Sprzedali nowiutkiego Mercedesa w gorącej cenie, ale to wcale nie była okazja
Zakup Mercedesa w salonie to niezupełnie mały wydatek, nawet gdy cena jest gorąca, bo niższa niż w katalogu o ponad 30 000 zł. Oferta salonu wydawała się przyszłej właścicielce samochodu ma tyle uczciwa, że zdecydowała się na zakup. Nic dziwnego skoro za samochód z wyposażeniem wartym według katalogu 61 788,90 euro, zapłaciła jedynie 54 604,10 euro.
Ponadto dealer zapewniał ją, że jest fabrycznie nowy i tak okazyjna oferta się nie zdarza. Zapis w umowie kupna także potwierdzał ową informację więc nic tylko się cieszyć z dobrego zakupu. Klientka tak też zrobiła, ale szczęście ją opuściło niedługo potem, jak dostarczono samochód. Mercedes odmówił posłuszeństwa na drodze i trzeba było wzywać pomoc drogową. Jak się okazało, zawiódł akumulator i trzeba było wymienić go na nowy.
Ta sytuacja wzbudziła podejrzenia właścicielki Mercedesa, więc postanowiła bliżej mu się przyjrzeć.
Nowiutki? Czy jak nowy? Oto jest pytanie
Czy samochód, który nie ma na liczniku żadnego kilometra i stoi w salonie jest nowy? W zasadzie mogło go dotykać wielu. Ten fakt odkryła mieszkanka Monachium, gdy zauważyła kilka drobnych rys, wgnieceń i otarć między innymi na progach. To całkiem zniszczyło w jej oczach wizerunek rzekomo nowiutkiego samochodu.
Jak się okazało, Mercedes był jednak w użyciu jako model demonstracyjny w salonie, którego walory sumiennie próbowało wielu. W rezultacie świeżo upieczona właścicielka zażądała od salonu zwrotu kwoty 5000 euro. Dealer tego nie zrobił, więc sprawa trafiła przed oblicze sądu.
Argumenty dealera takie jak: brak poprzedniego właściciela, brak jazd próbnych, brak kilometrów na liczniku, oznaczają, że samochód jest nowy- pomimo rys i wgnieceń. Całkiem innych użyła właścicielka okazyjnie kupionego Mercedesa:
„Pojazd jest nowym pojazdem, jeśli nie jest używany, model pojazdu jest w niezmienionym stanie, nie ma żadnych wad spowodowanych dłuższym okresem użytkowania oraz jeśli pomiędzy produkcją pojazdu i zawarcia umowy kupna minie dłużej niż 12 miesięcy” – czytamy w uzasadnieniu Sądu Okręgowego w Monachium.
Sędziowie nie mieli wątpliwości- samochód sprzedany w salonie jest jak nowy i orzekli, że zwrot pieniędzy jest konieczny. Dlatego, że samochód w salonie był „dotykany od wewnątrz i na zewnątrz przez nieskończoną liczbę osób”, które również otwierały drzwi i bagażnik, ustawiały siedzenia i robiły podobne rzeczy. Mówiąc krótko- eksponat nie jest nowym samochodem.
Finalnie dealer musi zwrócić właścicielce Mercedesa pieniądze. Tyle , że nie wymagane 5000 euro, tylko 1000, bo już w chwili zakupu cena zawierała znaczną zniżkę. Finalnie to oznacza, że Mercedes wcale nie był taką okazją, na jaką wyglądał.
źródło:www.24auto.de