Wysokie kary za niedozwolone uzgodnienia dotyczące norm technicznych w silnikach typu diesel
Jak informują media, BMW może się spodziewać milionowej grzywny w toczącym się w UE postępowaniu antymonopolowym. Dotyczy to sprawy nieautoryzowanych umów między niemieckimi producentami samochodów.
Generalna Dyrekcja ds. Konkurencji Komisji Europejskiej uważa, że producent naruszył prawo antymonopolowe i poinformowała o tym oskarżone firmy (sprawa kartelowa: AT.40178.)
Śledztwo UE toczy się przeciwko producentom samochodów BMW i Grupie Volkswagen (Audi i Porsche) oraz Daimlerowi.
Według raportu BMW grozi kara w trzycyfrowym przedziale milionów. W związku z tym, że Grupa Volkswagen zgłosiła swój udział dobrowolnie i współpracowała z organami śledczymi , dostanie kare o połowę mniejszą . Zarówno rzecznik BMW i jak i Volkswagena, nie chcieli komentować wtorkowej informacji. Podobnie jak Komisja Europejska w Brukseli.
Daimler jako kluczowy świadek w postępowaniu, wielokrotnie informował, że nie będzie musiał płacić żadnej grzywny. Jak tłumaczy, jest to efekt „wczesnej i kompleksowej współpracy”.
Komisja Europejska opublikowała wstępne wyniki śledztwa z 2019 r
Komisja Europejska opublikowała wstępne wyniki śledztwa, toczącego się od 2019 r . Według niego BMW, Daimler i Volkswagen (VW) zawarły nielegalne porozumienia dotyczące technologii oczyszczania spalin, w silnikach typu diesel. Zgodnie z ustaleniami komisji, wszyscy trzej producenci samochodów, zgodzili się na wprowadzenie katalizatorów SCR do silników wysokoprężnych i filtrów drobnych cząstek stałych do silników benzynowych (OPF).
Firmy w ten sposób ograniczyły konkurencję w Europie, w zakresie innowacji, do tych dwóch systemów kontroli emisji. Tym samym odmówiły konsumentom możliwości zakupu bardziej przyjaznych dla środowiska samochodów, pomimo tego, że jak twierdzi Komisja Europejska, dysponowały odpowiednią technologią.
BMW posiada rezerwę w wysokości 1,4 mld euro, na nieuchronną karę antymonopolową już od wiosny 2019 r. W związku z tym, można uznać że trzycyfrowa kwota, nie będzie miała negatywnego wpływu na dochody. Jednak Volkswagen nie przewidział tego wydarzenia. Wolfsburg wystąpił również jako kluczowy świadek w śledztwie, ale Daimler okazał się szybszy.
Niemiecki producent z Monachium uważa, że rozmowy między producentami samochodów dotyczyły m.in. standardów technicznych w celu uniknięcia emisji spalin, a także, jak wyjaśnił ówczesny rzecznik, nie zaszkodziło to klientom. Grupa zapowiedziała już, że zamierza się bronić przed ewentualną karą, za pomocą dostepnych środków prawnych.
Opracowano na podstawie manager-magazin.de