Miłośnik renesansu i wiejskiego tuningu oddał hołd Michałowi Aniołowi. Wnętrze jego Alfy zdobi fresk z Kaplicy Sykstyńskiej

W Rzymie poszukiwania kiczu prawie na pewno spełzną na niczym. Może będziecie mieli jednak odrobinę szczęścia.

Po długich godzinach przespacerowanych wzdłuż Via Margutta jedyne na co trafimy to ludzie, których równie dobrze moglibyśmy zobaczyć na okładce „Vogue’a”. Pod kawiarnią na Piazza Navona możecie trafić na „Carabinieri”, który wieczorami dorabia jako model u Gucciego, a nogi jego narzeczonej spowodują u was szybsze bicie serca. Jeśli jednak będziecie mieli trochę szczęścia, traficie na tę Alfę Romeo i wasze poszukiwania będziecie mogli uznać za zakończone sukcesem.

Pyszne espresso, rewelacyjna pizza, szerokie plaże i stolica mody – to najczęstsze skojarzenia na hasło „Włochy”. No, może jeszcze szybkie samochody i piękne kobiety. „Wiejski tuning” kojarzy się nam z ogromnymi, błyszczącymi felgami, przerośniętymi spojlerami i zdobieniami dającymi znać, że pod maską naszego Passata nie znalazł się 115-konny diesel, a prawdziwy demon z piekła rodem. Włosi robią to jednak lepiej.

Każdy, kto choć raz odwiedził półwysep Apeniński wie, że to miejsce ze wszech miar piękne. Piękni są ludzie, piękne są budowle i równie piękna jest historia. Włosi wydają się mieć również przewagę nad innymi nacjami jeśli chodzi o sztukę.

Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce

W końcu to tutaj w czasach renesansu urodzili się i tworzyli Leonardo da Vinci, Rafael Santi, czy Michał Anioł. Ten ostatni doczekał się nawet adaptacji swojego największego dzieła, fresku zdobiącego Kaplicę Sykstyńską, na podsufitce jednego z miłośników Alfy Romeo. I kiczu.

Plac św. Piotra nie tylko w okresie wakacyjnym przypomina kolejkę do kasy w supermarkecie. Wejście do Pałacu Watykańskiego poprzedzone jest więc długimi godzinami wylewania na siebie kolejnych porcji kremu do opalania. Nie zapomnijcie też skontrolować kieszeni w spodniach, aby na pewno nie wrócić do hotelu uboższym o portfel i smartfona.

Pewien miłośnik Alfy Romeo i amator renesansowej sztuki postanowił oszczędzić sobie tego bólu, przenosząc freski stworzone przez Michała Anioła w XV wieku na podsufitkę swojej Giulii. Jeśli pomyśleć o tym, jak każdego dnia turyści zapychają watykańskie kasy, może jest to nawet całkiem udany pomysł na biznes. Tutaj można wręcz poczuć, jak „Bóg oddziela światło od ciemności”.

Przewagą zwiedzania Kaplicy Sykstyńskiej wewnątrz Alfy Romeo jest również możliwość spokojnej kontemplacji i zagłębienia się wewnątrz siebie. Ta watykańska nie dość, że dosyć leciwa, t

Miłośnik renesansu i wiejskiego tuningu oddał hołd Michałowi Aniołowi. Wnętrze jego Alfy zdobi fresk z Kaplicy Sykstyńskiej
Podaj dalej

Po długich godzinach przespacerowanych wzdłuż Via Margutta jedyne na co trafimy to ludzie, których równie dobrze moglibyśmy zobaczyć na okładce „Vogue’a”. Pod kawiarnią na Piazza Navona możecie trafić na „Carabinieri”, który wieczorami dorabia jako model u Gucciego, a nogi jego narzeczonej spowodują u was szybsze bicie serca. Jeśli jednak będziecie mieli trochę szczęścia, traficie na tę Alfę Romeo i wasze poszukiwania będziecie mogli uznać za zakończone sukcesem.

Pyszne espresso, rewelacyjna pizza, szerokie plaże i stolica mody – to najczęstsze skojarzenia na hasło „Włochy”. No, może jeszcze szybkie samochody i piękne kobiety. „Wiejski tuning” kojarzy się nam z ogromnymi, błyszczącymi felgami, przerośniętymi spojlerami i zdobieniami dającymi znać, że pod maską naszego Passata nie znalazł się 115-konny diesel, a prawdziwy demon z piekła rodem. Włosi robią to jednak lepiej.

Każdy, kto choć raz odwiedził półwysep Apeniński wie, że to miejsce ze wszech miar piękne. Piękni są ludzie, piękne są budowle i równie piękna jest historia. Włosi wydają się mieć również przewagę nad innymi nacjami jeśli chodzi o sztukę.

Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce

W końcu to tutaj w czasach renesansu urodzili się i tworzyli Leonardo da Vinci, Rafael Santi, czy Michał Anioł. Ten ostatni doczekał się nawet adaptacji swojego największego dzieła, fresku zdobiącego Kaplicę Sykstyńską, na podsufitce jednego z miłośników Alfy Romeo. I kiczu.

Plac św. Piotra nie tylko w okresie wakacyjnym przypomina kolejkę do kasy w supermarkecie. Wejście do Pałacu Watykańskiego poprzedzone jest więc długimi godzinami wylewania na siebie kolejnych porcji kremu do opalania. Nie zapomnijcie też skontrolować kieszeni w spodniach, aby na pewno nie wrócić do hotelu uboższym o portfel i smartfona.

Pewien miłośnik Alfy Romeo i amator renesansowej sztuki postanowił oszczędzić sobie tego bólu, przenosząc freski stworzone przez Michała Anioła w XV wieku na podsufitkę swojej Giulii. Jeśli pomyśleć o tym, jak każdego dnia turyści zapychają watykańskie kasy, może jest to nawet całkiem udany pomysł na biznes. Tutaj można wręcz poczuć, jak „Bóg oddziela światło od ciemności”.

Przewagą zwiedzania Kaplicy Sykstyńskiej wewnątrz Alfy Romeo jest również możliwość spokojnej kontemplacji i zagłębienia się wewnątrz siebie. Ta watykańska nie dość, że dosyć leciwa, to jeszcze zapchana innymi turystami. No i nie możesz sobie przystanąć i pozwolić na chwilę artystycznego uniesienia. W Alfie możesz robić to co wieczór. I pstryknąć fotkę też możesz. I zabrać pannę na randkę też! 

A jeśli już znudzi ci się siedzenie i gapienie w podsufitkę możesz zaoferować swoim znajomym tour po najbardziej znamienitych rzymskich ulicach. Zwiedzanie Koloseum, Forum Romanum czy Fontanny di Trevi wspólnie z Michałem Aniołem musi być naprawdę jednorazowym przeżyciem.

Przeczytaj również