Historia budowy Tesli Model 3 to droga przez mękę
W ekscytującej książce dziennikarza Tima Higginsa, której zapiski trafiają do sieci i odsłaniają szczegóły, z życia Elona Muska i jego Tesli, znalazła się historia zmagań nad linią montażową Tesli Model 3. Jak się okazuje, automatyzacja procesu produkcji przysporzyła dyrektorowi generalnemu sporo stresu.
Inżynierowie zatrudnieni w fabryce starali się tak zaprojektowac samochód, aby bez problemu można było go złożyć ręcznie. Tymczasem dyrektor postawił na budowę skomplikowanej zautomatyzowanej linii montażowej, którą miały obsługiwać roboty.
To rozwiązanie w praktyce zupełnie się nie sprawdziło. Zamiast oszczędności na sile roboczej i przestrzeni, w fabryce zapanował ścisk i chaos. W efekcie do trzypiętrowej linii produkcyjnej dołączyła kolejna mniejsza i mniej zautomatyzowana, dzięki której znów wznowiono produkcję.
Musk na Twitterze przyznał się do błędu:
„Nadmierna automatyzacja w Tesli była błędem. Aby być precyzyjnym- mój błąd. Ludzie są niedoceniani”- napisał
Elon Musk przejął kontrolę nad produkcją i zwymyślał inżynierów
Ambitny dyrektor generalny Tesli postawił sobie za cel produkcję 5 tys. samochodów tygodniowo. W związku z tym powstała trzecia linia montażowa a kontrole jakości odbywały się na zewnątrz pod gigantycznym namiotem.
Jak się okazało, realizacja planu wymagałaby montażu kolejnych linii montażowych i zatrudniania kolejnych pracowników. To zrujnowało plan finansowy, bo Tesla wychodziła na zero, nawet gdyby plan produkcji obejmował 5 tys. samochódów w trzy tygodnie.
Niepowodzenia w fabryce poskutkowały zdegradowaniem najlepszego inżyniera w fabryce we Fremont. Elon Musk przejął kontrolę nad fabryką, a inżynierowie bynajmniej nie zyskali sprzymierzeńca.
Jak pisze Tim Higgins, Elon Musk wezwał do sali konferencyjnej grupę inżynierów, która wcześniej pracowała nad uruchomieniem linii montażowej. Usłyszeli od dyrektora generalnego, że ich praca to „kompletne gówno”. Ponadto każdy z nich miał się po pokoju i powiedzieć mu „kim do cholery jesteś i co k* robisz, żeby naprawić moją cholerną linię”.
Zaraz po tym Elon Musk zauważył, że linia montażowa Modelu 3 stoi. Zadziałał czujnik bezpieczeństwa, który zatrzymał linię gdy jeden ze zwiedzających fabrykę gości wszedł w region jej działania. Reakcja Muska, była szokująca.
Kiedy bełkotał o braku niebezpieczeństwa ze strony linii wolnych prędkości, zaczął uderzać głową w przód samochodu na linii montażowej. „Nie rozumiem, jak to mogłoby mnie zranić” – powiedział. „Chcę, żeby samochody po prostu się poruszały”. Starszy kierownik ds. inżynierii próbował wtrącić, że system został zaprojektowany jako środek bezpieczeństwa. Musk krzyczał na niego: „Wynoś się!”
Życie z geniuszem nie jest łatwe
Jak wiadomo, stanowisko decyzyjne w każdej firmie bywa stresujące, jednakże dobrze jest odreagowywać za zamkniętymi drzwiami. Jak mówią, wieloletni współpracownicy Elona Muska, takie incydenty bolały ich najbardziej. Wszyscy potwierdzają, że był porywczy. Finalnie jak każdy człowiek tak i zasłużony inżynier, jakim był Field osiągnął swój limit wytrzymałości.
Był jednym z wielu wiceprezesów i wyższej kadry kierowniczej, którzy odeszli w ciągu ostatnich dwudziestu czterech miesięcy.
W rezultacie wiadomość o jego odejściu wywołała lawinę nagłówków, jak to bywa w przypadku gdy odchodzi szef inżynierii znanego koncernu samochodowego. Tak czy inaczej, Elon Musk poczuł się urażony nagłówkami, jakie pojawiły się w prasie.
W związku z tym, że książka pojawiła się niedawno, jeszcze nie jednego się z niej dowiemy. Dziś zespół ds. public relations Tesli stara sie umniejszyć znaczenie tego odejścia. Jak napisał portal motoryzacyjny Jalopnik
„Rzecznik Tesli skontaktował się, aby wyjaśnić, że Field NIE był najlepszym inżynierem w Tesli, ale raczej, że był najlepszym inżynierem pojazdów. Chociaż może być tylko jeden Bóg w Tesli, który zasłużył na miano Głównego Inżyniera, którym jest Elon Musk. Drugim inżynierem w Tesli jest JB Straubel.”