Molgo zadowolony z występu w Historycznym Monte-Carlo

Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz dotarli do mety jubileuszowej, 20. edycji Historycznego Rajdu Monte-Carlo na świetnej 26. pozycji w klasyfikacji generalnej. Zapraszamy do lektury wywiadu z reprezentantem NAC Rally Team.

Molgo zadowolony z występu w Historycznym Monte-Carlo
Podaj dalej

Jesteście zadowoleni z końcowego rezultatu, czy apetyty były nieco większe?

– Na pewno były większe, tym bardziej że ubiegłoroczną edycję skończyliśmy na 20. miejscu. Już od pierwszych kilometrów bardzo dobrze nam szło, w pewnym momencie zajmowaliśmy nawet 18. miejsce i miałem cichą nadzieję, że uda się jeszcze podskoczyć w klasyfikacji. Mimo wszystko, jesteśmy bardzo zadowoleni.

Jechaliście przez długi okres czasu bez drugiego biegu.

Tak, to praktycznie dyskwalifikowało nas na nocnych podjazdach, ale jakoś daliśmy sobie radę. Ponadto, tegoroczny rajd był stosunkowo łatwy, co nam nie sprzyjało. Tak jak w zeszłym roku było absolutne lato, tak tym razem było dość wiosennie. Na Col de Turini nie było mowy o śniegu, czy lodzie, a takie warunki faworyzują mocniejsze samochody.

A także te, które są mocno przystosowane do jazdy na regularność?

Tak, nasze urządzenia były trochę niedoskonałe, gdyż zawsze uważaliśmy że ten rajd jest na tyle trudny, że jadąc na śniegu ta regularność nie ma aż tak dużego znaczenia. Tu okazało się jednak, że na którymś z odcinków otrzymaliśmy 130 punktów karnych i zajęliśmy 70. miejsce na oesie! To brzmi jak jakaś absurdalna historia. Na innym odcinku pokrytym śniegiem finiszowaliśmy na 8. pozycji i chyba dzięki temu udało się utrzymać tak dobry wynik aż do mety. Okazało się również, że w takich warunkach preferowana jest superdokładność, a w grę wchodzi odchylenie między czasem pomiarowym organizatora, a czasem mierzonym przez satelitę na odcinku specjalnym. Różnica dochodzi czasami do 2-3 sekund i należy brać na to poprawkę, ponieważ to pozwala na jazdę w „idealnym zerze”.

W przyszłym roku zaatakujecie Monte-Carlo tym samym, czy innym samochodem?

– Pojawił się pomysł zmiany samochodu, o ile w ogóle wystartujemy w tym rajdzie, choć jest to bardzo prawdopodobne. Jeśli zmienimy auto na sezon 2018 to tylko na 131 Abarth – w takim wypadku na pewno pojawimy się na Monte-Carlo.

Jak podsumujesz w kilku słowach 20. edycję historycznego Rajdu Monte-Carlo?

– Świetne wrażenia, bardzo dobra organizacja. Na starcie pojawiło się 340 samochodów i nawet taka liczba nie przerosła doświadczonych organizatorów. Ponadto, jubileuszowa XX edycja zaznaczona została tylko butelką wyśmienitego szampana, a poza tym organizator wolał chyba skupić się na swojej pracy niż celebrowaniu jubileuszu.

Przeczytaj również