Europejskie porty stają się parkingami dla tysięcy niesprzedanych samochodów elektrycznych. Problem jest "krytyczny"

Europejskie porty przeżywają prawdziwe oblężenie – dziesiątki tysięcy niesprzedanych „elektryków” (głównie z Chin) zalega na portowych i przyportowych parkingach. Jak donosi The Financial Times, w Bremie aktualnie sytuacja jest krytyczna.

europejskie porty
Podaj dalej

To co dzieje się aktualnie w wielu portach w Europie oznacza tylko jedno –  rynek samochodów elektrycznych rozwija się zupełnie inaczej, niż wyobrażały to sobie koncerny samochodowe. Produkcja „elektryków” jakiś czas temu wymknęła się spod kontroli. Chińskie marki rozpoczęły masową produkcję pojazdów bezemisyjnych nie znając oczekiwań na rynkach zbytu. Nie ważne było, czy ktoś takimi samochodami się interesował lub czy był gotowy je kupić. No bo przez jakiś czas było przecież dobrze. Jednak w zeszłym roku gwałtowny wzrost popytu zatrzymał się, a w niektórych krajach sprzedaż drastycznie spadła. Sytuacja jest fatalna do tego stopnia, że nie pomogły nawet największe rabaty i wyprzedaże. Chińskie auta zalały Europę i nikt do końca nie wie, co należy z nimi zrobić.

Tym samym europejskie porty stały się parkingami dla niechcianych pojazdów. Na pierwszy rzut oka może to dziwić – motorem napędowym sprzedaży tych samochodów powinna być ich cena. Nie jest ona jednak tak niska, jak w Państwie Środka. Jak informuje Focus, we wspomnianej Bremie auta elektryczne czekają na swoich nowych właścicieli od 1,5 roku, do nawet 2 lat. A to czyni je towarem jeszcze bardziej problematycznym. Do tego dochodzi problem samego napędu elektrycznego. Jak to możliwe? Omówmy to.

europejskie porty
Fot: BYD

Akumulatory – to tu wszystko się zaczyna

Gdyby były to samochody spalinowe, nie byłby to taki duży problem. Jednak w przypadku pojazdów elektrycznych należy wskazać na wiele ograniczeń związanych z akumulatorami. Producenci muszą zagwarantować, że pierwotna wydajność nie spadnie poniżej 70 procent w ciągu ośmiu lat. Ale jeśli taki samochód stoi na parkingu portowym przez dwa lata, to akumulator w oczywisty sposób ulega stopniowej degradacji. Pamiętajmy również, że producent musi dać nam gwarancję od momentu sprzedaży. To rodzi dla niego kolejne potencjalne problemy związane z niedotrzymaniem jej warunków.

To wszystko przekłada się na to, że samochody te są tak masowo przeceniane – nawet sprzedaż bezpośrednia jest dla producenta lepsza niż ponoszenie późniejszych niewyobrażalnych kosztów związanych z problematyczną eksploatacją. Co więcej, pojawia się kolejny problem – powoduje to nieumyślne uruchomienie spirali strat, ponieważ stałe rabaty na nowe samochody w logiczny sposób obniżają wartość końcową wcześniej sprzedanych pojazdów, co stanowi główny koszt dla właściciela.

Lepiej nie będzie, przynajmniej na razie

BLG Logistics, operator terminalu portowego w Bremie, określił obecną sytuację jako „krytyczną” i „prawdziwy chaos”. Firma dodała, że ​​liczba samochodów na tymczasowych parkingach zaczęła rosnąć w grudniu ubiegłego roku, kiedy rząd Niemiec z dnia na dzień anulował hojne dotacje. Były one jednym z powodów, dla których rejestracje „elektryków” rosły w ostatnich latach w dwucyfrowym tempie. Powrót do podobnego stanu wydaje się obecnie nierealny.

Fot: BYD

 

Przeczytaj również