Zegary i kierownica to dzieło sztuki
Jeśli komuś wydaje się, że w motoryzacji widział już wszystko, to po zobaczeniu jak funkcjonuje kokpit, to z pewnością zmieni zdanie. Film oficjalnie ukazujący design Bugatti Tourbillon robi oczywiście wrażenie. Jednak bodaj najciekawsze rzeczy widać pod koniec poniższego klipu (od 1:05). Widać na nim jak kierownica obraca się wokół zestawu analogowych wskaźników, wysuniętych na wysokość osi obrotu „koła” kierownicy.
Jednak wrażenie robi też sama praca tych szwajcarskich „zegarków”. Centralny prędkościomierz i obrotomierz mocno nawiązuje zresztą do mechanizmu tradycyjnego zegarka. Tourbillon to zresztą nazwa mechanizmu zegarowego wynaleziona w 1801 r. Krótsza wskazówka pokazuje nam obroty silnika, a dłuższa prędkość. Jak niesamowicie to wygląda podczas przyspieszania do 445 km/h (tak, tyle da się pojechać) pokazuje poniższy film. Trudno nie nazwać tego rozwiązania zegarmistrzowskim arcydziełem.
Jaki to rodzaj hybrydy?
Twórcy (Bugatti należy w 55 proc. do Rimaca, w 45 proc. do Porsche) zdecydowali się zelektryfikować Bugatti Tourbillon w formie hybrydy plug-in (PHEV). Bateria o pojemność 25 kWh umożliwia przejechanie 60 km na samym prądzie. Może być to przydatne przy okazji różnego rodzaju prezentacjach. Jednak nie ma co ukrywać, prąd będzie wykorzystywany głównie do zapewnienia nieprawdopodobnej mocy 1800 KM.
Eksperci od silników elektrycznych z Rimaca przygotowali zestaw trzech takich jednostek (dwa z przodu, jeden z tyłu). Łącznie dostarczają one moc 800 KM. Resztą 1000 koni zapewnia w szczytowym momencie benzynowy silnik Coswortha w układzie V16. Jednostka ma pojemność 8,3 litra i uzyskuje 1000 KM bez żadnego doładowania turbo. Silnik kręci się do 9000 obrotów na minutę.
W ile to przyspiesza?
Oficjalne dane wskazują, że Bugatti Tourbillon z 8-stopniową, dwusprzęgłową skrzynią automatyczną przyspieszy od 0 do 100 km/h w równe 2 sekundy. To poprawa o 0,4 sek. względem 1001-konnego Bugatti Chiron. Jednak w takim samochodzie podawanie tylko przyspieszenia do setki jest jak podawanie sprintu do 30 km/h w zwykłym aucie.
Przykładowo „dwie paki” (200 km/h) uzyskamy poniżej 5 sekund. Mniej niż 10 sekund od startu wystarczy na rozwinięcie prędkość 300 km/h. Natomiast 400 km/h osiągniemy w 25 sekund. Oczywiście im większa prędkość tym rośnie różnica względem poprzednika. Chiron 400 km/h osiągał w 32,6 sek. To jest techniczny nokaut.
Wracamy do kabiny
Nie sposób jeszcze nie wrócić do tematu wnętrza tego auta. Przyglądanie się mu uświadamia jak dużą jakość i luksus prezentuje ten model. Niektórzy mogą zauważyć, że wbrew obecnym trendom, auto nie epatuje ogromnym telewizorem na środku deski. Ekranu multimedialnego tutaj nie brakuje, ale wyłania się on jedynie na życzenie. Automatycznie robi się to także w momencie, gdy wrzucimy wsteczny bieg. Sam ekran przypomina wielkością smartfona i oczywiście posiada bezprzewodową łączność przez Apple CarPlay lub Android Auto.
Bugatti Tourbillon jest także futurystyczny i luksusowy z zewnątrz. O ile przód i boczny profil nie są niczym zaskakującym dla ludzi kojarzących Bugatti, o tyle tył to kolejne arcydzieło designu. W oczy rzuca się przede wszystkim dopasowana do kształtów listwa LED z napisem Bugatti oraz gigantyczny dyfuzor. Co ciekawe, mimo dodania systemu hybrydowego, nowy model nie jest cięższy od Chirona. Tourbillon dzięki karbonowemu monokokowi i kilku trikom odchudzającym waży tyle samo co poprzednik, czyli 1 995 kg.
Ile kosztuje Bugatti Tourbillon?
Zainteresowani zakupem muszą wiedzieć, że tanio nie będzie. W ogóle z dostępnością może być ciężko, bo planowana produkcja będzie 2 razy mniejsza niż Chirona. Powstanie jedynie 250 egzemplarzy Bugatti Tourbillona. Pierwsi klienci otrzymają swoje hiperhybrydy w 2026 r. Trzeba jednak wyłożyć 3,8 mln euro netto, co z podatkiem może wynieść ponad 18 mln zł. Oczywiście Bugatti na pewno zaoferuje dodatkowe wyposażenie, więc można się spodziewać, że nikt nie weźmie Bugatti Tourbillona „w biedzie” za 18 baniek.