Samochody elektryczne to rozwiązanie nie lepsze od diesla?
Samochody z silnikiem diesla jeszcze niedawno były hitem, za sprawą oszczędności w zużyciu paliwa i wielu lat eksploatacji. Tak było do czasu, kiedy odkryto, że samochody z silnikami wysokoprężnymi emitują spore ilości zanieczyszczeń, w tym tlenków azotu i cząstek stałych. Te, jak wiadomo znacznie szkodzą środowisku i zdrowiu ludzi.
Dziś wiemy, że powinniśmy porzucić auta spalinowe i przesiąść się na samochody elektryczne, które nie tylko pozwalają nam zaoszczędzić na paliwie, ale są przyjazne dla środowiska. Tymczasem wśród ekspertów pojawiają się głosy, że generują zanieczyszczające cząstki na miarę samochodów spalinowych. Ponadto wcale nie są opłacalne i co za tym idzie, według Lomborga, nie uratują planety.
Sekretarz stanu ds. Środowiska, George Eustice ostrzegł, że samochody elektryczne nie są wolne od zanieczyszczeń. Nie pochodzą one co prawda z emisji spalin, ale z okładzin hamulcowych, opon i nawierzchni drogowych. Wynika to z faktu, że są znacznie cięższe od spalinowych.
Zakaz diesla i samochodów spalinowych nie gwarantuje korzyści dla środowiska
Dziś właściciele diesla w wielu krajach są karani za swój wybór dodatkowymi opłatami i podatkami. W ciągu najbliższych lat nie będzie im łatwiej.
Tak jak kiedyś wychwalano zalety oleju napędowego, teraz słyszymy, że samochody elektryczne to przyszłość, która pozwoli nam zatrzymać postępujące zmiany klimatyczne. W tym wszystkim zapomniano o kwestiach praktycznych korzystania z elektryków. Cena zakupu jest wysoka, a zasięg ograniczony. To oznacza konieczność zapewnienia infrastruktury ładowania. Ilość punktów poboru mocy jest wciąż niewystarczająca, a budowa nowej zajmie lata.
Publikacja raportu w czasopiśmie Nature jest więcej niż zatrważająca. Wynika z niej, że na skutek większego ciężaru samochody elektryczne prawdopodobnie zabiją więcej pasażerów samochodów biorących udział w kolizjach z elektrykami. To ryzyko może się zmniejszyć wtedy, gdy wszyscy będą się poruszać elektrykami. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo pieszych wcale nie będzie lepiej.
Przesiadka na elektryki ekonomicznie się nie opłaca?
Publikacje naukowe są zgodne. Samochody elektryczne niewiele zmienią w kwestii powstrzymania zmian klimatycznych. Dziś są najmniej skutecznym, a zarazem najdroższym sposobem na ograniczenie dwutlenku węgla.
Jak pisaliśmy za zmiany środków transportu zapłacą podatnicy, bo wycofanie diesla i benzynowców spowoduje ogromne straty we wpływach do budżetu. Jak pisze Dailymail, w samej Wielkiej Brytanii mieszkańcy dopłacą ok. 35 miliardów funtów, aby wypełnić dziurę w budżecie państwa.
Dziś właściciele samochodów elektrycznych nie płacą ani opłaty paliwowej ani cła, które idą na utrzymanie służby zdrowia, szkoły i drogi. Korzystają za to z dotacji. Niemieccy kierowcy otrzymują 45 408,94 zł dopłaty na zakup elektryka. Liderem w wyścigu do elektryfikacji motoryzacji jest Norwegia, gdzie samochody elektryczna stanowią 65% sprzedanych nowych samochodów. Kto kupuje takie samochody?
Według badań US National Bureau of Economic Research, prawie wszystkie dotacje na samochody elektryczne trafiają do najbogatszych. W tej grupie nabywców nie jest to wielkim poświęceniem. Ponadto właściciele elektryków posiadają również samochody spalinowe, których używają podczas dalszych podróży. Przy podsumowaniu kosztów zakupu elektryka należy pamiętać o sytuacjach jakie opisywaliśmy tutaj. Zakup używanego auta często kończy się dramatem.
Skąd świat czerpie energię elektryczną do ładowania samochodów elektrycznych?
Wraz ze wzrostem liczby samochodów elektrycznych, rośnie zapotrzebowanie na energię niezbędną do ich ładowania. W samej Wielkiej Brytanii według Dailymail polityka klimatyczna zwiększa koszty energii elektrycznej o ponad 10 miliardów funtów rocznie. Dla przypomnienia ten kraj zamierza całkowicie wycofać diesla po 2030 roku. Co to oznacza?
W związku z tym, że źródła odnawialne są niewystarczające, dodatkową moc czerpie się z paliw kopalnych. To w praktyce oznacza utratę korzyści klimatycznych, a nie ekologię. Technologia idzie naprzód, co oznacza, że zarówno baterie jak i samochody elektryczne będą tańsze, ale obawy dotyczące zasięgu i czasu ładowania zawsze pozostaną.
Kierowcy potrzebują samochodów jako środka transportu na którym mogą polegać. Nie są dla nich atrakcją przymusowe postoje, a obawa o utratę zasięgu sprawia, że niechętnie je wybiorą- nawet za dopłatą. To oznacza, że w kwestii korzystania z silników spalinowych jeszcze długo niewiele się zmieni.
Według Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) jeśli każdy kraj zrealizowałby swoje ambitne ekologiczne cele, jeśli chodzi o większy udział samochodów elektrycznych, to zmniejszy emisje CO2 o 235 milionów ton w ciągu najbliższych 10 lat. Jak pisze Dailymail, to pozwoli obniżyć globalne temperatury o około jedną dziesięciotysięczną stopnia Celsjusza (0,0001c) do końca stulecia.
Rachunek zysków i strat jest szokująco prosty
Publikacje i badania nie pozostawiają złudzeń. Korzyści z wprowadzenia samochodów elektrycznych są więcej niż skromne, a wad tego rozwiązania jest sporo. Wystarczy wiedzieć, że produkcja akumulatorów wymaga wydobycia rzadkich metali, co nie jest obojętne dla środowiska.
Międzynarodowa Agencja Energii już wie, ze samochody hybrydowe oszczędzają na emisjach CO2 mnie więcej tyle co elektryki. Cenowo wypadają lepiej nawet bez dotacji i nie mają wad, które generują samochody elektryczne.
Jeśli chodzi o zmiany klimatyczne to postępują one niezależnie od rozwiązań jaki zastosuje ludzkość. Warto pamiętać, że samochody odpowiadają za 7% światowych emisji.
Wszystko rozbija się o to, że zielona energia jest droższa do uzyskania niż ta z paliw kopalnych. Przemysł, rolnictwo i produkcja energii emitują najwięcej emisji CO2- wszystkie oparte są głównie na paliwach kopalnych.