Problemy się piętrzą
Zauważalny spadek zainteresowania rajdami samochodowymi sprawia, że środowisko jest coraz bardziej podzielone. Nie ma bowiem jasnej drogi, która mogłaby przywrócić popularność tej dyscyplinie motorsportu. Spór o to widoczny jest także w WRC, gdzie kierowcy przykładowo krytykują format imprez. Ich zdaniem rundy mistrzostw świata mają zbyt dużo dojazdówek, a zawody zyskałyby, gdyby ograniczyć rywalizację do 2 dni. Promotor WRC (należąca do Red Bulla spółka WRC Promoter GmbH) stara się wsłuchać w nowe pomysły, ale jednocześnie podkreśla, że musi to być zgodne z charakterem rajdów.
Z kolei mała liczba zespołów fabrycznych to efekt niekorelującej z obecnymi trendami dominacji silnika spalinowego. Z drugiej strony elektryfikacja jest wyzwaniem dla długodystansowego charakteru rajdów, wiąże się z ogromnymi kosztami i jednocześnie głośno wyrażanym sceptycyzmem kibiców. Konsekwencją tego dylematu jest brak nowego regulaminu technicznego, który ma obowiązywać od 2025 r. Już teraz wiadomo, że do radykalnych zmian w hybrydowych autach Rally1 nie dojdzie, bo jest za mało czasu na prace rozwojowe zupełnie nowych koncepcji.
Do tego wszystkiego dochodzi kwestia dostawcy opon, który od 2025 r. miał się zmienić. Miał, bo Pirelli zakomunikowało, że nie przystąpi do nowego przetargu na lata 2025-2027. Jednak w obecnej sytuacji nie można wykluczyć, że dojdzie do kuriozalnej sytuacji, w której Promotor WRC będzie musiał prosić Pirelli o przedłużenie umowy na dotychczasowych warunkach. Wszystko przez to, że nowe oferty na dostawy ogumienia wyczynowego obarczone są ryzykiem lub są niekorzystne finansowo dla FIA oraz promotora WRC. Kulisy tej sprawy rozjaśnia zazwyczaj dobrze poinformowany włoski portal Area Corse.
Promotor WRC w coraz trudniejszej sytuacji
Jak napisał na jego łamach Gianpaolo Ravera, z ubiegania się o kontrakt zrezygnował indyjski producent MRF Tyres. Chęć obsłużenia WRC wraz z mistrzostwami towarzyszącymi ogłosił południowokoreański Hankook. Problem w tym, że dla takiego projektu pozostało już naprawdę mało czasu. W kuluarach mówi się o obawie, że Hankook nie zdoła przygotować odpowiedniej jakości oraz ilości produktów na sezon 2025. FIA wymaga w przetargu zademonstrowania opon o „wysokiej odporności na przebicia” (na Pirelli regularnie spadała fala krytyki za ten aspekt). Wśród nich muszą być minimum po dwie mieszanki odmiany szutrowej i asfaltowej. Oprócz tego trzeba wyprodukować kolcowane opony na śnieg oraz asfalt (w tym opcja bez kolców pod kątem Rajdu Monte Carlo).
Przeciąganie przetargu miało być związane z oczekiwaniem na ofertę Michelin, którego powrotu chcieliby kierowcy w WRC. Francuski koncern wydaje się do tego przygotowany, bo ma odpowiednie i sprawdzone technologie. Oferta od oponiarskiego giganta faktycznie miała wpłynąć do FIA. Problem polega jednak na tym, że w obliczu braku rywalizacji z Pirelli, zapronowana kwota dla FIA i promotora jest względnie niska. Michelin prawdopodobnie dobrze wiedział, że na tym etapie ma najkonkretniejszą i najbezpieczniejszą ofertę. Jednak w obliczu rosnących kosztów obsługi WRC, promotor może czuć się zawiedziony zaproponowaną kwotą. Wszak zwycięska firma otrzymuje możliwość obsługiwania (w tym zarabiania) przez 3 sezony mistrzostw WRC, WRC2, WRC3 i Junior WRC.
Nowy kontrakt na „mikołajki”?
Z finansowego punktu widzenia promotor WRC może posunąć się do radykalnego, a zarazem kuriozalnego kroku. Może chcieć negocjować z Pirelli pozostanie w mistrzostwach, mimo nienajlepszej atmosfery. Każdy dzień zwłoki może coraz bardziej stawiać pod ścianą organizatorów serialu. Oczekuje się, że FIA wraz z promotorem spróbują znaleźć rozwiązanie tego impasu do 6 grudnia 2023 r. Tego dnia zbierze się Światowa Rada Sportów Motorowych, która zbierze się w stolicy Azerbejdżanu, Baku. Ma ona zatwierdzić zmiany w przyszłorocznych przepisach oraz skonkretyzować zmiany od 2025 r.