Nissan to kolejny producent, który znalazł się w tragicznym położeniu
Nie jest tajemnicą, że Volkswagen stanowiący filar niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego znalazł się w trudnej sytuacji, która wymaga ogromnych cięć w finansach i redukcji zatrudnienia. To wielki dramat dla zatrudnionych w firmie pracowników, który znajdzie swoje odzwierciedlenie w sytuacji gospodarczej kraju.
Japoński Nissan także nie ma czym się pochwalić. Ogłosił już stan wyjątkowy i by pilnie podreperować budżet, poszukuje inwestorów chętnych nabyć jego udziały w Mitsubishi. To dlatego, że sytuacja finansowa japońskiego producenta jest znacznie gorsza, niż w przypadku Volkswagena. Według przedstawiciela japońskiej firmy cytowanego przez „Financial Times” sytuacja jest dramatyczna: „Mamy 12 lub 14 miesięcy, żeby przetrwać”.
O pierwsze efekty nie było trudno. Renault, historyczny partner Nissana, będąc właścicielem 46% akcji, zmniejsza swoje udziały, by ograniczyć swoje zaangażowanie. Na razie trwają spekulacje co do tego, kto może być nowym inwestorem Nissana. Wśród nich przewija się Honda w związku z tym, że obie firmy współpracują już nad rozwojem samochodów elektrycznych. Wtedy mogłaby przejąć sporą część akcji Mitsubishi. Na razie producent sięga po drastyczne środki, zapowiadając redukcję 9000 miejsc pracy i redukcję globalnych mocy produkcyjnych.
Bestsellerowy Qashaqai to za mało, by uratować finanse Nissana
Pierwsze półrocze Nissana to gwałtownie pogarszające się wyniki finansowe. Odnowienie bestsellerowego SUV-a Qashqaia i Juke’a nie przyniosło efektu. To zbyt mało, by podbić sprzedaż i nadążyć za rywalami. Wśród źródeł problemów Nissana wymienia się miejscami przestarzałą ofertę, wysokie rabaty na wielu rynkach oraz brak pojazdów hybrydowych na najważniejszym rynku dla marki – USA.
Jeszcze kilka lat temu Nissan był numerem dwa w Chinach po Volkswagenie. Po tej pozycji też pozostało jedynie wspomnienie, bo na koniec września sprzedaż w Chinach spadła o 14 procent w stosunku do roku ubiegłego. W swoim średnioterminowym planie Nissan uwzględnił wprowadzenie na rynek 27 nowych zelektryfikowanych modeli do 2030 roku. Nie jest jednak tajemnicą, że do tego potrzebne są miliardowe budżety. W obecnej sytuacji więc ten plan jest skazany na porażkę, a nowego nie ma.
W związku z tym analitycy biznesowi nie wahają się obwieszczać perspektywy finansowej zagłady. Ich zdaniem nawet drastyczne środki tj. wspomniana redukcja tysięcy miejsc pracy i redukcja mocy produkcyjnych to za mało, by uratować Nissana. Renault na razie stwierdziło, że obecnie nie toczą się żadne rozmowy na temat rozszerzenia partnerstwa o Hondę lub jakiegokolwiek innego inwestora. Nissan zaś najwyraźniej nie ma zbyt wiele czasu na zmianę swojego krytycznego położenia. Jak informuje „Financial Times” osoba zbliżona do Nissana stwierdziła, że zakup udziałów przez Hondę pozostaje „ostatecznością”.
źródło: Financial Times