Jaki przepis nakazuje odśnieżanie samochodu?
Obowiązek dobrego przygotowania auta do jazdy zimą nakłada na Polaków ustawa prawo o ruchu drogowym. Co ciekawe, nie ma tam żadnego zapisu o oponach zimowych. Artykuł 66.1 tego aktu prawnego wskazuje, że „pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany,
wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego”:
5) zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu;
To nie brzmi jakby to miały być jakieś trudne wymagania. Jednak praktyka pokazuje, że to właśnie po „pierwszym śniegu” wysyp „zimowych” mandatów jest najwięcej. Najczęściej za pozorne drobnostki, ale mocno wpływające na bezpieczeństwo.
Jaki mandat za odśnieżanie uruchomionego samochodu?
To jedno z najczęstszych przyzwyczajeń Polaków, które dla wygody kierowcy często lekceważą. Gdy auto zasypie śnieg, a szyby skuje lód, włączenie silnika spalinowego może być pomocne. Umożliwia nam to włączenie nawiewu, którym szybciej pozbędziemy się lodu lub zamarzniętej pary z szyb. Dodatkowo nagrzeje wnętrze, choć zanim nawiew lub klimatyzacja dostarczą ciepło, trochę minie czasu. Jednak długi postój na biegu jałowym generuje nadmierną emisję spalin oraz powoduje hałas, zwłaszcza przy nierozgrzanej jednostce. To też zużywa silnik. Takowy problem nie mają auta elektryczne, które często można nagrzać przed jazdą uruchamiając odpowiedni tryb aplikacją w telefonie.
Przez lata Polacy nie wiedzieli o tym lub świadomie podejmowali ryzyko, bo mandat wynosił za to tylko 50 zł. Jednak teraz odśnieżanie samochodu uruchomionego samochodu spalinowego oznacza mandat od 100 do 300 zł. Tę górną granicę zarezerwowano dla aut z dużymi silnikami o większej emisji CO2 oraz tych generujących spory hałas. Warto zaznaczyć przy tym, że chodzi tu o przepis zakazujący postoju z włączonym silnikiem przez dłużej niż jedną minutę. Nie musi to być zatem tylko odśnieżanie, ale i stanie na parkingu oraz nagrzewanie auta. Z karą muszą liczyć zwłaszcza ci, którzy robią to w miastach najmocniej dotkniętych problemem smogu.
Jaki mandat za odśnieżenie auta „na szybko”?
Opady śniegu i przymrozki zaskakują nie tylko drogowców, ale i kierowców. Często tuż przed wyruszeniem do pracy lub szkoły okazuje się, że pojazd jest zasypany i skuty lodem. Wtedy staramy się odśnieżyć pojazd tzw. „na szybko”. Może się to okazać fatalne w skutkach, bo jeśli nie zadbamy o kluczowe elementy, to mandat będzie wysoki. Przykładowo, jeżeli na reflektorach lub lampach z tyłu będzie śnieg bądź lód, to dostaniemy nie tylko mandat 300 zł, ale i 8 pkt karnych. Jeszcze gorzej, jeśli pominiemy tablice rejestracyjne. Wtedy na konto kierowcy trafia 8 pkt oraz obowiązek zapłaty aż 500 zł mandatu.
Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić jest wyjazd „na czołgistę” (odśnieżony tylko wąski pasek przedniej szyby) lub „na bałwana” (z warstwą śniegu na masce lub dachu). Policja potwierdza, że wówczas mandat to nawet 3000 zł. Tak wysoka kara to bat na kierowców, którzy nie tylko nie dbają o widoczność, czym stwarzają ryzyko spowodowania wypadku. Czapa śniegu lub bryła lodu, która nagle spada z auta, może uderzyć w inny pojazd. Jest to szczególnie niebezpieczne na trasach szybkiego ruchu. W sieci można zobaczyć wiele filmów jak z aut dostawczych lub naczep tirów spadają kawałki lodu. Te potrafią przebić nawet szybę lub przyczynić się do poślizgu przy dużej prędkości.
Jaki mandat za „niewinny” drift?
Gdy zaczyna padać śnieg, a służby nie zdążą jeszcze usunąć go z asfaltu, kierowcom przychodzą do głowy różne pomysły. Często próbują wprowadzać auto w poślizg kontrolowany, czyli potocznie driftować. Niestety jak pokazują liczne nagrania, ten poślizg często jest zupełnie niekontrolowany. Kierowcy nie potrafią zawsze opanować auta i nie czują jak długo auto będzie „lecieć bokiem”. To w otwartym ruchu drogowym grozi doprowadzeniem nawet do śmiertelnego wypadku.
Jeśli przyłapie nas policja, to nawet nie warto sobie żartować, że „pałowanie Golfa na ręcznym to nie drift”. Celowe wprawianie auta w poślizg grozi mandatem do 5000 zł. Podstawą prawną do tego jest wprowadzenie zagrożenia w ruchu drogowym, czyli art. 86 ustawy Kodeks wykroczeń. W paragrafie pierwszym czytamy:
§ 1. Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny.
Najsurowiej zazwyczaj karane są takie wybryki na drogach publicznych, np. rondach. Jednak driftowanie po parkingu czy pustym placu też może okazać się bardzo kosztowne. Chcąc się tak pobawić legalnie, warto zorientować się w ofercie pobliskich torów doskonalenia jazdy lub eventach organizowanych przez różne automobilkluby bądź stowarzyszenia miłośników sportów motorowych.
Jakie mandaty za kulig za samochodem?
Totalnie nieodpowiedzialnym pomysłem jest też organizacja kuligów z użyciem, np. sanek zaczepionych do haku auta. Nie wolno tego robić także z nartami czy deską snowboardową. W trakcie nagłego hamowania osoby ciągnięte na sankach czy nartach mogą gwałtownie uderzyć w tył auta. Zbyt szybki wjazd w zakręt może też wyrzucić takie osoby, np. w przydrożne drzewa. Nie tak dawno doszło do śmiertelnego wypadku właśnie z tego powodu. Kierowca poszedł do więzienia, stracił córkę i doprowadził do obrażeń u jej koleżanki.
Zakres kar za organizację nielegalnego kuligu jest bardzo szeroki. Mandat za ciągnięcie sanek za autem (lub innego urządzenia) wynosi od 20 do 500 zł oraz 5 punktów karnych. To może być jednak dopiero początek problemów, bo sprawa osobno może być skierowana do sądu, a to ryzyko wysokiej grzywny. Prawo przewiduje, że za spowodowanie wypadku na nielegalnym kuligu grozi do 8 lat więzienia. Prawo o ruchu drogowym w art. 34 dopuszcza legalnie kulig, jeśli ma on formę zaprzęgu. O najważniejszych wymogach przypominała w niedawno w komunikacie policja tutaj.