Ruszyła karuzela transferowa w WRC
W Rajdowych Mistrzostwach Świata (WRC) ważą się nie tylko losy tytułu mistrzowskiego kierowców, ale i kontraktów na kolejny rok. Karuzela transferowa ruszyła na dobre, gdy na początku października ogłoszono, że mistrz świata z 2019 r., Ott Tanak opuści ekipę M-Sport Ford World Rally Team. Po rozczarowującym sezonie (mimo dwóch zwycięstw), Estończyk zdecydował się na powrót do fabrycznego zespołu Hyundaia. Tym samym brytyjska stajnia rajdowa stanęła w obliczu niemałego problemu, bo obecnie nie tak łatwo zakontraktować kogoś, kto ma „papiery” na wygrywanie.
W teorii wolny fotel w M-Sporcie powinien być atrakcyjny, ale należy pamiętać o tym, że nie jest to zespół w pełni fabryczny. Choć Ford pomaga w pracach badawczo-rozwojowych, to budżet ekipy z Dovenby odbiega od możliwości Hyundaia i Toyoty. Właściciel M-Sportu, Malcolm Wilson zdobył w tym roku budżet na wynagrodzenie dla Otta Tanaka, ale pozostałe samochody otrzymali kierowcy, którzy tenże budżet wnosili. O przelicytowaniu fabrycznych ekip nie ma mowy, ale to nie wypłaty często są najważniejsze. Zwabienie topowego kierowcy stanowi wyzwanie po serii awarii, które trapiły Forda Puma Rally1, choć wtedy, gdy ich nie było, można było walczyć o wygrane.
Uczeń Colina McRae jest do wzięcia
M-Sport Ford może być zmuszony do szukania dobrego kierowcy bez doświadczenia w hybrydowym aucie Rally1. Nieoczekiwanie oko do brytyjskiego teamu puścił jeden z najszybszych kierowców rajdowych na świecie. Tą osobą jest Kris Meeke, który przed laty imponował prędkością w WRC. Zasłynął jednym z najszybszych w historii przejazdów po legendarnym fińskim odcinku specjalnym Ouninpohja. W 2016 r. przejechał 33-kilometrową próbę w Citroenie DS3 WRC ze średnią prędkością 132,5 km/h i wygrał Rajd Finlandii. Jednak jego znakiem rozpoznawczym była spektakularna jazda (jak przystało na protegowanego Colina McRae), która często prowadziła do ogromnych wypadków. Fani z pewnością pamiętają jego słynne zwycięstwo w Rajdzie Meksyku 2017. Wtedy na ostatnim odcinku wypadł z drogi, ale zręcznym slalomem między autami kibiców powrócił na trasę i utrzymał prowadzenie.
Liczne wypadki i spadająca wydajność punktowa doprowadziła kierowcę z Irlandii Północnej do zakończenia kariery w WRC po sezonie 2019. Po stracie fotela w Toyocie, Meeke mocno ograniczył kontakty ze światem rajdowym. Z czasem jednak pojawiły się okazjonalne występy w mniejszych imprezach oraz angaż przez Skodę do prac rozwojowych m.in. nad Fabią Rally2 evo. W tym roku dość nieoczekiwanie zatrudnił go zespół Team Hyundai Portugal, oferując program w mistrzostwach Portugalii. Pierwotnie miał go zaliczyć Craig Breen, ale jego tragiczna śmierć przed Rajdem Chorwacji zmusiła do zmian w projekcie. Ściągnięty z emerytury Meeke wyraźnie odrodził się w Portugalii, bo wygrał 4 z 6 rajdów (2 nie ukończył).
Kris Meeke czeka na telefon od Malcolma
Po kończącym sezon Rallye Vidreiro – Centro de Portugal Marinha Grande portugalski portal Autosport zapytał Meeke’a, czy przyjąłby zaproszenie do startów w WRC w ekipie M-Sport Ford World Rally Team. Odpowiedź Brytyjczyka może zaskakiwać, bo dotychczas raczej kategorycznie wykluczał powrót do startów w mistrzostwach świata na pełen etat.
„Dlaczego nie?” – odparł Kris Meeke w rozmowie z autosport.pt. „Jeśli Malcolm [Wilson] by tego potrzebował, ma mój numer telefonu…” – dodał.
Czy powrót takiego kierowcy to dobry pomysł?
Sezon w mistrzostwach Portugalii dał wyraźnie sporo pewności siebie Krisowi. Meeke podkreślał, że choć w przyszłym roku stuknie mu 45 lat, to nadal chciałby jeździć w rajdach. Nie można wykluczyć kolejnego roku z Team Hyundai Portugal, o ile nikt nie zadzwoni z M-Sportu. Z pewnością wybór Meeke’a może nie być łatwy, mając w pamięci tendencję do wypadków. Malcolm Wilson nie przepada za kierowcami, którzy często wypadają z drogi, bo generuje to dodatkowe koszty. To zresztą przez nie, Citroen w 2018 r. zerwał kontrakt z Meeke’em, gdy potwornie roztrzaskał C3 WRC w Rajdzie Portugalii.
Z drugiej strony, ciężko o kogoś z takim potencjałem szybkości jak Brytyjczyk. Co prawda, nie siedział w aucie topowej kategorii WRC od 4 lat, ale jego talentu nie można lekceważyć. Na rynku oczywiście jest też Andreas Mikkelsen, który regularnie startuje w WRC2. Jednak można mieć wątpliwości, czy to jest zawodnik kalibru Meeke’a. Rzecz jasna, nie jest pewne ile potrwałoby „odrdzewianie” Krisa, bo nie oszukujmy się, nie da się od razu jechać czołowym tempem po takiej przerwie. Być może kłam tej teorii zadaje Sebastien Loeb, ale jak do tej pory jest to jakiś kosmiczny wyjątek. Nie zmienia to jednak faktu, że Kris Meeke mógłby się przydać nie tylko M-Sportowi, ale i całemu WRC. To był gość, który dawał widowisko, a im głośniej o WRC, tym lepiej dla sportu.