Za co ukarano Francuza?
Sebastien Ogier nie wytrzymał już na pierwszym odcinku specjalnym poprzedniej rundy WRC. Skrytykował wówczas ostro organizatorów Rajdu Akropolu i FIA za ustalenie tylko 3-minutowych odstępów między czołowymi załogami.
W szutrowym rajdzie i greckiej specyfice powodowało to jazdę w sporym kurzu. Ten bowiem nie zdążył w tym czasie opaść po przejeździe poprzedniej załogi. Rodziło to niebezpieczeństwo, ponieważ utrudniona widzialność może doprowadzić do tragicznego w skutkach błędu przy dużych prędkościach.
– To frustrujące, że nasz sport nigdy nie się nie może nauczyć – mówił wtedy sfrustrowany Sebastien Ogier. – Prosimy, wiemy o tym, że będzie kurz. Mamy unoszący się kurz, a oni mówię „nie”. Co wy macie w głowach? Nic! To jest szaleństwo – wyrzucił z siebie Francuz.
Tak dosadny komentarz nie spotkał się z akceptacją ze strony sędziów. Ci nałożyli na niego karę finansową 30 tys. euro w zawieszeniu. Ta kwota będzie musiała zostać wpłacona do FIA, jeśli w ciągu dwóch najbliższych lat dopuści się podobnych obraźliwych słów.
Sebastien Ogier ani myśli siedzieć cicho
Teraz wiele wskazuje na to, że Ogier nie będzie przez 2 lata trzymał języka za zębami. Jak sam przyznał w wywiadzie dla francuskiego AutoHebdo, nie poczuwa się do tego, aby przesadził z krytyką. Zarzuca FIA kneblowanie ust kierowców w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa.
– To smutne, że próbują nas uciszyć w takich sprawach – wyznał Sebastien Ogier dla AutoHebdo. – Kiedy spotkałem się z sędziami na rajdzie, przeprosiłem za sposób, w jaki się wyraziłem, gdyż słowa, jakich użyłem mogły nie być najlepsze. Jednakże wtedy nie było żadnych wyzwisk lub czegoś zbyt złego. Przekazałem im wyraźnie też, że będę dalej wypowiadał się na rajdach o kwestiach bezpieczeństwa, ponieważ ich bagatelizowanie uważam za niedopuszczalne – dodał.