O co chodziło z tym SUV-em polskiej produkcji?
O tym jak gabinet Giorgii Meloni poważnie podchodzi do tzw. prawa „Made in Italy” przekonaliśmy się całkiem niedawno. Koncern Stellantis po premierze Alfy Romeo Milano musiał… zmienić nazwę modelu na Alfa Romeo Junior. Wszystko przez to, że ten SUV będzie produkowany w Polsce.
Natomiast zgodnie z włoskimi przepisami, nazewnictwo lub symbolika bezpośrednio nawiązująca do Italii pozwala na ich użycie wyłącznie w przypadku produkcji we Włoszech. Stellantis chcąc utrzymać niską cenę zdecydował się na zmianę nazwy modelu. W Polsce ten produkowany w Tychach samochód będzie oferowany w cenie od 129 600 zł.
Malutka flaga na małej myszce
Teraz konieczny będzie demontaż małych naklejek z włoską flagą na Fiatach Topolino. Wszystko przez to, że te małe elektryki kosztujące w Italii ok. 7,5 tys. euro (ok. 32 tys. zł z eko-rabatem) odbywa się w Maroku, a nie we Włoszech. Policja finansowa została zobligowana do zajęcia dostawy 134 nowych modeli w porcie w Livorno.
Jak przytacza La Repubblica, Stellantis deklaruje, że usunie sporny element. Jednocześnie broni się, że tak auto zostało zaprojektowane w Centrum Stylu Fiata w Turynie. Zawsze też jasno określano, że Fiat Topolino będzie montowany w Maroku. Do produkcji taniego elektryka przygotowano fabrykę Stellantis w Ameur Seflia w prowincji Kenitra.
Warto też zaznaczyć, że Topolino, czyli po polsku „Mała myszka” (tak brzmi też oficjalna nazwa Myszki Miki Disneya we Włoszech – przyp. red.), ma wielką wartość historyczną dla Włochów. Był to jeden z pierwszych samochodów produkcji masowej w tym kraju. Samochód powstawał w latach 1936-1955. Dwumiejscowe odmiany nazywano Fiat 500 z końcówką A, B lub C. Pod koniec lat 40′ XX w. pojawiło się też 4-miejscowe kombi Fiat 500 Belvedere.
Stellantis kontra włoski rząd
To nie pierwszy zgrzyt między włoskim rządem a koncernem Stellantis. Oprócz afery z SUV-em polskiej produkcji i mikrosamochodem z Maroka dochodzi jeszcze polityka kadrowa we Włoszech. Wyprowadzanie produkcji z Włoch powoduje protesty, zwłaszcza w obliczu redukcji zatrudnienia we włoskich fabrykach. W kwietniu tysiące Włoch protestowało w Turynie przeciwko kolejnym zwolnieniom. Stellantis przekonuje jednak, że produkcja we Włoszech dla niektórych modeli sprawia, że te nie miałyby konkurencyjnej ceny na rynku.