Oczywiście informatyka jest branżą, która cały czas potrzebuje pracowników, ale nie każdy może sobie pozwolić na szybkie wejście do tego zawodu. Osoby, które chciałyby szybciej zmienić swoje zarobki, powinny zwrócić swoją uwagę na branżę energetyczną. Chodzi głównie technologie związane z „zieloną energią”, na które Polska musi stawiać dynamicznie. Obecnie w naszym kraju dynamicznie rozwija się branża offshore, czyli uzyskiwania energii poza lądem. Konkretnie chodzi o morskie farmy wiatrowe, które ktoś musi stawiać, jak i serwisować.
Potrzebnych coraz więcej rąk do pracy
Jak przytacza money.pl, wkrótce powstanie 30 tys. miejsc pracy, ponieważ na Bałtyku wiele firm będzie stawiało turbiny. Już w 2024 r. pierwszą farmę wiatrową uruchomi PKN Orlen, a w tę technologię inwestują też m.in. Grupa PGE i Polenergia. Wyłączna strefa ekonomiczna Polski na Morzu Bałtyckim przyciągnie też wiele innych podmiotów.
Serwis wyborcza.biz wskazuje, że do postawienia kilkuset turbin wiatrowych koniecznych będzie ok. 70 tys. specjalistów. Ponad połowa będzie potrzebna do instalacji nowych, a pozostali niezbędni będą przy obsłudze już istniejących. Do 2030 r. polska farma wiatrowa ma mieć możliwości sięgające 6 GW mocy. Czasu nie jest aż tak wiele, dlatego zachętą do pozyskania pracowników mają być wysokie zarobki.
Co trzeba zrobić, żeby zarabiać 20 tys. zł miesięcznie?
Żeby zostać monterem lub serwisantem wiatraków na morzu nie jest wymagane wykształcenie, które potrzeba zdobywać latami. Do startu wystarczy być pełnoletnim (niektórzy wymagają wykształcenia podstawowego i udać się na szkolenie. To oczywiście kosztuje kilka tysięcy złotych, ale rozpoczęcie pracy szybko może zwrócić ten koszt. Początkowo można zarobić od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Certyfikowany pracownik może kasować co miesiąc nawet 20 tys. zł. Takie szkolenie jednak trzeba powtarzać nawet co 2 lata, jeśli chcemy mieć aktualny certyfikat.
Źródło: money.pl / wyborcza.biz