Sprawa dotyczy zdarzenia z 19 września 2016 roku. Wtedy właśnie wskutek błędnego pomiaru prędkości na moście Zawadzkiej w Toruniu, kierowca stracił prawo jazdy na trzy miesiące. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił przyjęcia mandatu. W sądzie okazało się, że urządzenie mogło zawyżyć prędkość o ponad 20%.
O wątpliwościach podczas wykonywania pomiaru mówili sami funkcjonariusze. Według nich rejestrator Videorapid 2A mierzy prędkość radiowozu na dystansie 100 metrów, a nie poprzedzającego pojazdu. Co za tym idzie, aby pomiar został wykonany prawidłowo, konieczne jest utrzymanie odpowiedniej odległości między samochodami. Sprzęt jednak jej nie wskazuje. To wszystko przekłada się na to, że kierujący policjant zmuszony jest trzymać odległość „na oko”. Rzetelny pomiar jest zatem niemożliwy.
Kierowca domagał się przeprosin od Komendanta Miejskiego Policji w Toruniu za bezprawne odebranie prawa jazdy i zadośćuczynienia od Skarbu Państwa. Sąd Okręgowy w Toruniu nakazał Komendantowi przeprosić kierowcę zgodnie z żądaniem w pozwie, nie zgodził się jednak z tym, że kierowcy należy się zadośćuczynienie. Ten wyrok pokazuje jednoznacznie, jak wielu kierowców mogło stracić uprawnienia bądź otrzymać punkty bezpodstawnie.