W związku z upadkiem lokalnie produkowanych Holden Caprice i Forda Fairlane’a, politycy Australii i Nowej Zelandii jeździli limuzynami od BMW. Wiele z nich to auta napędzane silnikiem diesla. Teraz do floty rządowych limuzyn dołączą elektryki od Audi.
Obietnic wyborczych trzeba dotrzymywać
Wynika to z zobowiązania wyborczego pani premier, która ogłosiła politykę ograniczania emisji w transporcie. Tym samym potwierdza wsparcie dla standardu “czystego samochodu” – co wymaga jednocześnie od importerów zmniejszenia średniej emisji pojazdów, które przyjeżdżają do kraju. Jak informuje motoringnz.com, pani premier zobowiązała się również do zakupu autobusów elektrycznych, za kwotę 50 milionów dolarów nowozelandzkich.
Trzy egzemplarze Audi e-tron trafią do wysokiej rangi polityków i gości VIP. Wiadomo, że dwa z nich będą rezydować w stolicy Wellington. Trzeci trafi do Auckland, do domu pani premier. Tam będzie parkował obok jej prywatnego elektrycznego Hyundaia Ioniq.
Audi od kilku lat jest zatwierdzonym dostawcą floty rządowej w Nowej Zelandii, ale nie na tym poziomie. Jest duże prawdopodobieństwo, że inne samochody elektryczne znajdą się również na rządowej liście.
Czy kangury będą się ścigać z elektrykami?
Nie wiadomo czy Arden, jest pierwszym przywódcą politycznym, który zdecydował się na samochody elektryczne we flocie limuzyn rządowych dla wyższych ministrów. Na pewno jest jednak jednym z pierwszych.
Audi e-Tron trafiło niedawno do sprzedaży w Australii. Na razie sprzedano jedynie 24 sztuki tego modelu. Nowozelandzki przykład być może zwiększy popyt. Nie wiadomo, czy Audi e-Tron nie znajdzie się również na liście kwalifikacyjnej rządu Australii.