trzeba też dodać, że w ostatnim wyścigu w Australii, organizowanym w 2019 roku, Kevin zajął znakomite 6. miejsce. Z tego względu, lokata w TOP10 w Australii jest w naszej opinii bardzo prawdopodobna.
Max Verstappen wygra GP Australii – @2,25 w STS
Istnieją pewne przesłanki ku temu, aby twierdzić, że to Holender będzie górą w pojedynku z Monakijczykiem. Aktualny Mistrz Świata już 5-krotnie miał okazję rywalizować w Melbourne i czterokrotnie punktował. Zna zatem ten tor może nie jak własną kieszeń, ale zdecydowanie lepiej niż Charles Leclerc. Kierowca Ferrari tylko dwa razy miał okazję ścigać się w Formule 1 podczas GP Australii i w zeszłym roku udało się mu wywalczyć pierwsze punkty. Na korzyść Verstappena przemawia dodatkowo przewaga psychologiczna, jaką lider Red Bulla wyrobił sobie w Arabii Saudyjskiej. Przypomnijmy, że ostatecznie wyprzedził on Leclerca na trzy okrążenia przed końcem wyścigu.
Oba Bolidy Mercedesa ukończą wyścig w TOP 6 -@1,50 w Noblebet
Przewaga Ferrari i Red Bulla nad resztą stawki nie podlega większej dyskusji. Wydaje się, że trzecią siłą Formuły 1 w tym sezonie będzie Mercedes. Doświadczony Lewis Hamilton i George Russell „kręcą” jednak wyraźnie lepsze czasy niż bolidy wszystkich pozostałych teamów. Jeżeli nie zajdą wyjątkowe okoliczności, powinni bez większego problemu przyjechać w pierwszej „szóstce”.
Dlaczego warto śledzić zmagania w Australii?
Rywalizacja w Melbourne będzie pewnym powiewem świeżości zarówno dla fanów F1 jak i samych kierowców. W Australii nie ścigano się bowiem od dwóch lat, a wyścigi były tam wyjątkowo ciekawe. Już sam fakt tego, że kierowca zdobywający Pole Position tylko raz od 2012 roku wygrywał wyścig powinien być wystarczającą zachętą i gwarantem emocji. Liczymy na to, że wszyscy kierowcy unikną problemów z bolidami, a Mercedes nawiąże wyrównaną walkę z Ferrari i Red Bullem, dzięki czemu w walce o zwycięstwo liczyłoby się co najmniej 6 kierowców.