Czy to działało?
Gumowe paski wiszące pod tylnym zderzakiem samochodu są dzisiaj widokiem niezwykle rzadkim. Mimo, że jeszcze kilka lat temu ich mocowanie było zjawiskiem powszechnym, to dzisiaj praktycznie całkowicie wyszły z użytku, chociaż nadal można je bez większych problemów kupić w sklepach z częściami samochodowymi i internecie.
Dziś jednak niemal w ogóle się ich nie stosuje. Dlaczego? Przecież samochody nagle nie przestały „kopać prądem”, kiedy dotykamy ich karoserii. Ładunki nadal się na nich gromadzą, a kiedy dochodzi do kontaktu z naszym ciałem, następuje wyładowanie i czujemy iskrę.
Odpowiedź jest bardzo prosta – nie zdawały egzaminu. Usuwały wprawdzie ładunki elektrostatyczne z karoserii, ale nie z ubrań kierowców i pasażerów. Jedynym więc rozwiązaniem problemu jest więc zakładanie ubrań z takich materiałów, które się nie elektryzują.
I o ile w osobówkach paski antystatyczne to już relikt przeszłości, to w przypadku np. cystern faktycznie są one dalej wyposażeniem obowiązkowym. Jest ku temu ważny powód. W cysternach często przewozi się substancje łatwopalne – na przykład ropę. Jeśli doszłoby do kontaktu takiej substancji z iskrą wywołaną wyładowaniem, to mogłoby skończyć się bardzo źle.